Tak czytam to i owo, i czytam i oczom nie wierzę - w temacie "piwo ogólnie" strasznie narzekania na piwa koncernowe, a w "browarnictwie domowym" coraz częstsze prośby o przepis a to na pilznera, a to na guinnesa albo innego badziewiaka ... Gdzie tu sens? Pilznera to ja mogę sobie kupić w sklepie; osobiście uważam, że celem domowego browarnictwa powinno być nawiązanie do historii i odtworzenie piw, które były wytwarzane lokalnie 100, 200 czy 500 lat temu.
Moim zdaniem, kopiowanie takiego badziewiastego konceriaka jak Guinnes jest tak samo obciachowe, jak kopiowanie Lecha.
Moim zdaniem, kopiowanie takiego badziewiastego konceriaka jak Guinnes jest tak samo obciachowe, jak kopiowanie Lecha.
Comment