Witam wszystkich!
Jak pewnie większość z Was, po kilkuletnim okresie degustacji piw kraftowych, postanowiłem wreszcie stworzyć coś własnoręcznie. Czytanie poradników, forów, oglądanie filmów na YT to jedno- praktyka to jednak coś zupełnie innego. Krótko opiszę mój problem:
po zakupie całego potrzebnego sprzętu nadszedł czas na pierwszą warkę. Biorąc pod uwagę niekorzystną aurę za oknem /potworne upały/ oraz równie "gorący" okres w pracy, na pierwsze piwo wybrałem brewkit /co miało być swoistym eksperymentem oraz sprawdzeniem, czym się "to je"/. Zaczynam od Mangrove Jacks Pale Ale 1,8 kg + bursztynowy ekstrakt słodowy 1,7 kg + US-05. Do 22l brzeczki /12 blg/ zadałem zrehydratyzowane drożdże. Fermentacja ruszyła po paru godzinach, w fermentorze utworzyła się gruba, mocna piana. Miałem szczęście- akurat nastąpiło ochłodzenie i w pomieszczeniu, gdzie stał fermentor, było jakieś 18-19 stopni.
Po 8 dniach burzliwej ekstrakt zszedł do 3 blg. Próbka pobrana była oczywiście mętna, ale miała ładny, niemal czerwony kolor, mocną goryczkę i raczej słaby aromat.
Po przelaniu na cichą dodałem 50g citry by podbić aromat. Przez 4 dni z fermentora rozchodził się genialny, uwielbiany przeze mnie zapach grejpfruta, cytrusów wraz z nutą korzenną.
Niestety, dzisiaj /5 dzień cichej/ coś się zmieniło; pływający na powierzchni chmiel- zgodnie z przewidywaniami- opadł na dno. Jednak aromat został zdominowany przez- tak przynajmniej to oceniam- nuty rozpuszczalnikowe. Cytrusy przebijają się w tle, nie są jednak już tak wyczuwalne.
Z ciekawości pobrałem próbkę- blg spadło do 2, piwo jest mocno odfermentowane, wytrawne /to podobno norma w kitach/, i bardzo fajnie goryczkowe. Niepokoi mnie jednak ten zapach. Czy za jego powstanie winić muszę wysoką temperaturę /znowu zaczęły się upały/- od 3-4 dni w najzimniejszym miejscu mieszkania mam 23 stopnie, i tam właśnie stoi fermentor.
Butelkowanie planuję na sobotę. Czy jest szansa, by aromat jednak z czasem się "ułożył"?
Piwa na pewno nie wyleję, jak wspominałem- traktuję go jako eksperyment początkującego.
Pytanie dodatkowe: mam kolejny brewkit /stout- planuję go mocno nachmielić na zimno trzema gatunkami chmieli i dorzucić płatku bourbon/. Czy warto brać się za kolejną warkę, mając świadomość upałów za oknem, czy wstrzymać się i poczekać na bardziej odpowiednią
aurę?
Z góry dzięki za pomocne odpowiedzi.
Jak pewnie większość z Was, po kilkuletnim okresie degustacji piw kraftowych, postanowiłem wreszcie stworzyć coś własnoręcznie. Czytanie poradników, forów, oglądanie filmów na YT to jedno- praktyka to jednak coś zupełnie innego. Krótko opiszę mój problem:
po zakupie całego potrzebnego sprzętu nadszedł czas na pierwszą warkę. Biorąc pod uwagę niekorzystną aurę za oknem /potworne upały/ oraz równie "gorący" okres w pracy, na pierwsze piwo wybrałem brewkit /co miało być swoistym eksperymentem oraz sprawdzeniem, czym się "to je"/. Zaczynam od Mangrove Jacks Pale Ale 1,8 kg + bursztynowy ekstrakt słodowy 1,7 kg + US-05. Do 22l brzeczki /12 blg/ zadałem zrehydratyzowane drożdże. Fermentacja ruszyła po paru godzinach, w fermentorze utworzyła się gruba, mocna piana. Miałem szczęście- akurat nastąpiło ochłodzenie i w pomieszczeniu, gdzie stał fermentor, było jakieś 18-19 stopni.
Po 8 dniach burzliwej ekstrakt zszedł do 3 blg. Próbka pobrana była oczywiście mętna, ale miała ładny, niemal czerwony kolor, mocną goryczkę i raczej słaby aromat.
Po przelaniu na cichą dodałem 50g citry by podbić aromat. Przez 4 dni z fermentora rozchodził się genialny, uwielbiany przeze mnie zapach grejpfruta, cytrusów wraz z nutą korzenną.
Niestety, dzisiaj /5 dzień cichej/ coś się zmieniło; pływający na powierzchni chmiel- zgodnie z przewidywaniami- opadł na dno. Jednak aromat został zdominowany przez- tak przynajmniej to oceniam- nuty rozpuszczalnikowe. Cytrusy przebijają się w tle, nie są jednak już tak wyczuwalne.
Z ciekawości pobrałem próbkę- blg spadło do 2, piwo jest mocno odfermentowane, wytrawne /to podobno norma w kitach/, i bardzo fajnie goryczkowe. Niepokoi mnie jednak ten zapach. Czy za jego powstanie winić muszę wysoką temperaturę /znowu zaczęły się upały/- od 3-4 dni w najzimniejszym miejscu mieszkania mam 23 stopnie, i tam właśnie stoi fermentor.
Butelkowanie planuję na sobotę. Czy jest szansa, by aromat jednak z czasem się "ułożył"?
Piwa na pewno nie wyleję, jak wspominałem- traktuję go jako eksperyment początkującego.
Pytanie dodatkowe: mam kolejny brewkit /stout- planuję go mocno nachmielić na zimno trzema gatunkami chmieli i dorzucić płatku bourbon/. Czy warto brać się za kolejną warkę, mając świadomość upałów za oknem, czy wstrzymać się i poczekać na bardziej odpowiednią
aurę?
Z góry dzięki za pomocne odpowiedzi.
Comment