Pozwolę sobie otworzyć temat w którym będę opisywał moją piwną wycieczkę rowerową do Czech. Relacja będzie uzupełniana bo na raz nie dam rady wszystkiego opisać.
Mam nadzieję że ktoś ją przeczyta
Dzień 1:
Na wyjazd rowerowy do Czech wyruszam wspólnie z kolegą z Berlina, bo tutaj obaj mieszkamy i pracujemy. Uzbrojeni w rowery (MTB i cross) , sakwy i dobry humor ruszamy pociągiem do Goerlitz pełni zapału i wielkich planów sportowo-piwnych ale takze niepewności. Przed wyjazdem sprawdzamy czeskie prawo i dowiadujemy się że jadąc rowerem po Czechach, podobnie jak kierując samochód nie można mieć ani promila alkoholu we krwi. Za jazdę po piwku można dostać nawet 20.000kc kary. Przed wyjazdem pytałem znajomych Czechów, którzy dużo jeżdżą i nikt nigdy kontrolowany nie był. Więc jesteśmy dobrej myśli...
Trasę mamy wstępnie zaplanowaną tak samo jak i noclegi. Przy wyznaczaniu trasy warto kupić dobre mapy (ja używałem tych: http://www.kartografie.cz/tituly-pro...sted-cyklomapa mapy w skali 1:70000), warto tez zaktualizowac gps. Przy układaniu tras pomocne są też mapy.cz gdzie można ustalić tryb rowerowy i wyznaczyć trasy z pominięciem dróg I klasy. Opłaca też się kupić stojak na mapy, który montuje się na kierownicę, bo to bardzo praktyczna rzecz ułatwiająca przemieszczenie się w odpowiednim kierunku.
W każdym z miast w którym zaplanowałem kończyć jazdę , miałem wstępnie dogadany nocleg i pospisywane numery telefonów, żeby szybko ogarnąć wszystko już na trasie gdy będziemy wiedzieć czy damy radę dojechać czy też nie.
Tak więc zaczynamy ale najpierw pociągiem, a nie na rowerze przejeżdżamy z Berlina do Görlitz. W pobliżu dworca w Görlitz znajduje się pierwszy cel naszego wyjazdu browarek Obermühle (tutaj pare zdjęc http://www.browar.biz/forum/showthre...87#post1062587 ). Zbyt dużo przejechać nie zdążyliśmy, może ze dwa kilometry, a już zamaczamy usta w pysznym złocistym trunku. Browarek znajduje się tuż przy Nysie, z ogródka widać rzekę i piękny łukowy most kolejowy. Popijając jedno a po chwili drugie małe piwko wygrzewamy się w słońcu z myślą: „jak tak dalej pójdzie to daleko nie zajedziemy“...
W browarku można spróbować dwa piwka jasnego Pilsa i półciemnego Ghosta. Duże piwa serwowane są w białych nieprzejrzystych kuflach, my na szczęście pijemy małe w ładym szklanym kufelku z dość specyficznym nadrukiem.
Obermühle Pils:
barwa: jasno złota, lekko mętna
piana: z drobniuteńkimi pęcherzykami , szybko znika ale za to pięknie oblepia szkło
zapach: kwaśny, drożdżowy, słodowy
smak: drożdżowo-słodowy z delikatnymi kwaśnymi nutkami z bardzo delikatną goryczką, taki lekki pilsik akurat na wczesne popołudnie
Obermühle Ghost:
barwa: ciemno złota praktycznie już półciemna, lekko czerwonawa
piana: niska, drobnopęcherzykowa i nietrwała
zapach: kwaśny, lekko karmelowy, drożdżowy
smak: słodowo-karmelowy, sporo kwiatowych nutek, na końcu leciuteńka kawowa goryczka. Dobry i dobrze zbilansowany. Lepszy od Pilsa
Chcieliśmy też rzucić okiem na instalacje, ale kelnerka nas zbyła i powiedziała że nie możemy wejść na piętro i się rozejrzeć. Pozostało więc tylko zaglądanie przez okno. Niestety nie umawiałem się z panią piwowarem na wizytę. Dostaliśmy za to po podstawku i ruszamy szybko w dalszą drogę...
Znowu niezbyt długą drogę bo jedziemy kawałek wzdłuż Nysy do browaru przemysłowego Landskron (zdjęcie kolegi abernacka http://www.browar.biz/galeria.php?id=9443 mam nadzieję że się nie pogniewa). Tutaj jesteśmy mile zaskoczeni bo browar prezentuje się naprawdę ładnie. Budynki z czerwonej cegły, ładnie, czysto i elegancko. Na dziedzińcu znajdowała się strefa kibica w której wieczorami można obejrzem Euro 2012. Wgląb dziedzińca nas nie wpuszczono, do browaru również bo trzeba się wcześniej umówić. Przy wjeździe na teran browarku można za to na portierni kupić produkty Landskrona. Kupujemy więc jedno zimne piwko do wypicia pod browarkiem (można dostać za darmo plastikowe kubeczki ) oraz małe conieco do sakiew na wieczór, bo dzisiaj więcej browarów już nie będzie, a wieczorem mecz Polska –Czechy.
