Mój pierwszy post, więc dzień dobry wieczór wszystkim i dziękuję za możliwość czerpania wiedzy z Forum.
Do rzeczy.
Mam kilka warek na koncie, chciałbym usprawnić proces i tu mam pytania.
Na początek o sprzęcie.
Posiadam kocioł z płaszczem w formie kega w kegu, między nimi nieco wody, mocna grzałka, spust średnicy 1" w najniższym punkcie z odpowiednim zaworem kulowym.
Wszystko z kwasówki.
Słaby punkt kotła- mały wlew (wspawana górna część Corneliusa).
Do tej pory wykorzystywałem go, jak garnek kuchenkowy- po zacieraniu wysładzałem w wiaderkach (przy użyciu "sracz-wężyka").
Potem znów do kotła głównego i gotowanie z chmieleniem.
Pomyślałem sobie, że można skorygować nieco proces, ale trochę za mało znam technikę warzelniczą.
Nie rozumiem mianowicie, dlaczego warzenie domowe opiera się o proporcję wody do słodu 1:3. Chodzi pewnie o to, by wykorzystać w lepszy sposób mniejsze naczynia.
Bo gdyby zastosować od razu planowaną ilość wody, wysładzanie nie byłoby konieczne. Nie wiem, czy dobrze myślę?
Rozumiem, że w takiej technologii stosuję filtrację?
Czy mam w związku z tym, wstawić jakieś sitko w rurę odpływową i po zacieraniu po prostu spuścić brzeczkę do wiadra?
Pierwotnie chciałem wężyk osadzić na dnie kotła i wysładzać klasycznie, lecz bez zlewania do osobnego naczynia. Pytanie tylko- po co? Do tego, podczas mieszania przy zacieraniu, wężyk zostałby poruszony i nie leżałby na dnie. To popsułoby wydajność wysładzania.
Potem przyszło mi do głowy to filtrowanie.
Myślicie, że ma to sens?
Jakie to musiałoby być sito? Z czego? Jak gęste? Czy młóto w takim przypadku pełniłoby rolę filtratora?
Docelowo chciałbym obciąć rant kega i zastosować uproszczoną wersję Braumeister'a.
No, ale by się za to zabrać, muszę mieć pewność, że będzie to najlepsze rozwiązanie z możliwych (najlepsze dla mnie, niekoniecznie ekonomiczne czy praktyczne).
Byłbym zobowiązany, gdyby ktoś doświadczony podpowiedział mi, czy dobrze kombinuję, czy ma to sens.
Może są lepsze możliwości wykorzystania posiadanego sprzętu?
Próbowałem szukać wiedzy, ale jakoś nie układa mi się to w głowie.
Na koniec (choć powinienem to napisać na początku), opiszę mój cel. Jest nim uproszczenie i przyspieszenie procesu warzenia.
Chciałbym to robić szybciej, krócej narażać się na złe spojrzenia połowicy, zajmować mniej miejsca.
Połknąłem bakcyla i chciałbym warzyć dużo i często przy minimalnym nakładzie sił.
Przepraszam, że tak długo wyszło, ale chciałem być możliwie precyzyjny.
Pozdrawiam,
Klochard
Do rzeczy.
Mam kilka warek na koncie, chciałbym usprawnić proces i tu mam pytania.
Na początek o sprzęcie.
Posiadam kocioł z płaszczem w formie kega w kegu, między nimi nieco wody, mocna grzałka, spust średnicy 1" w najniższym punkcie z odpowiednim zaworem kulowym.
Wszystko z kwasówki.
Słaby punkt kotła- mały wlew (wspawana górna część Corneliusa).
Do tej pory wykorzystywałem go, jak garnek kuchenkowy- po zacieraniu wysładzałem w wiaderkach (przy użyciu "sracz-wężyka").
Potem znów do kotła głównego i gotowanie z chmieleniem.
Pomyślałem sobie, że można skorygować nieco proces, ale trochę za mało znam technikę warzelniczą.
Nie rozumiem mianowicie, dlaczego warzenie domowe opiera się o proporcję wody do słodu 1:3. Chodzi pewnie o to, by wykorzystać w lepszy sposób mniejsze naczynia.
Bo gdyby zastosować od razu planowaną ilość wody, wysładzanie nie byłoby konieczne. Nie wiem, czy dobrze myślę?
Rozumiem, że w takiej technologii stosuję filtrację?
Czy mam w związku z tym, wstawić jakieś sitko w rurę odpływową i po zacieraniu po prostu spuścić brzeczkę do wiadra?
Pierwotnie chciałem wężyk osadzić na dnie kotła i wysładzać klasycznie, lecz bez zlewania do osobnego naczynia. Pytanie tylko- po co? Do tego, podczas mieszania przy zacieraniu, wężyk zostałby poruszony i nie leżałby na dnie. To popsułoby wydajność wysładzania.
Potem przyszło mi do głowy to filtrowanie.
Myślicie, że ma to sens?
Jakie to musiałoby być sito? Z czego? Jak gęste? Czy młóto w takim przypadku pełniłoby rolę filtratora?
Docelowo chciałbym obciąć rant kega i zastosować uproszczoną wersję Braumeister'a.
No, ale by się za to zabrać, muszę mieć pewność, że będzie to najlepsze rozwiązanie z możliwych (najlepsze dla mnie, niekoniecznie ekonomiczne czy praktyczne).
Byłbym zobowiązany, gdyby ktoś doświadczony podpowiedział mi, czy dobrze kombinuję, czy ma to sens.
Może są lepsze możliwości wykorzystania posiadanego sprzętu?
Próbowałem szukać wiedzy, ale jakoś nie układa mi się to w głowie.
Na koniec (choć powinienem to napisać na początku), opiszę mój cel. Jest nim uproszczenie i przyspieszenie procesu warzenia.
Chciałbym to robić szybciej, krócej narażać się na złe spojrzenia połowicy, zajmować mniej miejsca.
Połknąłem bakcyla i chciałbym warzyć dużo i często przy minimalnym nakładzie sił.
Przepraszam, że tak długo wyszło, ale chciałem być możliwie precyzyjny.
Pozdrawiam,
Klochard