English Pale Ale uwarzone w Robinsons Brewery we współpracy z wokalistą Iron Maiden Bruce'm Dickinsonem. Więcej informacji na http://www.ironmaidenbeer.com/
Nazwa piwa nawiązuje do utworu Ironów "The Trooper" z 1983 roku, który zainspirowany był słynną szarżą lekkiej brytyjskiej kawalerii w bitwie pod Bałakławą w trakcie wojny krymskiej 25.10.1854 roku.
Alkohol 4,7% (choć na stronie anonsowano wcześniej 4,8% ) Chmielone angielskim Goldings, amerykańskim Cascade oraz słoweńskim wariantem Styriana - Bobek.
Barwa bursztynowo-miedziana. W pełni klarowna.
Biała, drobnoteksturowa piana, która opada stosunkowo szybko do cienkiego, ale trwałego kożuszka, utrzymującego się do końca konsumpcji. Silnie lepi się do ścianek.
Miękki słodowy aromat z wyraźnymi kwiatowymi odcieniami. Dodatkowo nuty chlebowe i drożdżowe.
Profil smakowy zbalansowany prawidłowo, choć jak dla mnie ogólnie zbyt stonowany. Brakuje nieco przewodniej, wyczuwalnej na starcie goryczki, która pojawia się dopiero po słodach. Słodowość zaś przypomina trochę piwa ze wschodniej Europy. W tle wyczuwalna lekka mineralizacja. Finisz dość łagodny, piwo ma też niedosyt treściwości.
Nagazowanie jest niskie, aczkolwiek raczej takiego można było się spodziewać.
Brązowa butelka 0,5l z fantastyczną, kolekcjonerką etykietą z Eddim i krawatką. Na kontrze mała powtórka z bojowej historii UK, o której pisałem wyżej. Kapsel browaru.
Gładkie piwo, którego siła tkwi przed wszystkim w marketingowej nośności legendy. Aż przyjemnie wziąć je do ręki i pochwalić się znajomym 40-latkom Jednak jak na EPĘ jest dość przeciętne. 7 w skali 1-10, głównie ze względu na sentyment i oprawę.
Nazwa piwa nawiązuje do utworu Ironów "The Trooper" z 1983 roku, który zainspirowany był słynną szarżą lekkiej brytyjskiej kawalerii w bitwie pod Bałakławą w trakcie wojny krymskiej 25.10.1854 roku.
Alkohol 4,7% (choć na stronie anonsowano wcześniej 4,8% ) Chmielone angielskim Goldings, amerykańskim Cascade oraz słoweńskim wariantem Styriana - Bobek.
Barwa bursztynowo-miedziana. W pełni klarowna.
Biała, drobnoteksturowa piana, która opada stosunkowo szybko do cienkiego, ale trwałego kożuszka, utrzymującego się do końca konsumpcji. Silnie lepi się do ścianek.
Miękki słodowy aromat z wyraźnymi kwiatowymi odcieniami. Dodatkowo nuty chlebowe i drożdżowe.
Profil smakowy zbalansowany prawidłowo, choć jak dla mnie ogólnie zbyt stonowany. Brakuje nieco przewodniej, wyczuwalnej na starcie goryczki, która pojawia się dopiero po słodach. Słodowość zaś przypomina trochę piwa ze wschodniej Europy. W tle wyczuwalna lekka mineralizacja. Finisz dość łagodny, piwo ma też niedosyt treściwości.
Nagazowanie jest niskie, aczkolwiek raczej takiego można było się spodziewać.
Brązowa butelka 0,5l z fantastyczną, kolekcjonerką etykietą z Eddim i krawatką. Na kontrze mała powtórka z bojowej historii UK, o której pisałem wyżej. Kapsel browaru.
Gładkie piwo, którego siła tkwi przed wszystkim w marketingowej nośności legendy. Aż przyjemnie wziąć je do ręki i pochwalić się znajomym 40-latkom Jednak jak na EPĘ jest dość przeciętne. 7 w skali 1-10, głównie ze względu na sentyment i oprawę.
Comment