Pod browarem na ławeczkach pijemy na pół piwko Landskron Export:
barwa: złota
piana: wysoka przy nalaniu ale nietrwała
zapach: silnie słodowy, z lekkim chmielem
smak: słodowy lekko metaliczny, potem delikatna gorzkość ogólnie czuć alkohol i sporą bylejakość
Niezbyt wzbogaceni we wrażenia smakowe ruszamy w dalszą podróż, najpierw do centrum Goerlitz, które jak pamiętam z dzieciństwa jest całkiem urokliwe, a potem przez Zgorzelec bocznymi drogami do Zawidowa, gdzie czeka nas mecz i nocleg w rodzinnym domu mojej mamy. Zawidów to miasteczko graniczące z Habarticami-małą czeską wioską, gdzie piłem jako nastolatek pierwsze czeskie piwo w życiu (Primator). Meczyk niestety nieudany, na szczęście Polacy nie strzelili w ostatniej minucie bramki, która nam by nic nie dawała, a pogrążyłaby Czechów, a nam popsułaby po części wycieczkę, bo pewnie Czesi nie przyjmowaliby nas wtedy taki miło...
Do meczu wypijam Landskron Keller i Extra Herb
Keller:
barwa: jasne złoto
piana: nietrwała i dość niska
zapach: słodowo-piwniczny
gaz: ok
smak: słodowy początek, potem szybko przychodzi stęchła, piwniczna goryczka i na samym końcu lekka scierka. Bardzo kiepski wyrób
Landskron Extra Herb:
barwa: jasne złoto
piana: nietrwała
zapach: chmielowy
gaz: ok
smak: chmielowy dość silny ale nie aż nadto, na końcu dość silna ścierka która wszystko psuje, lekko piwniczne nutki pojawiają się po ogrzaniu. Ogólnie kolejne kiepskie piwo z Landskrona
podsumowanie Dzień 1:
48.9 km, 2.35 godziny jazdy, średnia prędkość 18.87 km/h, Berlin Mariendorf-Berlin Hbf, Görlitz-Zgorzelec-Sulików-Radzimów-Bierna-Stary Zawidów-Zawidów
Mam nadzieję że ktoś ją przeczyta
Dzień 1:
Na wyjazd rowerowy do Czech wyruszam wspólnie z kolegą z Berlina, bo tutaj obaj mieszkamy i pracujemy. Uzbrojeni w rowery (MTB i cross) , sakwy i dobry humor ruszamy pociągiem do Goerlitz pełni zapału i wielkich planów sportowo-piwnych ale takze niepewności. Przed wyjazdem sprawdzamy czeskie prawo i dowiadujemy się że jadąc rowerem po Czechach, podobnie jak kierując samochód nie można mieć ani promila alkoholu we krwi. Za jazdę po piwku można dostać nawet 20.000kc kary. Przed wyjazdem pytałem znajomych Czechów, którzy dużo jeżdżą i nikt nigdy kontrolowany nie był. Więc jesteśmy dobrej myśli...
Trasę mamy wstępnie zaplanowaną tak samo jak i noclegi. Przy wyznaczaniu trasy warto kupić dobre mapy (ja używałem tych: http://www.kartografie.cz/tituly-pro...sted-cyklomapa mapy w skali 1:70000), warto tez zaktualizowac gps. Przy układaniu tras pomocne są też mapy.cz gdzie można ustalić tryb rowerowy i wyznaczyć trasy z pominięciem dróg I klasy. Opłaca też się kupić stojak na mapy, który montuje się na kierownicę, bo to bardzo praktyczna rzecz ułatwiająca przemieszczenie się w odpowiednim kierunku.
W każdym z miast w którym zaplanowałem kończyć jazdę , miałem wstępnie dogadany nocleg i pospisywane numery telefonów, żeby szybko ogarnąć wszystko już na trasie gdy będziemy wiedzieć czy damy radę dojechać czy też nie.
Tak więc zaczynamy ale najpierw pociągiem, a nie na rowerze przejeżdżamy z Berlina do Görlitz. W pobliżu dworca w Görlitz znajduje się pierwszy cel naszego wyjazdu browarek Obermühle (tutaj pare zdjęc http://www.browar.biz/forum/showthre...87#post1062587 ). Zbyt dużo przejechać nie zdążyliśmy, może ze dwa kilometry, a już zamaczamy usta w pysznym złocistym trunku. Browarek znajduje się tuż przy Nysie, z ogródka widać rzekę i piękny łukowy most kolejowy. Popijając jedno a po chwili drugie małe piwko wygrzewamy się w słońcu z myślą: „jak tak dalej pójdzie to daleko nie zajedziemy“...
