Witajcie.
Jak zwykle naszły mnie chętki na kombinacje z warzeniem piwa. Od pewnego czasu noszę się z zamiarem wykonania warki na drożdzach pozyskanych z ziarna.
Otóż w dawnych czasach, w latach zbliżonych do stanu wojennego mój ojciec, jak chyba 90% dorosłych i normalnych facetów w tym kraju, pędził bimberek na potrzeby okołodomowe. Zwykle była to bitwa pod Grunwaldem: 1410. 1 kg cukru, 4 dkg drożdzy , 10 litrów wody. Aż kiedyś ktoś znacznie bardziej doświadczony i do tego wybitny znawca w temacie trunków księżycowych polecił mu zastosowanie do zacieru skiełkowanego ziarna. Nabyliśmy więc kilka kilo żyta, rozsypaliśmy w kilku naczyniach warstwą ok 1,5 - 2 cm i zalaliśmy wodą do wysokości ziaren. Po kilku dniach zboże skiełkowało i zostało dodane do zacieru. Co z tego wyszło nie pamiętam, ale utkwił mi w pamięci pewien szczegól. Otóż na dnie naczyń utworzyła się dość znaczna warstwa drożdzy. Robotne były jak diabli, bo to tegoż zacieru nie dawaliśmy już zadnych innych i znakomicie sobie poradziły z przerobieniem zacieru. Musiały to być jakieś dzikie drożdze, rezydujące sobie na ziarnach.
I tu pojawia się moje pytanie do Was: Czy ktoś z Was próbował takie drożdze, wychodowane samodzielnie wykorzystać do warzenia piwa? Jeśłi tak, to będę bardzo wdzięczny za wszelkie informacje. Jakie były efekty? Czy warto próbować?
Poproszę również o komentarze na ten temat.
Pozdróweczki dla wszystkich
Jak zwykle naszły mnie chętki na kombinacje z warzeniem piwa. Od pewnego czasu noszę się z zamiarem wykonania warki na drożdzach pozyskanych z ziarna.
Otóż w dawnych czasach, w latach zbliżonych do stanu wojennego mój ojciec, jak chyba 90% dorosłych i normalnych facetów w tym kraju, pędził bimberek na potrzeby okołodomowe. Zwykle była to bitwa pod Grunwaldem: 1410. 1 kg cukru, 4 dkg drożdzy , 10 litrów wody. Aż kiedyś ktoś znacznie bardziej doświadczony i do tego wybitny znawca w temacie trunków księżycowych polecił mu zastosowanie do zacieru skiełkowanego ziarna. Nabyliśmy więc kilka kilo żyta, rozsypaliśmy w kilku naczyniach warstwą ok 1,5 - 2 cm i zalaliśmy wodą do wysokości ziaren. Po kilku dniach zboże skiełkowało i zostało dodane do zacieru. Co z tego wyszło nie pamiętam, ale utkwił mi w pamięci pewien szczegól. Otóż na dnie naczyń utworzyła się dość znaczna warstwa drożdzy. Robotne były jak diabli, bo to tegoż zacieru nie dawaliśmy już zadnych innych i znakomicie sobie poradziły z przerobieniem zacieru. Musiały to być jakieś dzikie drożdze, rezydujące sobie na ziarnach.
I tu pojawia się moje pytanie do Was: Czy ktoś z Was próbował takie drożdze, wychodowane samodzielnie wykorzystać do warzenia piwa? Jeśłi tak, to będę bardzo wdzięczny za wszelkie informacje. Jakie były efekty? Czy warto próbować?
Poproszę również o komentarze na ten temat.
Pozdróweczki dla wszystkich
Comment