zaw. alk. 4,5%, but. 0,33 l
przysłane przez Jareckiego40. WIELKIE DZIĘKI!
Norweski browar Frydenlund został założony w 1859 r. Już kilka lat później stał się największym i najnowocześniejszym norweskim browarem. Po wojnie losy się odwróciły i firma zaczęła podupadać. Najpierw w 1962 r. Frydenlund połączył się z Schous Bryggeri, a następnie w 1978 został wykupiony przez koncern Ringnes (teraz w ręku Carlsberga). Frydenlund stracił tożsamość, której pozostałością jest linia produktowa nazwana tak, jak stary browar. Jednym z piw firmowanych logo Frydenlund jest piwo typu bawarskiego, jak głosi etykieta: tradycyjne piwo dla koneserów ( );
Kolor - herbaciany z miłą dla oka rdzawo-czerwonawą głębią;
piana - kiepściutko, nie dość że drobna to rekordowo szybko pęka i po chwili nie zostaje już nic, uwzględniając kolor - rzeczywiście wygląda jak herbata ;
nasycenie - duże;
zapach - słodowo-orzechowy w bardzo surowej, zbożowej wersji; w sumie dość interesujący;
smak - słodowy (zgodnie z nazwą piwa - ukłon w stronę bawarskich lagerów), ale pozbawiony całej tej słodowej miękkości, finezji, bukietu; jedyne interesujące smaczki, które można wyczuć (jakieś orzechy) i tak nie mają szans się szerzej objawić przykryte szczelnym płaszczem mocnej chmielowej goryczy; ta znowu zamiast wzbogacić smak piwa, niemiłosiernie go spłyca (chmielu aromatycznego tu chyba w ogóle nie sypią) i dłuuugo daje o sobie znać w posmaku. Końcówka trochę zbyt wodnista.
Szczerze mówiąc, takie sobie.
przysłane przez Jareckiego40. WIELKIE DZIĘKI!
Norweski browar Frydenlund został założony w 1859 r. Już kilka lat później stał się największym i najnowocześniejszym norweskim browarem. Po wojnie losy się odwróciły i firma zaczęła podupadać. Najpierw w 1962 r. Frydenlund połączył się z Schous Bryggeri, a następnie w 1978 został wykupiony przez koncern Ringnes (teraz w ręku Carlsberga). Frydenlund stracił tożsamość, której pozostałością jest linia produktowa nazwana tak, jak stary browar. Jednym z piw firmowanych logo Frydenlund jest piwo typu bawarskiego, jak głosi etykieta: tradycyjne piwo dla koneserów ( );
Kolor - herbaciany z miłą dla oka rdzawo-czerwonawą głębią;
piana - kiepściutko, nie dość że drobna to rekordowo szybko pęka i po chwili nie zostaje już nic, uwzględniając kolor - rzeczywiście wygląda jak herbata ;
nasycenie - duże;
zapach - słodowo-orzechowy w bardzo surowej, zbożowej wersji; w sumie dość interesujący;
smak - słodowy (zgodnie z nazwą piwa - ukłon w stronę bawarskich lagerów), ale pozbawiony całej tej słodowej miękkości, finezji, bukietu; jedyne interesujące smaczki, które można wyczuć (jakieś orzechy) i tak nie mają szans się szerzej objawić przykryte szczelnym płaszczem mocnej chmielowej goryczy; ta znowu zamiast wzbogacić smak piwa, niemiłosiernie go spłyca (chmielu aromatycznego tu chyba w ogóle nie sypią) i dłuuugo daje o sobie znać w posmaku. Końcówka trochę zbyt wodnista.
Szczerze mówiąc, takie sobie.