Jakiś czas temu zgłosiłem swoją kandydaturę na stanowisko piwowara w tamtejszym browarze i po pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej moja oferta została pozytywnie rozpatrzona. Po przyjechaniu na miejsce jak się później okazało, nie było już tak pięknie.
Generalnie miałem pracować tam w charakterze piwowara/browarnika (zarządzającego samym browarem). Właściciel wydawał się być bardzo przychylny na moje "rewolucyjne" pomysły. Jako że jestem piwowarem domowym, pokazałem im co to jest IPA, jak pachnie amerykański chmiel i jaki drzemie potencjał w nowofalowym piwowarstwie. Zapewnił dostępność do wszystkiego co byłoby mi potrzebne do rozkręcenia ledwo zipiącego interesu, od telefonu służbowego, po komputer, aż po własne laboratorium. Oczywiście wszystkiego było ciężko się doprosić, aż w końcu wszystkie idee spełzły na niczym. Po przyjeździe jak się okazało ważniejsza była trawa wokół browaru, a nie wnętrze budynku które zżerał wielki grzyb, porastający ściany niemalże wszystkich pomieszczeń w budynku gdzie znajdował się browar. Ja świetnie rozumiem stwierdzenie że "browar to nie apteka", ale takiej Sodomii i Gomorii nie widziałem nigdy na oczy. Przed podpisaniem umowy z którą oczywiście zwlekano, sprawy nabrały zupełnie innego obrotu - do umowy została dopisana klauzula, która to mówiła o moim rocznym zobowiązaniu pracy na obiekcie, lub zwrotu poniesionych kosztów rzekomego "szkolenia" które to miał przeprowadzać mój poprzednik. Notabene ów wspominany poprzednik spędził 6 miesięcy na tym stanowisku, a z kolei jego poprzednik rok, co nie wróży oczywiście niczego dobrego. Naturalnie nie zgodziłem się na warunki, o których wcześniej nie było nawet mowy. Ku mojej uciesze jak się później okazało, zostałem "odprawiony" w trybie natychmiastowym przez właściciela. Nie wyobrażam sobie co by mogło być dalej po zawarciu tak nieuczciwej umowy. Właściciel oczywiście nie chciał nawet słyszeć o jakiejkolwiek wypłacie wynagrodzenia za 5 dni pracy - jakie to oczywiste w naszym przykrym, szarym kraju.
Browar czynny jest w dniach powszednich od 12 do 18, w sobotę rzekomo do 22. Sam budynek nie jest nowy, tylko jest po remoncie - jest równie wiekowy jak sam budynek hotelu, w którym to mieścił się kiedyś ośrodek wypoczynkowy Elektrowni Opole. Warzelnia składa się z kadzi filtracyjno-zaciernej oraz kadzi warzelnej o wybiciu 5 hektolitrów. W dalszej części browaru znajduje się 5 tankofermentorów oraz 7 tanków leżakowych. Kufle są okropne i ciężkie, logo browaru zamiast znajdować się na równi z uchem kufla, znajduje się na przedzie szkła co wygląda fatalnie. Piwo rozlewają do drogich butelek z zamknięciem kabłąkowym i wyklinają z tego to powodu wniebogłosy, bo przecież kapslownica stołowa jest dla nich jakąś abstrakcją.
Podsumowując chciałem dobrze, łudząc się że w końcu uda mi się zaistnieć na profesjonalnej warzelni, ewoluując z piwowara domowego na piwowara-rzemieślnika. Jednak jak się okazało, tym razem nie miałem szczęścia do ludzi. Wszystkich innych pretendujących na stanowisko stałego piwowara w Browarze Jamrozowa Polana serdecznie przestrzegam przed włodarzami tego obiektu, chyba że chcecie pracować w charakterze piwowaro-ogrodniko-dozorco-konserwatora, a nawet jak już zdążyłem zasłyszeć od pracowników tego obiektu piwowaro-recepcjonisty czuwającego nocą na recepcji.
Generalnie miałem pracować tam w charakterze piwowara/browarnika (zarządzającego samym browarem). Właściciel wydawał się być bardzo przychylny na moje "rewolucyjne" pomysły. Jako że jestem piwowarem domowym, pokazałem im co to jest IPA, jak pachnie amerykański chmiel i jaki drzemie potencjał w nowofalowym piwowarstwie. Zapewnił dostępność do wszystkiego co byłoby mi potrzebne do rozkręcenia ledwo zipiącego interesu, od telefonu służbowego, po komputer, aż po własne laboratorium. Oczywiście wszystkiego było ciężko się doprosić, aż w końcu wszystkie idee spełzły na niczym. Po przyjeździe jak się okazało ważniejsza była trawa wokół browaru, a nie wnętrze budynku które zżerał wielki grzyb, porastający ściany niemalże wszystkich pomieszczeń w budynku gdzie znajdował się browar. Ja świetnie rozumiem stwierdzenie że "browar to nie apteka", ale takiej Sodomii i Gomorii nie widziałem nigdy na oczy. Przed podpisaniem umowy z którą oczywiście zwlekano, sprawy nabrały zupełnie innego obrotu - do umowy została dopisana klauzula, która to mówiła o moim rocznym zobowiązaniu pracy na obiekcie, lub zwrotu poniesionych kosztów rzekomego "szkolenia" które to miał przeprowadzać mój poprzednik. Notabene ów wspominany poprzednik spędził 6 miesięcy na tym stanowisku, a z kolei jego poprzednik rok, co nie wróży oczywiście niczego dobrego. Naturalnie nie zgodziłem się na warunki, o których wcześniej nie było nawet mowy. Ku mojej uciesze jak się później okazało, zostałem "odprawiony" w trybie natychmiastowym przez właściciela. Nie wyobrażam sobie co by mogło być dalej po zawarciu tak nieuczciwej umowy. Właściciel oczywiście nie chciał nawet słyszeć o jakiejkolwiek wypłacie wynagrodzenia za 5 dni pracy - jakie to oczywiste w naszym przykrym, szarym kraju.
Browar czynny jest w dniach powszednich od 12 do 18, w sobotę rzekomo do 22. Sam budynek nie jest nowy, tylko jest po remoncie - jest równie wiekowy jak sam budynek hotelu, w którym to mieścił się kiedyś ośrodek wypoczynkowy Elektrowni Opole. Warzelnia składa się z kadzi filtracyjno-zaciernej oraz kadzi warzelnej o wybiciu 5 hektolitrów. W dalszej części browaru znajduje się 5 tankofermentorów oraz 7 tanków leżakowych. Kufle są okropne i ciężkie, logo browaru zamiast znajdować się na równi z uchem kufla, znajduje się na przedzie szkła co wygląda fatalnie. Piwo rozlewają do drogich butelek z zamknięciem kabłąkowym i wyklinają z tego to powodu wniebogłosy, bo przecież kapslownica stołowa jest dla nich jakąś abstrakcją.
Podsumowując chciałem dobrze, łudząc się że w końcu uda mi się zaistnieć na profesjonalnej warzelni, ewoluując z piwowara domowego na piwowara-rzemieślnika. Jednak jak się okazało, tym razem nie miałem szczęścia do ludzi. Wszystkich innych pretendujących na stanowisko stałego piwowara w Browarze Jamrozowa Polana serdecznie przestrzegam przed włodarzami tego obiektu, chyba że chcecie pracować w charakterze piwowaro-ogrodniko-dozorco-konserwatora, a nawet jak już zdążyłem zasłyszeć od pracowników tego obiektu piwowaro-recepcjonisty czuwającego nocą na recepcji.
Comment