Witam ponownie. Ostatnio czytając forum i książkę na temat piwowarstwa wyczytałem, że podczas zacierania nie cała skrobia zostaje uwolniona z ziarna. Część tej skrobi uwalnia się dopiero podczas wysładzania (niewielka, ale zawsze coś). Zastanawiam się, czy nie lepiej by było, aby na koniec zacierania nie ogrzewać zacieru do 75-78*C, tylko zostawić w temperaturze 72*C, poczekać tyle ile miała wynosić przerwa dekstrynująca i od razu przystąpić do filtracji. Dzięki temu nie zdezaktywujemy alfa-amylazy i po zakończonej filtracji (a przed gotowaniem) przetrzymując filtrat w 72*C kilka do kilkunastu minut, możemy rozłożyć wypłukane z młóta resztki skrobi. Dopiero potem gotujemy, co i tak zdezaktywuje enzymy. Wszystko to miałoby służyć oczywiście przerobieniu maksymalnej ilości skrobi na cukry. Co o tym myślicie? Czy ma to sens? No i czy moje rozumowanie jest poprawne?

Comment