W browarku można spróbować dwa piwka jasnego Pilsa i półciemnego Ghosta. Duże piwa serwowane są w białych nieprzejrzystych kuflach, my na szczęście pijemy małe w ładym szklanym kufelku z dość specyficznym nadrukiem.
Obermühle Pils:
barwa: jasno złota, lekko mętna
piana: z drobniuteńkimi pęcherzykami , szybko znika ale za to pięknie oblepia szkło
zapach: kwaśny, drożdżowy, słodowy
smak: drożdżowo-słodowy z delikatnymi kwaśnymi nutkami z bardzo delikatną goryczką, taki lekki pilsik akurat na wczesne popołudnie
Obermühle Ghost:
barwa: ciemno złota praktycznie już półciemna, lekko czerwonawa
piana: niska, drobnopęcherzykowa i nietrwała
zapach: kwaśny, lekko karmelowy, drożdżowy
smak: słodowo-karmelowy, sporo kwiatowych nutek, na końcu leciuteńka kawowa goryczka. Dobry i dobrze zbilansowany. Lepszy od Pilsa
Chcieliśmy też rzucić okiem na instalacje, ale kelnerka nas zbyła i powiedziała że nie możemy wejść na piętro i się rozejrzeć. Pozostało więc tylko zaglądanie przez okno. Niestety nie umawiałem się z panią piwowarem na wizytę. Dostaliśmy za to po podstawku i ruszamy szybko w dalszą drogę...
Znowu niezbyt długą drogę bo jedziemy kawałek wzdłuż Nysy do browaru przemysłowego Landskron (zdjęcie kolegi abernacka http://www.browar.biz/galeria.php?id=9443 mam nadzieję że się nie pogniewa). Tutaj jesteśmy mile zaskoczeni bo browar prezentuje się naprawdę ładnie. Budynki z czerwonej cegły, ładnie, czysto i elegancko. Na dziedzińcu znajdowała się strefa kibica w której wieczorami można obejrzem Euro 2012. Wgląb dziedzińca nas nie wpuszczono, do browaru również bo trzeba się wcześniej umówić. Przy wjeździe na teran browarku można za to na portierni kupić produkty Landskrona. Kupujemy więc jedno zimne piwko do wypicia pod browarkiem (można dostać za darmo plastikowe kubeczki ) oraz małe conieco do sakiew na wieczór, bo dzisiaj więcej browarów już nie będzie, a wieczorem mecz Polska –Czechy.
Pod browarem na ławeczkach pijemy na pół piwko Landskron Export:
barwa: złota
piana: wysoka przy nalaniu ale nietrwała
zapach: silnie słodowy, z lekkim chmielem
smak: słodowy lekko metaliczny, potem delikatna gorzkość ogólnie czuć alkohol i sporą bylejakość
Niezbyt wzbogaceni we wrażenia smakowe ruszamy w dalszą podróż, najpierw do centrum Goerlitz, które jak pamiętam z dzieciństwa jest całkiem urokliwe, a potem przez Zgorzelec bocznymi drogami do Zawidowa, gdzie czeka nas mecz i nocleg w rodzinnym domu mojej mamy. Zawidów to miasteczko graniczące z Habarticami-małą czeską wioską, gdzie piłem jako nastolatek pierwsze czeskie piwo w życiu (Primator). Meczyk niestety nieudany, na szczęście Polacy nie strzelili w ostatniej minucie bramki, która nam by nic nie dawała, a pogrążyłaby Czechów, a nam popsułaby po części wycieczkę, bo pewnie Czesi nie przyjmowaliby nas wtedy taki miło...
Do meczu wypijam Landskron Keller i Extra Herb
Keller:
barwa: jasne złoto
piana: nietrwała i dość niska
zapach: słodowo-piwniczny
gaz: ok
smak: słodowy początek, potem szybko przychodzi stęchła, piwniczna goryczka i na samym końcu lekka scierka. Bardzo kiepski wyrób
Landskron Extra Herb:
barwa: jasne złoto
piana: nietrwała
zapach: chmielowy
gaz: ok
smak: chmielowy dość silny ale nie aż nadto, na końcu dość silna ścierka która wszystko psuje, lekko piwniczne nutki pojawiają się po ogrzaniu. Ogólnie kolejne kiepskie piwo z Landskrona
podsumowanie Dzień 1:
48.9 km, 2.35 godziny jazdy, średnia prędkość 18.87 km/h, Berlin Mariendorf-Berlin Hbf, Görlitz-Zgorzelec-Sulików-Radzimów-Bierna-Stary Zawidów-Zawidów
Comment