Bylem na wycieczce browerowej w Wickwar no i cos wyhaczylem. Maly przydrozny browar, niestety byl zamkniety ale wiem w jakie dni i godziny sprzedaja piwo - trzeba bedzie sie kopnac jeszcze raz. Ponizszy nabytek ze sklepu niedaleko.
Station Porter, Wickwar Brewing Co.
Alk. 6.1%, butelka (czyt. granat reczny, ale o tym za chwile) 0.5 l
Poprzednio pilem BOBa z tego browaru, myslalem ze bardziej nagazowanego i pienistego piwa nie ma na Wyspach. Mylilem sie...
2 flaszki tego portera przejechaly w moim plecaku na rowerze kolo 20 km (no niby sie troche wytrzesly) po czym odstaly sie dobe w temp. pokojowej, przed spozyciem kolo pol godziny schlodzone w lodowce. Przy probie otwarcia pierwszej flaszki wystrzelil gejzer ktory tryskal dobrze ponad 5 sekund i polowa piwa wyladowala na stole i dywanie Druga butelke otwieralismy w ogrodzie, tzn. kumpel trzymal pod spodem najwiekszy gar jaki znalezlismy w kuchni a ja otworzylem jednym sportowym ruchem kierujac fontanne prosto do garnka. Zawartosc tegoz zostala potem sprawiedliwie rozdzielona do szklanek, co tez nie bylo latwe bo bezczelne piwsko dalej gazowalo
Krotki opis nagazowania i pienistosci juz nastapil, teraz dalsze walory...
Kolor ciemnobrazowy, zero przejrzystosci przez zawartosc drozdzy z butelkowej fermentacji. Zapach typowo porterowy. Pierwszy kawowo-czekoladowy smak palonego slodu dobrze zrownowazony pozniejsza goryczka. Podobny w smaku do Old Freddy Walkera ale jeszcze bardziej czekoladowy, chociaz wcale nie za slodki. Znakomity porter gornej fermentacji, mimo nizszego woltazu wcale nie ustepuje zlozonoscia smaku porterom baltyckim. W koncowej ocenie postanowilem nie uwzgledniac wlasciwosci wybuchowych
Ocena: 4 1/2
Station Porter, Wickwar Brewing Co.
Alk. 6.1%, butelka (czyt. granat reczny, ale o tym za chwile) 0.5 l
Poprzednio pilem BOBa z tego browaru, myslalem ze bardziej nagazowanego i pienistego piwa nie ma na Wyspach. Mylilem sie...
2 flaszki tego portera przejechaly w moim plecaku na rowerze kolo 20 km (no niby sie troche wytrzesly) po czym odstaly sie dobe w temp. pokojowej, przed spozyciem kolo pol godziny schlodzone w lodowce. Przy probie otwarcia pierwszej flaszki wystrzelil gejzer ktory tryskal dobrze ponad 5 sekund i polowa piwa wyladowala na stole i dywanie Druga butelke otwieralismy w ogrodzie, tzn. kumpel trzymal pod spodem najwiekszy gar jaki znalezlismy w kuchni a ja otworzylem jednym sportowym ruchem kierujac fontanne prosto do garnka. Zawartosc tegoz zostala potem sprawiedliwie rozdzielona do szklanek, co tez nie bylo latwe bo bezczelne piwsko dalej gazowalo
Krotki opis nagazowania i pienistosci juz nastapil, teraz dalsze walory...
Kolor ciemnobrazowy, zero przejrzystosci przez zawartosc drozdzy z butelkowej fermentacji. Zapach typowo porterowy. Pierwszy kawowo-czekoladowy smak palonego slodu dobrze zrownowazony pozniejsza goryczka. Podobny w smaku do Old Freddy Walkera ale jeszcze bardziej czekoladowy, chociaz wcale nie za slodki. Znakomity porter gornej fermentacji, mimo nizszego woltazu wcale nie ustepuje zlozonoscia smaku porterom baltyckim. W koncowej ocenie postanowilem nie uwzgledniac wlasciwosci wybuchowych
Ocena: 4 1/2
Comment