Witam. Występują problemy techniczne przy pierwszej warce.
Mam następujący problem, najpierw przedstawię co się działo przed zdarzeniem:
Fermentuje (S-04) piwo Pale Ale z ekstraktem początkowym 12,5-13 Blg. Zadałem całą saszetkę drożdży, które wcześniej były nawodnione.
Fermentacja zaczęła się bardzo szybko. Do piwa dodałem drożdże o 24, następnego dnia (wczoraj) o 7 bulgało. Intensywność "bulgania" - około 5 "bulgów" na 4 sekundy. Intensywność się utrzymała lub poprawiła do godziny 18 tego samego dnia, wtedy też, po wejściu do pokoju, uderzał zapach skacowanego jegomościa. Delikatnie przeniosłem piwo do innego pokoju (o tej samej temperaturze, ok. 19,5 *C), tamten wywietrzyłem - już po chwili kac zamienił się w podfermentowany sok jabłkowy, panika ustąpiła. Piwo już nie nasmrodziło, z rurki było czuć po prostu "przestałe" piwo. Stan rzeczy utrzymał się do 24 wczoraj. Dziś rano zaobserwowałem lekki spadek intensywności fermentacji - około 4 "bulgów" na 5 sekund, temperatura w pokoju spadła do 19 *C, w obawie przed dalszym spadkiem okryłem fermentor kocem i dałem termometr do środka - tzn pomiędzy zamknięty fermentor a koc.
Do sedna:
Przed chwilą zaobserwowałem natomiast, że intensywność spadła drastycznie - 1 "bulg" na kilka sekund, dodatkowo nie taki rozchlapujący, tylko taki mały. Ponadto zdaje mi się, że piana nieco osiadła, choć nadal się utrzymuje. Zapach z rurki oceniłbym na zapach nowszego piwa, tzn nalanego piwa do kufla, zamiast piwa które sobie postało pół dnia. Temperatura w termometrze pod kocem wynosiła 20*C, czyli drożdże się nie przemroziły, nie powinny się też ugotować.
Pytanie - czy tak szybki spadek intensywności oznacza fiasko? Albo chociaż z jakim prawdopodobieństwem oznacza fiasko i co mogło pójść źle? Ponadto - czy istnieje sposób na ratowanie mojej warki, czy jak tak się stało to już nic się nie da zrobić?
Dziękuję a pomoc!
Mam następujący problem, najpierw przedstawię co się działo przed zdarzeniem:
Fermentuje (S-04) piwo Pale Ale z ekstraktem początkowym 12,5-13 Blg. Zadałem całą saszetkę drożdży, które wcześniej były nawodnione.
Fermentacja zaczęła się bardzo szybko. Do piwa dodałem drożdże o 24, następnego dnia (wczoraj) o 7 bulgało. Intensywność "bulgania" - około 5 "bulgów" na 4 sekundy. Intensywność się utrzymała lub poprawiła do godziny 18 tego samego dnia, wtedy też, po wejściu do pokoju, uderzał zapach skacowanego jegomościa. Delikatnie przeniosłem piwo do innego pokoju (o tej samej temperaturze, ok. 19,5 *C), tamten wywietrzyłem - już po chwili kac zamienił się w podfermentowany sok jabłkowy, panika ustąpiła. Piwo już nie nasmrodziło, z rurki było czuć po prostu "przestałe" piwo. Stan rzeczy utrzymał się do 24 wczoraj. Dziś rano zaobserwowałem lekki spadek intensywności fermentacji - około 4 "bulgów" na 5 sekund, temperatura w pokoju spadła do 19 *C, w obawie przed dalszym spadkiem okryłem fermentor kocem i dałem termometr do środka - tzn pomiędzy zamknięty fermentor a koc.
Do sedna:
Przed chwilą zaobserwowałem natomiast, że intensywność spadła drastycznie - 1 "bulg" na kilka sekund, dodatkowo nie taki rozchlapujący, tylko taki mały. Ponadto zdaje mi się, że piana nieco osiadła, choć nadal się utrzymuje. Zapach z rurki oceniłbym na zapach nowszego piwa, tzn nalanego piwa do kufla, zamiast piwa które sobie postało pół dnia. Temperatura w termometrze pod kocem wynosiła 20*C, czyli drożdże się nie przemroziły, nie powinny się też ugotować.
Pytanie - czy tak szybki spadek intensywności oznacza fiasko? Albo chociaż z jakim prawdopodobieństwem oznacza fiasko i co mogło pójść źle? Ponadto - czy istnieje sposób na ratowanie mojej warki, czy jak tak się stało to już nic się nie da zrobić?
Dziękuję a pomoc!
Comment