... Może ta metoda Kopyra właśnie powoduje, że ACE w większym stężeniu zostaje potem wżarte w ścianki i dno fermentora.
No, ciotka, to nader oryginalna teoria. Jak może ACE weżreć się w cokolwiek, jak w 99% składa się z wody? To jest bardzo rzadki roztwór podchlorynu sodu, wodorotlenku sodu jako stabilizatora i substancji zapachowych. Nic sie tu nie wżera, niezależnie od stężenia.
Nie chce mi się czytać całego tematu, ale jeśli komuś nie działa na wiadro czysty chlor, to albo wyhodował sobie mutanty odporne na chlor, albo żródło zakażenia jest gdzie indziej.
Sprawa się wyjaśniła. To była infekcja. Przeniosłem ją nie przez zbytnią, ale zbyt słabą dezynfekcję ACE. Także wszem i wobec ogłaszam, że metoda Marusi, czyli zalanie szklanki ACE po brzegi fermentora jest lepsza niż moja z większym stężeniem, ale mniejszą objętością i potrząsaniem.
Miałem dokładnie to samo. Popełniłem taki sam błąd, pierwszy raz używając płynnych.
Wyszła apteka, mocno mętne. Rozlałem i przeznaczyłem na obiekt badań .
Następnie tą gęstwą zaszczepiłem drugą warkę. Po burzliwej dobrze smakowała, więc przelałem na cichą. Za tydzień kontrola i ewentualny rozlew do butelek.
Jeżeli nie będzie apteki, potwierdzi to :
1) związek słabych drożdży (długi start), z pojawianiem się w/w apteki
2) nie przenoszeniu się apteki z gęstwą na kolejne warki
Apteka po zabutelkowaniu wzrosła w siłę. Piwo , wylałem. Już nigdy nie będę butelkował aptek.
Druga warka, zadana gęstwą apteczną, w butelkach ładnie się wyklarowała, z trudem się nagazowała ( w temp. 18C).
Piwo pijalne, choć ogólnie słabe. Nie przypomina pilsa, dużo owocowych smaków ( może to wpływ S-04 którymi ratowałem start).
Apteka rzeczywiście nie przeniosła się wraz z gęstwą.
A może apteka pojawia się przy dwóch czynnikach występujących razem - słabe drodże + chlorowana woda. To może tłumaczyć, dlaczego w jednym piwie apteka jest, a drugim nie ma.
To by było możliwe gdyby dolewać wody z kranu do fermentującego piwa.Inaczej nie ma szans aby nie odparowało/odchlorowało się w czasie chmielenia.
Po Twoich doświadczeniach myślę, że w czasie trudnego startu mogą drożdże coś takiego produkować co tak pachnie.
Ostatnie moje piwo startowało z fermentacją trzy doby aż zadałem dodatkową gęstwę. Jestem ciekaw co z tego wyjdzie.
"nie zostanę onanistką bo jestem anarchistką" :)
Widziałem u Dori i Kopyra i też tak myślę: Browar to nie apteka :))
Poszukujesz wiedzy na temat browarnictwa amatorskiego?
Przeczytaj >>>>FAQ<<<<
Sprawdź >>>Przewodnik<<<
Najnowsze doniesienia z frontu - "apteka" w znacznej większości wyparowała, choć czuć teraz diacetyl. Co oznacza, że mógł być to po prostu efekt sporej ilości chmielu i brak mojej cierpliwości.
Najnowsze doniesienia z frontu - "apteka" w znacznej większości wyparowała, choć czuć teraz diacetyl. Co oznacza, że mógł być to po prostu efekt sporej ilości chmielu i brak mojej cierpliwości.
A co ma diacetyl do chmielu?
Jeżeli jest problem z diacetylem, to może świadczyć o kiepskiej kondycji drożdży.
To mój PILS wręcz odwrotnie... Z tygodnia na tydzień coraz gorzej. W końcu nie wytrzymałem - wylałem.
To tak jak u mnie. Można chyba przyjąć, że jeśli stan się pogarsza z leżakowaniem, to nie jest wina chloru, lecz infekcji dzikimi drożdżami lub zmutowania szczepu.
Wczoraj zacząłem opróżnianie butelek z Roggena. Mam zamiar odzyskać nawet kapsle. Zresztą o kapsle najmniej się boję, 5 minut gotowania je wysterylizuje, natomiast mam wątpliwość co do butelek. Na szczęście drożdże nie dały jakichś osadów na ściankach, ale zastanawiam się czy roztwór z łyżeczki piro załatwi sprawę.
Comment