Dołączę się do tematu, choć pewnie odpowiedź już znam.
Pierwsze piwo robię, z brewkita (ekstrakt WES ciemny stout), niestety żadnej instrukcji nie miałem, więc postępowałem wg tego co sobie posklecałem z różnych znalezionych postów. I tak:
Fermentator (kranik, przykrywkę, rurkę) i łyżkę do mieszania wysterylizowałem wrzątkiem - jedynie wrzątkiem, wyszedłem z założenia - być może błędnego - że nówki nie ma sensu dezynfekować chemicznie.
Zawartość puszki wlałem do ciepłej wody i zagotowałem 10 minut z kg cukru, następnie przelałem to do fermentatora i dopełniłem kranówką (zazwyczaj piję ją bez problemów i najmniejszych konsekwencji, pewnie to też słaby punkt). Fermentator zatkałem szczelnie, żeby żadne świństwo się przypadkiem nie dostało.
Fermentacja zaczęła się już po 12(?) godzinach - nie było mnie w tym czasie w domu - i radośnie, ku mojej uciesze, plumkała. Wczoraj, czyli czwartego dnia od nastawienia fermentacja się wstrzymała, a dziś znów zaczęła. Otworzyłem fermentator, a tam zero piany (naczytałem się, że przy burzliwej to kilka centymetrów), jedynie pozostałości na pół centrymetra na ściankach. Spróbowałem więc smaku - a tu kwas.
Nie wiem, może źle oceniam, ale piwo mi się chyba skwasiło. Żona mówi, że kwasowy jest posmak, dla mnie jest to dominujący smak. Nie wiem, co mam robić - wylewać i nastawiać następne (dezynfekując wszystko chemicznie, i używając wody butelkowej/przegotowanej), czy dać mu szansę i rozlać w butelki na dojrzewanie?
Pierwsze piwo robię, z brewkita (ekstrakt WES ciemny stout), niestety żadnej instrukcji nie miałem, więc postępowałem wg tego co sobie posklecałem z różnych znalezionych postów. I tak:
Fermentator (kranik, przykrywkę, rurkę) i łyżkę do mieszania wysterylizowałem wrzątkiem - jedynie wrzątkiem, wyszedłem z założenia - być może błędnego - że nówki nie ma sensu dezynfekować chemicznie.
Zawartość puszki wlałem do ciepłej wody i zagotowałem 10 minut z kg cukru, następnie przelałem to do fermentatora i dopełniłem kranówką (zazwyczaj piję ją bez problemów i najmniejszych konsekwencji, pewnie to też słaby punkt). Fermentator zatkałem szczelnie, żeby żadne świństwo się przypadkiem nie dostało.
Fermentacja zaczęła się już po 12(?) godzinach - nie było mnie w tym czasie w domu - i radośnie, ku mojej uciesze, plumkała. Wczoraj, czyli czwartego dnia od nastawienia fermentacja się wstrzymała, a dziś znów zaczęła. Otworzyłem fermentator, a tam zero piany (naczytałem się, że przy burzliwej to kilka centymetrów), jedynie pozostałości na pół centrymetra na ściankach. Spróbowałem więc smaku - a tu kwas.
Nie wiem, może źle oceniam, ale piwo mi się chyba skwasiło. Żona mówi, że kwasowy jest posmak, dla mnie jest to dominujący smak. Nie wiem, co mam robić - wylewać i nastawiać następne (dezynfekując wszystko chemicznie, i używając wody butelkowej/przegotowanej), czy dać mu szansę i rozlać w butelki na dojrzewanie?
Comment