No i koniec końców warka trzecia była chmielona na zimno. Kosztowało mnie to piwo sporo nerwów, bo najpierw okazało się, że przy butelkowaniu jakieś farfocle pływają tuż pod lustrem piwa. Serce stanęło mi na kilka sekund, na szczęście wszystkie próby organoleptyczne mówiły, że nie skwaśniało, ani nie zepsuło się w żaden inny sposób. Piwo było degustowane w tydzień i dwa od rozlewu i było "siakieś dziwne". W smaku wybijał się jakiś intensywny syntetyczny posmak. No i znowu zamartwianie się co zrobiłem źle, nie "przepłukałem fermentatora po dezynfekcji, w butelkach zostało trochę wody z piro i to zmieniło smak, czy moze ten chmiel aromatyczny spowodował taki smak".
No ale postanowiłem czekać, tymczasem warka trzecia uzyskała nazwę "Cwany Gapa" i etykietę (nazwa inspirowana filmem "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" o ile dobrze pamiętam). Później nie miałem okazji próbować piwka (bo Post), ale postanowiłem, ze zabiorę je na giełdę w Świdnicy, aby poznać opinie kolegów piwowarów. Jakież było moje zdziwienie
gdy okazało się, że "Cwany Gapa" smakuje... pszenicznie. No ale ponieważ spróbowałem tylko łyk, więc do końca nie jestem pewien - degustację powtórzę przy wielkanocnym stole. W załączeniu etykieta.
No ale postanowiłem czekać, tymczasem warka trzecia uzyskała nazwę "Cwany Gapa" i etykietę (nazwa inspirowana filmem "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" o ile dobrze pamiętam). Później nie miałem okazji próbować piwka (bo Post), ale postanowiłem, ze zabiorę je na giełdę w Świdnicy, aby poznać opinie kolegów piwowarów. Jakież było moje zdziwienie
gdy okazało się, że "Cwany Gapa" smakuje... pszenicznie. No ale ponieważ spróbowałem tylko łyk, więc do końca nie jestem pewien - degustację powtórzę przy wielkanocnym stole. W załączeniu etykieta.
)
A co do przegrzania brzeczki podczas chmielenia - przecież ja się gotuje, to chyba bardziej zagrzac juz nie można
Mam nadzieję, ze jednak będzie się nadawało do picia, najwyżej będzie słabiej chmielone, co w wypadku pszenicy chyba nie zaszkodzi.
. Piwo jest wypijalne. Niestety w ogóle, nie ma piany. Winnych stanu tego piwa widzę trzech: drożdże - IMO były już zbyt przechodzone; brak cichej - z początku był straszny diacetyl w tym piwie, z czasem zniknął; po trzecie niewystarczająca dezynfekcja - od warki 7. walę chlorem, aż tynk leci ze ścian, jak napisał kiedyś Krzysiu, co mnie natchnęło.
Comment