Wieś Žlebské Chvalovice leży w malowniczym terenie u podnóża Železných hor przy lokalnej linii kolejowej Čáslav - Třemošnice odgałęziającej się od magistrali Praha - Brno. Choć jest przystanek kolejowy o nazwie Žlebské Chvalovice, by dotrzeć do browarku lepiej wysiąść na wcześniejszym o nazwie Ronov nad Doubravou zastávka skąd idziemy pod górę krętą, asfaltową drogą około 1,5 km. W miarę zbliżania się do wsi, podziwiamy coraz piękniejsze widoki na okolicę, potem mijamy jej "centrum" z małą remizą strażacką i gdy po prawej stronie ukazują się wysokie, zielone zbiorniki na destylaty, to jesteśmy na miejscu. Wchodzimy przez bramę z szyldem zawierającym wszelkie informacje na temat prowadzonej tu działalności. Przy bramie po prawej nowiutka budka z jasnego drewna mieszcząca nalewaki i lodówkę na napoje, dalej na podwórzu porozstawiane stoły i ławy, a w cieniu zbiorników duży rożen, na którym kręci się ogromna wołowa półtusza. Jest też niewielki ogródek z urządzeniami do zabaw dla dzieci. Przeszklone wejście do budynku prowadzi do malutkiej, bo mieszczącej jeden długi stół hospody, przy którym może siedzieć do 20 osób. Tu znajduje się warzelnia, a obok okna (z pięknym widokiem na dolinę) vyčep o 3 nalewakach. Natomiast urządzenia za drzwiami we wnęce, po lewej stronie budynku, zdają się być fermentownią ale są też inne niepasujące do browaru. Jest tak w istocie gdyż tu destyluje się owoce i nie jest wymagana niska temperatura. Takowa panuje w piwnicy gdzie jest fermentownia i leżakownia browaru.
Zazwyczaj można spróbować 3 rodzajów piw - jasne i ciemne jest stale, a speciál rotacyjny.
- Železnohorský ležák světlý 11°
Piwo koloru żółtego, całkowicie mętne.
Piana bielutka, bardzo gęsta o drobnych oczkach. Utrzymuje się długo, jeszcze w połowie kufla jest jej prawie 1 cm warstwa, a do tego praktycznie nieprzerwana "firanka" na szkle.
Zapach mocny, świeżo drożdżowy, kwiatowy i słodowy.
W smaku rześkie, drożdżowo słodowe z owocową wytrawnością oraz lekką goryczką. Dobre, typowo prawdziwe piwo z malutkiego browaru. 20 kč.
- Železnohorský ležák tmavé 11°
Kolor pod światło hebanowo - ciemnobordowy, z oddalenia wydaje się prawie czarny, mętne.
Piana beżowa, drobnooczkowa, na wierzchu trochę poszarpana i sfalowana. Także bardzo trwała, była 0,5 cm warstwa prawie do dna. Plamy na ściankach nieliczne.
Pachnie wyraźnie, głównie drożdżowo i palonym słodem.
W smaku głównie paloność zbożowej kawy, karmel i drożdże a w tle nutka waniliowa i goryczka włoskich orzechów. Piwo lekko kwaskowe, nie ma w nim żadnej słodyczy co akurat tu pasuje. 20 kč.
-Kutílková 14°
Barwy ciemnozłotej, całkiem mętne.
Ogromna, biała piana, utworzyła piękny, wysoki czubek jakby to były lody z automatu. Po paru łykach opadła do 1 cm warstwy pozostającej prawie do dna, z licznymi dużymi plamami na ściankach.
Zapach wyraźny, pięknie chlebowy, jak prosto z piekarni.
W smaku głównie słodowość z nutą mocno dojrzałych słodkich śliwek, w tle niezbyt intensywna chmielowa goryczka. Jeśli ktoś lubi treściwe, niezbyt gorzkie piwa to to jest idealne. 25 kč.
Dwa pierwsze piwa są także oryginalne rozlewane do 1,5 l PET-ów (65 kč) za pomocą napełniarki ciśnieniowej. Samoprzylepne etykiety są uniwersalne, zaznacza się na nich odpowiednie piwo.
Są firmowe szklanki, można je kupić po 70 kč, podkładki dostaliśmy gratis. Jednak piwa podawane są w szklankach bez logo gdyż, jak wyjaśnił pan sládek, nie mógł nastarczyć z zamawianiem nowych bo ludzie brali na pamiątkę. Podobnie z podkładkami, normalnie w użyciu są mocno zużyte z kilkudziesięciu czeskich browarów.
Nie ma w sprzedaży destylowanych tu palinek gdyż jest to działalność usługowa dla okolicznych rolników. Dostarczają oni owoce a odbierają wódkę. Jednak miły pan sládek sam z siebie przyniósł na poczęstunek kieliszki swych mocniejszych (alk.50%!)
produktów.
Do jedzenia jest to co akurat piecze się na rożnie. Pan sládek pilnuje by mięso było równomiernie opiekane, dokłada drewno, smaruje jakimś mazidłem, a na życzenie odkrawa. Płaci się według wagi, do tego już gratis można nałożyć sobie pieczywo, musztardę, chrzan i kilka rodzajów sałatek. Więc ja jako jedyny bezmięsny z wycieczki miałem posiłek za darmo.
