Dzisiaj otworzyłem testowo butelkę rozlanego 6 dni wcześniej stouta (brew-kit Cooper's uzupełniony 0,75 kg cukru kandyzowanego, fermentacja główna 7 dni, potem 6 dni cichej w drugim fermentorze; OG 1,051, FG 1,013). Przed zabutelkowaniem dodatek syropu z glukozy w ilości ok. 160 g na 15 l.
Otworzyłem i... wielkie rozczarowanie. Nie dość, że piwo jest gorzkie, aż wykręca gębę i ogólnie niesmaczne (tym się specjalnie nie martwię, parę tygodni leżakowania powinno to radykalnie zmienić), to w dodatku jest zupełnie pozbawione gazu! Nic, zero, nul. Musiałbym chyba lać z wysokości 2. piętra do szklanki, żeby zobaczyć oznaki piany.
O ile wiem, piwo nagazowuje sie w butelce głównie w ciągu pierwszego tygodnia-dwóch (potwierdza to poprzednia warka - po tygodniu piwo było lekko nagazowane, i tak już - niestety - zostało). Glukozy dałem, z tego co porównuję do wypowiedzi innych, raczej maksymalną dawkę (ponad 10 g/l.), więc czy ktoś potrafi sensownie wyjaśnić, dlaczego drożdże odmówiły zjedzenia podanej im kolacji i bezczelnie poszły spać? I co mogę robić nie tak?
Dodam jeszcze, że piwo leżakuje w temperaturze pokojowej (ok. 22 st. C), ale tak wysoka temperatura raczej powinna wzmagać fermentację wtórną niż ją hamować.
Póki co, testowe piwo, które okazało się raczej niepijalne, zlałem z powrotem do butelki i zakapslowałem dosładzając płaską łyżeczką glukozy, a butelkę potrząsnąłem, żeby podnieść osad drożdży z dna. Poczekam tydzień, i zobaczę...
Otworzyłem i... wielkie rozczarowanie. Nie dość, że piwo jest gorzkie, aż wykręca gębę i ogólnie niesmaczne (tym się specjalnie nie martwię, parę tygodni leżakowania powinno to radykalnie zmienić), to w dodatku jest zupełnie pozbawione gazu! Nic, zero, nul. Musiałbym chyba lać z wysokości 2. piętra do szklanki, żeby zobaczyć oznaki piany.
O ile wiem, piwo nagazowuje sie w butelce głównie w ciągu pierwszego tygodnia-dwóch (potwierdza to poprzednia warka - po tygodniu piwo było lekko nagazowane, i tak już - niestety - zostało). Glukozy dałem, z tego co porównuję do wypowiedzi innych, raczej maksymalną dawkę (ponad 10 g/l.), więc czy ktoś potrafi sensownie wyjaśnić, dlaczego drożdże odmówiły zjedzenia podanej im kolacji i bezczelnie poszły spać? I co mogę robić nie tak?
Dodam jeszcze, że piwo leżakuje w temperaturze pokojowej (ok. 22 st. C), ale tak wysoka temperatura raczej powinna wzmagać fermentację wtórną niż ją hamować.
Póki co, testowe piwo, które okazało się raczej niepijalne, zlałem z powrotem do butelki i zakapslowałem dosładzając płaską łyżeczką glukozy, a butelkę potrząsnąłem, żeby podnieść osad drożdży z dna. Poczekam tydzień, i zobaczę...
Comment