Ja naprawdę nie wiem, czemu Ty się stresujesz swoimi piwami.
Świetny jest ten porter. O kilka klas lepszy niż mój.
Kolor: bardzo ciemny, może rzeczywiście nieco zbyt ciemny. Ale czy to ma jakieś znaczenie?
Nasycenie: wysokie. Kapsel wystrzelił mi pod sufit przy otwieraniu. Ale piwo z butelki nie wyszło. To może być wina temperatury i transportu. Po nalaniu do szklanki trzyma gaz bardzo ładnie i jest OK.
Piana: brak
Smak: fajny. Jak dla mnie zbyt czuć w nim spirytus. Nie dolewałeś przypadkiem? Nie czuć chamskiego alkoholu czy wódy, ale właśnie szlachetny spirytus. Podobnie w zapachu. Poza tym bardzo wyważone. Ani za karmelowe, ani za słodkie, ani za kwaśne. No, może pod koniec czuć lekką kwaskowość. Ale w porterze to nie jest wada. Zero posmaków drożdżowych. Brak mi natomiast bardziej złożonych smaków: suszonej śliwki, karmelu, wędzonej szynki wielkanocnej, westfalskich wędlin, zimowego zapachu pola, świeżości styczniowego poranka. Nie wiem jak takie smaki osiągnąć. Tego brakuje mi we wszystkich porterach jakie ostatnio piłem. Nawet w tym z Ambera, który tak chwaliłem. To wszystko są portery, ale czegoś w nich nie ma. Nie mam pojęcia skąd te posmaki mogą pochodzić. Drożdże? Woda? Nie wiem.
Twój porter jest bardzo udany i o niebo lepszy od mojego. Przy czym mój był robiony na samodzielnie prażonym słodzie . Stąd jego dziadowski smak. Twój to wyższa klasa. Jak postoi jeszcze z pół roku, to nabierze szlachetności. Straci swoją ostrość na rzecz aksamitnych półsmaczków. Czekam i zapisuję się na kolejną butelkę za pół roku. Będzie pyszny. Ja Ci to mówię.
Świetny jest ten porter. O kilka klas lepszy niż mój.
Kolor: bardzo ciemny, może rzeczywiście nieco zbyt ciemny. Ale czy to ma jakieś znaczenie?
Nasycenie: wysokie. Kapsel wystrzelił mi pod sufit przy otwieraniu. Ale piwo z butelki nie wyszło. To może być wina temperatury i transportu. Po nalaniu do szklanki trzyma gaz bardzo ładnie i jest OK.
Piana: brak
Smak: fajny. Jak dla mnie zbyt czuć w nim spirytus. Nie dolewałeś przypadkiem? Nie czuć chamskiego alkoholu czy wódy, ale właśnie szlachetny spirytus. Podobnie w zapachu. Poza tym bardzo wyważone. Ani za karmelowe, ani za słodkie, ani za kwaśne. No, może pod koniec czuć lekką kwaskowość. Ale w porterze to nie jest wada. Zero posmaków drożdżowych. Brak mi natomiast bardziej złożonych smaków: suszonej śliwki, karmelu, wędzonej szynki wielkanocnej, westfalskich wędlin, zimowego zapachu pola, świeżości styczniowego poranka. Nie wiem jak takie smaki osiągnąć. Tego brakuje mi we wszystkich porterach jakie ostatnio piłem. Nawet w tym z Ambera, który tak chwaliłem. To wszystko są portery, ale czegoś w nich nie ma. Nie mam pojęcia skąd te posmaki mogą pochodzić. Drożdże? Woda? Nie wiem.
Twój porter jest bardzo udany i o niebo lepszy od mojego. Przy czym mój był robiony na samodzielnie prażonym słodzie . Stąd jego dziadowski smak. Twój to wyższa klasa. Jak postoi jeszcze z pół roku, to nabierze szlachetności. Straci swoją ostrość na rzecz aksamitnych półsmaczków. Czekam i zapisuję się na kolejną butelkę za pół roku. Będzie pyszny. Ja Ci to mówię.
Comment