Witam serdecznie wszystkich forumowiczów. Przejdę do sedna sprawy bez zbędnego owijania w bawełnę. Zabrałem się za ważenie mojej 1 warki, a mianowicie Wheata z puszki Coopers'a z dodatkiem 1,7 kg ekstraktu pszenicznego WESa na drożdżach brewkitowych zadawanych w 24 stopniach ze wcześniejszą rehydrytacją. Po 8 dniach fermentacji (bulganie ustało po 2-3) przy w miarę stałej temperaturze 20-23 stopni zabutelkowałem piwko z użyciem glukozy krystalicznej bezpośrednio wsypywanej do butelki przed rozlaniem (pełna miarka 4 gramowa). Muszę przyznać że przed rozlewem piwo miało już specyficzny smak, bardzo zbliżony do rynkowych przeniczniaków tj. słodowy z delikatną goryczką, brakowało jedynie nagazowania. Otwarłem dziś po 6 dniach refermentacji pierwszą butelkę i niestety ku mojemu zdziwieniu piwo nabrało winnego aromatu i posmaku. W dodatku piana jest nietrwała i szybko opada. Refermentacja przebiegała w identycznej temperaturze co fermentacja i niestety nie mam pojęcia co mogło zepsuć piwo. Użyłem wyłącznie brązowych butelek, wcześniej porządnie wymytych i odkażonych piro. Wyczytałem na forach że pszeniczne jest idealne do picia już po tygodniu stąd moje zdziwienie co do tego wińska w jakie przerodził się owy trunek. Jak myślicie, czekać jeszcze tydzień, a może przenieść piwo do niższej temperatury (w piwnicy stałe 16 stopni)? Jest w ogóle jakaś szansa na odratowanie piwka?
Pozdrawiam

Comment