Wykonałem jakiś czas temu pierwszą warkę przy pomocy drożdży płynnych (konkretnie Wyest London Ale).
Fermentacja burzliwa 1 tydzień + 1 tydzień cicha. Rozlałem piwo do butelek z dodatkiem glukozy.
Stoi sobie już prawie 2 miesiące w piwnicy. Co tydzień sprawdzam jak też się rozwija i stwierdzam że:
1) nagazowanie jest dużo słabsze niż po drożdżach suchych, piany dużo mniej (a zadałem glukozy tyle co zwykle),
2) piwo bardzo wolno się klaruje, po takim czasie leżakowania moje piwo na drożdżach suchych było już zawsze dobrze sklarowane.
Jak sądzicie, czy taki problemy wynikają z charakteru drożdży płynnych? Konieczne jest dłuższe leżakowanie niż przy suchych czy po prostu ta warka nie jest zbyt udana?
Fermentacja burzliwa 1 tydzień + 1 tydzień cicha. Rozlałem piwo do butelek z dodatkiem glukozy.
Stoi sobie już prawie 2 miesiące w piwnicy. Co tydzień sprawdzam jak też się rozwija i stwierdzam że:
1) nagazowanie jest dużo słabsze niż po drożdżach suchych, piany dużo mniej (a zadałem glukozy tyle co zwykle),
2) piwo bardzo wolno się klaruje, po takim czasie leżakowania moje piwo na drożdżach suchych było już zawsze dobrze sklarowane.
Jak sądzicie, czy taki problemy wynikają z charakteru drożdży płynnych? Konieczne jest dłuższe leżakowanie niż przy suchych czy po prostu ta warka nie jest zbyt udana?
Comment