Nabierasz dużego gula spirytusu w usta, wystawiasz ręce przed siebie i prychasz
Własna hodowla drożdży - artykuł Naczelnika - komentarze
Collapse
X
-
kangurpl napisał(a)
Nabierasz dużego gula spirytusu w usta, wystawiasz ręce przed siebie i prychasz
A poważnie. Rozumiem, że sterylność jest ważna, ale jakem pospolity komputerowiec, czy mamy posunąć się do paranoicznej czystości i dezynfekować ręce w każdej wolnej chwili? Czy wystarczy przetrzeć ręce wacikiem na początku operacji i starać się jak najszybciej ją zakończyć?
Zaznaczam, że nigdy nie widziałem mikrobiologa przy pracy, więc zadaję pytania ważne w/g mojej własnej miary.Tomasz
"Sleeping makes me hungry. And eating makes me sleepy. Life is good." Garfield, 11 lipca 1991 r.
Comment
-
-
Tomasz_FK napisał(a)
A poważnie. Rozumiem, że sterylność jest ważna, ale jakem pospolity komputerowiec, czy mamy posunąć się do paranoicznej czystości i dezynfekować ręce w każdej wolnej chwili? Czy wystarczy przetrzeć ręce wacikiem na początku operacji i starać się jak najszybciej ją zakończyć?
Nie ręce, ale wszystko co masz w rękach tak (eza, probówki)!
Pytanie 2:
Tak szybko, jak tylko możesz
Comment
-
-
Ja to robie tak: blat ma którym pracuje przecieram zwilżoną watą. Blat stanowi niewielka płyta z pleksi, o wym powiedzmy 50 x 50 cm.
Następnie zwilżam kolejny"fragment"waty i dokładnie nim przecieram ręce; wcześniej jednak odpalając palnik- to robię na samym początku. Po przetarciu jednej, następnie drugiej dłoni łapię probówki i potrzebne narzędzia. Każdą probówkę przed otwarciem przecieram, i tak jak jest opisane bezposrednio po otwarciu i przed zamknięciem opalam w płomieniu.
Przed otwarciem kolejnej ponownie dezynfekuję ręce. Staram się maksymalnie ograniczyć możliwość, że po dłuższym przechowywaniu drożdży otrzymam zamiast nich, jakieś mutanty
Cały zabieg powinien trwać możliwie krótko- do kilkunastu sekund. Tej zasady się trzymam. A jeśli coś mi stanie na drodze, to skos taki spisuję z góry na straty, po prostu chce mieć do czynienia z takimi drożdżami jakie mam, a nie jak napisałem "mutantami".Last edited by naczelnik; 2004-10-18, 20:25.Popieram domowe browary!
Polakom gratulujemy naczelnika
Zamykam browar.
Nie mogę robić tak skandalicznie dobrego piwa.
gratulacje wstrzymane:Pogratuluj bolcowi
Comment
-
-
darco112 napisał(a)
Pytanie 1:
Nie ręce, ale wszystko co masz w rękach tak (eza, probówki)!
Popieram domowe browary!
Polakom gratulujemy naczelnika
Zamykam browar.
Nie mogę robić tak skandalicznie dobrego piwa.
gratulacje wstrzymane:Pogratuluj bolcowi
Comment
-
-
Bardzo dobry artykuł, chciałbym moje ulubione szczepy też tak potraktować. Nasuwa mi się kilka pytań:
1. Dlaczego probówki przed włożeniem do szybkowaru zatykać folią aluminiową? Dalej jest mowa o tym, że para tez dezynfekuje, czy więc ma się na dostawac do probówki czy nie?
2. Kwestia szybkowaru - na pewno jest to dobry sposób. Jednak poszukiwania takowego (sprawnego) sprzętu w rodzinie zakończyły się niepowodzeniem , więc myślę jednak o pasteryzacji w garnku zamkniętym pokrywką. Może ktos wie, dlaczego nie wystarczy solidne wygotowanie probówek z zawartością w zwykłym garnku z 2-3cm wody? - czy wszystkie mikroorganizmy nie giną po takim zabiegu?
3. A może jeszcze inaczej? Wysterylizować probówki w piekarniku w np. 180C i potem nalać do nich wygotowaną brzeczkę z agarem i zaraz zatkać korkiem?
Comment
-
-
michalh napisał(a)
1. Dlaczego probówki przed włożeniem do szybkowaru zatykać folią aluminiową? Dalej jest mowa o tym, że para tez dezynfekuje, czy więc ma się na dostawac do probówki czy nie?
Jeżeli probówka będzie szczelnie zamknięta, to ciśnienie zewnętrzne będzie większe od wewnętrznego i ...-
Wspiera i rozwija Piwowarstwo Amatorskie
Comment
-
-
michalh napisał(a)
Nasuwa mi się kilka pytań:
1. Dlaczego probówki przed włożeniem do szybkowaru zatykać folią aluminiową? Dalej jest mowa o tym, że para tez dezynfekuje, czy więc ma się na dostawac do probówki czy nie?
