zaw. alk. 4,3%, but. 0,5 l
przywiezione z Irlandii
Carlow Brewing to mały, rodzinny mikrobrowar założony w 1997 na południu Irlandii (hrabstwo Carlow) przez Seamusa O’Hara. Facet podróżował wcześniej trochę po Stanach i uległ silnej na pocz. lat 90-tych modzie na piwa pszeniczne z mikrobrowarów. Dlatego jego firma była pewnie pierwszym w historii irlandzkim browarem, który nie debiutował na rynku stoutem, a właśnie piwem pszenicznym – Curim (opis tutaj) oraz czerwonym ale z dodatkiem słodu pszenicznego Moling’s. Okazało się, że O’Hara ze swoimi wynalazkami dobrze wstrzelił się w rynek, i dopiero pół roku później wprowadził należycie dopracowanego stouta, który od razu odniósł sukces. Piwo zdobywa wiele nagród, a na trudnym, irlandzkim rynku, na którym wzrasta spożycie wina, spada spożycie stouta, a połowa sprzedawanego piwa to lager sam właściciel, O’Hara, plasuje swojego stouta gdzieś w połowie między wiodącym Guinnessem a tanim Beamishem. Zaznacza przy tym, że jego piwo od Guinnessa różni się większą treściwością i bogatszym smakiem. Ano sprawdźmy:
Kolor - oczywiście czarny, pod światło też;
piana - słabiutka, kompletnie nie stoutowa, budują ją duże pęcherze, które szybko pękają, a na pocieszenie zostaje drobna, kremowa warstewka;
nasycenie - słabe, ale w odróżnieniu od Guinnessa i tak lekko szczypie w język;
zapach - dobitny kawowo-palony z lekką owocową kwaskowością;
smak - rzeczywiście, Guinnessa bije na głowę; wyraźna kawowo-karmelowa paloność miesza się z dobrą, kwaskowo-owocową (lekko, ale nie przesadnie cierpkawą) nutką; o pysznym smaku piwa decyduje to, co przewija się w tle: delikatne smaczki chlebowe oraz słodkawy, czekoladowy akcent; piwo jest treściwe, lekko "oleiste" w smaku, ale owocowe nutki powodują, że przy tym nie wydaje się zbyt ciężkie, i do tego smak palonego słodu, wkomponowanego w owoce i czekoladę nie jest ani zbyt cierpki, ani zbyt dosadny;
Jednym słowem - złożony smak, jakiego długo by szukać w Guinnessie
Dla mnie stout no. 1, nie tylko w Irlandii.
przywiezione z Irlandii
Carlow Brewing to mały, rodzinny mikrobrowar założony w 1997 na południu Irlandii (hrabstwo Carlow) przez Seamusa O’Hara. Facet podróżował wcześniej trochę po Stanach i uległ silnej na pocz. lat 90-tych modzie na piwa pszeniczne z mikrobrowarów. Dlatego jego firma była pewnie pierwszym w historii irlandzkim browarem, który nie debiutował na rynku stoutem, a właśnie piwem pszenicznym – Curim (opis tutaj) oraz czerwonym ale z dodatkiem słodu pszenicznego Moling’s. Okazało się, że O’Hara ze swoimi wynalazkami dobrze wstrzelił się w rynek, i dopiero pół roku później wprowadził należycie dopracowanego stouta, który od razu odniósł sukces. Piwo zdobywa wiele nagród, a na trudnym, irlandzkim rynku, na którym wzrasta spożycie wina, spada spożycie stouta, a połowa sprzedawanego piwa to lager sam właściciel, O’Hara, plasuje swojego stouta gdzieś w połowie między wiodącym Guinnessem a tanim Beamishem. Zaznacza przy tym, że jego piwo od Guinnessa różni się większą treściwością i bogatszym smakiem. Ano sprawdźmy:
Kolor - oczywiście czarny, pod światło też;
piana - słabiutka, kompletnie nie stoutowa, budują ją duże pęcherze, które szybko pękają, a na pocieszenie zostaje drobna, kremowa warstewka;
nasycenie - słabe, ale w odróżnieniu od Guinnessa i tak lekko szczypie w język;
zapach - dobitny kawowo-palony z lekką owocową kwaskowością;
smak - rzeczywiście, Guinnessa bije na głowę; wyraźna kawowo-karmelowa paloność miesza się z dobrą, kwaskowo-owocową (lekko, ale nie przesadnie cierpkawą) nutką; o pysznym smaku piwa decyduje to, co przewija się w tle: delikatne smaczki chlebowe oraz słodkawy, czekoladowy akcent; piwo jest treściwe, lekko "oleiste" w smaku, ale owocowe nutki powodują, że przy tym nie wydaje się zbyt ciężkie, i do tego smak palonego słodu, wkomponowanego w owoce i czekoladę nie jest ani zbyt cierpki, ani zbyt dosadny;
Jednym słowem - złożony smak, jakiego długo by szukać w Guinnessie
Dla mnie stout no. 1, nie tylko w Irlandii.
Comment