Warto się tu także zaopatrzyć w różne miody prosto od pszczelarza. Są pyszne a kilogramowy słoik kosztuje 110 kč.
Miejsce jest idealne na letnią wycieczkę gdy można delektować się piwem na zewnątrz, mając z jednej strony stroma górę, a z drugiej piękny widok na dolinę. Czynne jest od piątku do niedzieli w godzinach 9 - 17 ale podobno wieczory przy piwie i pieczystym często się przedłużają. Zawsze też można je kontynuować w pobliskiej hospodzie gdzie miejscowe piwo jest dostępne przez cały tydzień.
Żegnając nas pan sládek zapraszał na kolejny speciál. Będzie to leżakująca już pszenica (30% słodu pszenicznego), która ma być lana za 2 tygodnie (byliśmy tam 9.06).
Dobrze, że droga powrotna z browarku do przystanku kolejowego prowadzi tylko w dół.
Fotki w galerii:
Zazwyczaj można spróbować 3 rodzajów piw - jasne i ciemne jest stale, a speciál rotacyjny.
- Železnohorský ležák světlý 11°
Piwo koloru żółtego, całkowicie mętne.
Piana bielutka, bardzo gęsta o drobnych oczkach. Utrzymuje się długo, jeszcze w połowie kufla jest jej prawie 1 cm warstwa, a do tego praktycznie nieprzerwana "firanka" na szkle.
Zapach mocny, świeżo drożdżowy, kwiatowy i słodowy.
W smaku rześkie, drożdżowo słodowe z owocową wytrawnością oraz lekką goryczką. Dobre, typowo prawdziwe piwo z malutkiego browaru. 20 kč.
- Železnohorský ležák tmavé 11°
Kolor pod światło hebanowo - ciemnobordowy, z oddalenia wydaje się prawie czarny, mętne.
Piana beżowa, drobnooczkowa, na wierzchu trochę poszarpana i sfalowana. Także bardzo trwała, była 0,5 cm warstwa prawie do dna. Plamy na ściankach nieliczne.
Pachnie wyraźnie, głównie drożdżowo i palonym słodem.
W smaku głównie paloność zbożowej kawy, karmel i drożdże a w tle nutka waniliowa i goryczka włoskich orzechów. Piwo lekko kwaskowe, nie ma w nim żadnej słodyczy co akurat tu pasuje. 20 kč.
-Kutílková 14°
Barwy ciemnozłotej, całkiem mętne.
Ogromna, biała piana, utworzyła piękny, wysoki czubek jakby to były lody z automatu. Po paru łykach opadła do 1 cm warstwy pozostającej prawie do dna, z licznymi dużymi plamami na ściankach.
Zapach wyraźny, pięknie chlebowy, jak prosto z piekarni.
W smaku głównie słodowość z nutą mocno dojrzałych słodkich śliwek, w tle niezbyt intensywna chmielowa goryczka. Jeśli ktoś lubi treściwe, niezbyt gorzkie piwa to to jest idealne. 25 kč.
Dwa pierwsze piwa są także oryginalne rozlewane do 1,5 l PET-ów (65 kč) za pomocą napełniarki ciśnieniowej. Samoprzylepne etykiety są uniwersalne, zaznacza się na nich odpowiednie piwo.
Są firmowe szklanki, można je kupić po 70 kč, podkładki dostaliśmy gratis. Jednak piwa podawane są w szklankach bez logo gdyż, jak wyjaśnił pan sládek, nie mógł nastarczyć z zamawianiem nowych bo ludzie brali na pamiątkę. Podobnie z podkładkami, normalnie w użyciu są mocno zużyte z kilkudziesięciu czeskich browarów.
Nie ma w sprzedaży destylowanych tu palinek gdyż jest to działalność usługowa dla okolicznych rolników. Dostarczają oni owoce a odbierają wódkę. Jednak miły pan sládek sam z siebie przyniósł na poczęstunek kieliszki swych mocniejszych (alk.50%!)
produktów.
Do jedzenia jest to co akurat piecze się na rożnie. Pan sládek pilnuje by mięso było równomiernie opiekane, dokłada drewno, smaruje jakimś mazidłem, a na życzenie odkrawa. Płaci się według wagi, do tego już gratis można nałożyć sobie pieczywo, musztardę, chrzan i kilka rodzajów sałatek. Więc ja jako jedyny bezmięsny z wycieczki miałem posiłek za darmo.
Warto się tu także zaopatrzyć w różne miody prosto od pszczelarza. Są pyszne a kilogramowy słoik kosztuje 110 kč.
Miejsce jest idealne na letnią wycieczkę gdy można delektować się piwem na zewnątrz, mając z jednej strony stroma górę, a z drugiej piękny widok na dolinę. Czynne jest od piątku do niedzieli w godzinach 9 - 17 ale podobno wieczory przy piwie i pieczystym często się przedłużają. Zawsze też można je kontynuować w pobliskiej hospodzie gdzie miejscowe piwo jest dostępne przez cały tydzień.
Żegnając nas pan sládek zapraszał na kolejny speciál. Będzie to leżakująca już pszenica (30% słodu pszenicznego), która ma być lana za 2 tygodnie (byliśmy tam 9.06).
Dobrze, że droga powrotna z browarku do przystanku kolejowego prowadzi tylko w dół.
Fotki w galerii:
Comment