No i w końcu po 30 warkach dorobiłem się pierwszego piwa, które w całości poszło do kanalizacji. Było to piwko zrobione z tego co mi zostało w zapasach, ze słodów, które swoje odleżały w garażu. Warkę poczyniłem 28/09, po 1/5 tygodniu przelałem na cichą (było jeszcze wszystko dobrze) i tak na cichej sobie piwko poleżało 2 miesiące. Nie specjalnie ale po prostu nie miałem czasu się zająć butelkowaniem. Wczoraj w końcu znalazłem chwilkę, zajrzałem do wiadra, a tam piękne kolonie bakterii i smród rozpuszczalnika. Ze łzami w oczach zawartość musiałem wylać do kibla.
I teraz pytanie, czy rzeczywiście długa cicha fermentacja spowodowała zakażenie czy niekoniecznie?
Burzliwa przebiegła w miarę poprawnie, z blg 12 zeszło do 3. Do działania zaprzągłem gęstwę Irish Ale z... 2010 roku. Mimo starości drożdżaki się obudziły w starterze i zabrały całkiem ochoczo do roboty.
Ale może to one jakieś trefne były? Jakby kto pytał to nie śmierdziały.
W czasie cichej oczywiście temperatura w garażu się wahała zgodnie z aurą na zewnątrz i z początkowych 20st zeszła do 10, a momentami nawet było niżej.
Zatem może z zimna to piwo się zepsuło?
I jeszcze jedna rzecz. Wcześniej /w kwietniu/ warzyłem dwa pszeniczne. Jedno jasne, które wyszło lekko kwaskowate ale dało się wypić i drugie weizebock, które próbuję cały czas wypić ale niestety wykręca dzioba jak sok z cytryny i gazu w nim nie ma ani bąbelka.
Trochę czasu minęło od tych pszenicznych ale może to to jest przyczyną i jakieś france mi się zalęgły w browarze? Oczywiście przed następną warką wszystko poddam gruntownej dezynfekcji.
Jak myślicie co jest przyczyną infekcji?
Może to rutyna mnie zgubiła?
I teraz pytanie, czy rzeczywiście długa cicha fermentacja spowodowała zakażenie czy niekoniecznie?
Burzliwa przebiegła w miarę poprawnie, z blg 12 zeszło do 3. Do działania zaprzągłem gęstwę Irish Ale z... 2010 roku. Mimo starości drożdżaki się obudziły w starterze i zabrały całkiem ochoczo do roboty.
Ale może to one jakieś trefne były? Jakby kto pytał to nie śmierdziały.
W czasie cichej oczywiście temperatura w garażu się wahała zgodnie z aurą na zewnątrz i z początkowych 20st zeszła do 10, a momentami nawet było niżej.
Zatem może z zimna to piwo się zepsuło?
I jeszcze jedna rzecz. Wcześniej /w kwietniu/ warzyłem dwa pszeniczne. Jedno jasne, które wyszło lekko kwaskowate ale dało się wypić i drugie weizebock, które próbuję cały czas wypić ale niestety wykręca dzioba jak sok z cytryny i gazu w nim nie ma ani bąbelka.
Trochę czasu minęło od tych pszenicznych ale może to to jest przyczyną i jakieś france mi się zalęgły w browarze? Oczywiście przed następną warką wszystko poddam gruntownej dezynfekcji.
Jak myślicie co jest przyczyną infekcji?
Może to rutyna mnie zgubiła?
Comment