Probówki zatykam folią, żeby zapobieć nadmiernemu parowaniu z jej wnętrza. Możnaby przykryć je lekko korkami(nie zamykając szczelnie, bo podobno mogłyby zostać wessane ). Korki sterylizuję w alkoholu, ponieważ miałem już u siebie takie, które najnormalniej się skurczyły.
2. ... więc myślę jednak o pasteryzacji w garnku zamkniętym pokrywką. Może ktos wie, dlaczego nie wystarczy solidne wygotowanie probówek z zawartością w zwykłym garnku z 2-3cm wody? - czy wszystkie mikroorganizmy nie giną po takim zabiegu?
Takie wygotowanie nie załatwia sprawy. Zresztą szybkowar to też trochę taka partyzantka, ale chyba skuteczna. Nie jestem w stanie stwierdzić jakie panuje ciśnienie w szybkowarze. Prawidłowo powinno być nieco ponad 1 bar.Popieram domowe browary!
Polakom gratulujemy naczelnika
Zamykam browar.
Nie mogę robić tak skandalicznie dobrego piwa.
gratulacje wstrzymane:Pogratuluj bolcowi
Comment
-
-
Eksplozje, implozje ani wes-sanie nie grożą, jeżeli skosy wyjałowiać metodą TYNDALIZACJI, o której już chyba była gdzieś wcześniej mowa.
Wystarczy wąski garnek z przykrywką (ale ideałem byłby garnek do gotowania szparagów z Ikei), dostatecznie wysoki by zmieścić w nim skosowe probówki w pozycji pionowej. Może być zresztą i garnek szeroki, ale wtedy trzeba by zadbać o jakiś wewnętrzny statyw do probówek. Wyloty probówek muszą być czymś przesłonięte, folią Al, czy lekko nałożoną zatyczką, w przeciwnym razie do środka nadestyluje się woda. Na dno garnka wlewamy trochę wody (te kilka centymetrów słupa cieczy) i doprowadzamy do jej wrzenia. Gotujemy delikatnie pod przykryciem ok. 1/2 godziny zważając by woda nam całkiem nie wyparowała. Probówki zostawiamy w garnku.
Następnego dnia powtarzamy taki zabieg - gotowanie w parze w ciągu 1/2 godziny.
Taka podwójna pasteryzacja wybije wszystkie pospolite mikroby.
Aby jednak "załatwić" także ich formy przetrwalnikowe uciekamy się do następującego podstępu: trzeciego dnia nie gotujemy i uspokojone tym faktem przetrwalniki zaczynają się w medium bogatym w pokarm, jakim są nasze skosy, rozwijać do form dojrzałych.
Teraz, czwartego dnia, wystarczy powtórzyć zabieg półgodzinnego ogrzewania w 100 C i próbki są absolutnie jałowe!
Tym razem skosy trzeba wyjąć z garnka póki gorące i ułożyć odpowiednio nachylone.
Jeżeli tyndalizacja wydaje się komuś nadmiernie kłopotliwa, to niech pomyśli, że jest niewiele większą fatygą niźli codzienne gotowanie wody na herbatę. Wyjałowione skosy, w oczekiwaniu na zaszczepienie drożdżami, można miesiącami trzymać w chłodziarce, najlepiej w jakimś hermetycznie zamkniętym pojemnikuO!Nanobrowar Domowy "PiwU"
Comment
-
-
Odp: Własna hodowla drożdży - artykuł Naczelnika - komentarze
Tak sobie patrzyłem na ten tytuł i coś mi nie grało. I już wiem, i mogę się czepić.
Uwaga - czepiam się: drożdże to grzyby, czyli rośliny, więc nie "hodowla", a "uprawa".
Comment
-
-
Odp: Odp: Własna hodowla drożdży - artykuł Naczelnika - komentarze
Krzysiu napisał(a)
Tak sobie patrzyłem na ten tytuł i coś mi nie grało. I już wiem, i mogę się czepić.
Uwaga - czepiam się: drożdże to grzyby, czyli rośliny, więc nie "hodowla", a "uprawa".
Zrób to samo z "hodowla drożdży".
O wynikach możesz zameldowaćPopieram domowe browary!
Polakom gratulujemy naczelnika
Zamykam browar.
Nie mogę robić tak skandalicznie dobrego piwa.
gratulacje wstrzymane:Pogratuluj bolcowi
Comment
-
-
Nie chce mi się nic wklepywać. Pamiętam z kursu na akdemii Rolniczej, że rośliny się uprawia, a zwierzęta hoduje.
Dla równowagi znajdź "hodowle pszenicy" albo "hodowlę drzewek ozdobnych". Albo "uprawę bydła opasowego".
No ale to było dawno temu, może zmieniła się klasyfikacja grzybów
Comment
-
-
Ech Krzysiu, jak to często bywa próbujesz mieć rację na siłę. W systematyce istnieją odrębne królestwa roślin, zwierząt, pierwotniaków oraz właśnie grzybów, tak więc niekoniecznie podchodzą pod uprawę. Co więcej, te rasy drożdży, które stosuje się w przemyśle spożywczym, zowie się drożdżami hodowlanymi.
Comment
-
Comment