Witam.
Jak łatwo domyślić się po tytule, dopiero zaczynam przygodę z warzeniem piwa. Na wstępie bardzo proszę o wyrozumiałość i przepraszam za moje braki w wiedzy.
Zakupiłem przyrządy potrzebne do pierwszego warzenia wraz z brewkitem Coopers Lager. Postępowałem wg instrukcji do niego dołączonej. Brzeczkę zrobiłem używając (stety lub niestety) cukru w ilości ok. 750g.
Poczekałem aż całość (już z dodaną wodą, czyli w sumie trochę ponad 23 litry) wystygnie do 26 stopni, dodałem drożdże i delikatnie zamieszałem (choć krócej niż 30 sekund opisane w instrukcji). Było to 10 kwietnia o 23 godzinie. Przyznam się jeszcze, że zapomniałem wtedy zmierzyć wartość Blg.
Wyczytałem, że szaleństwo zacznie się prawdopodobnie po około 12h. Niestety u mnie przez cały następny dzień w rurce fermentacyjnej była cisza (choć "u-rurka" pokazywała delikatną różnicę ciśnień "w" oraz "poza" pojemnikiem).
Po przegooglowaniu dowiedziałem się, że może być to wina nieszczelności pojemnika, dlatego postanowiłem ją poprawić używając sprytnej tasiemki. Jednak w dalszym ciągu bulgot pojawiał się tylko w momencie delikatnego naciśnięcia ręką na wieczko.
Przez brak cierpliwości postanowiłem ostrożnie zajrzeć pod przykrywkę. Okazało się, że na wierzchu jest ok. dwu-centymetrowa biała piana, a areometr wskazał troszkę ponad 7Blg. Jako, że zapomniałem zmierzyć zawartości cukru na samym początku, nie miałem z czym porównać tej wartości. Były jedynie domysły, że w sumie początkowo prawdopodobnie było trochę więcej.
Dlatego też następnego dnia (czyli dzisiaj) kolejny raz wykonałem pomiar, który wykazał 4Blg. Piany było trochę mniej, bo niecały centymetr, ale zapach był już zdecydowanie przystępniejszy i bardziej "piwopodobny" niż na samym początku.
Dodam, że fermentator stoi w pokoju, w którym temperatura utrzymuje się na poziomie 22-24 stopnie, a termometr przyklejony na ściance wskazuje cały czas wartość między 24, a 25.
Koniec przydługiej historii, więc nadszedł czas na pytania:
1. Czy to możliwe, że drożdże jednak się nie obraziły i fermentacja następuje, ale jest na tyle grzeczna, że nie bulgocze? Może jednak faktycznie jest gdzieś nieszczelność (choć zachowanie wody w rurce wskazuje na to, że to nie ona jest problemem)?
2. Brewkit przez jakiś tydzień przed użyciem stał mniej więcej tydzień w temp. 22 stopni. Czy nie są to złe warunki przechowywania? Może to źle wpłynęło na drożdże?
3. Nie jestem pewien czy dobrze używam areometru. Czy po pobraniu próbki do probówki powinienem dać jej się "wygazować"? Dopiero wtedy pomiar wydawał się być poprawny, bo przynajmniej przy każdym poruszeniu areometrem w probówce wartość wskazywana wracała na wcześniej wskazywaną.
4. Chciałbym zapytać jeszcze o piankę, która wskazuje na to, że drożdże pracują. Czy taka jaką zastałem dziś, czyli jasna (biało-przezroczysta), wysokość < 1cm i powierzchnia nie pokrywająca ściśle lustra płynu nie jest złym omenem? Nie do końca rozumiem "biały kożuch na powierzchni" zawarty w instrukcji Coopers'a. Mam nadzieję, że to nie to, bo ponoć oznacza to zakażenie.
Być może jestem przewrażliwiony, ale to że nie usłyszałem choćby jednego bulgotnięcia źle wpływa na moją psychikę .
Bardzo proszę o rozwianie chociaż części moich wątpliwości i... wyrozumiałość, bo na chwilę obecną moje chęci po stokroć przewyższają moją wiedzę.
Serdecznie pozdrawiam i z góry dziękuję za każdą odpowiedź.
Jak łatwo domyślić się po tytule, dopiero zaczynam przygodę z warzeniem piwa. Na wstępie bardzo proszę o wyrozumiałość i przepraszam za moje braki w wiedzy.
Zakupiłem przyrządy potrzebne do pierwszego warzenia wraz z brewkitem Coopers Lager. Postępowałem wg instrukcji do niego dołączonej. Brzeczkę zrobiłem używając (stety lub niestety) cukru w ilości ok. 750g.
Poczekałem aż całość (już z dodaną wodą, czyli w sumie trochę ponad 23 litry) wystygnie do 26 stopni, dodałem drożdże i delikatnie zamieszałem (choć krócej niż 30 sekund opisane w instrukcji). Było to 10 kwietnia o 23 godzinie. Przyznam się jeszcze, że zapomniałem wtedy zmierzyć wartość Blg.
Wyczytałem, że szaleństwo zacznie się prawdopodobnie po około 12h. Niestety u mnie przez cały następny dzień w rurce fermentacyjnej była cisza (choć "u-rurka" pokazywała delikatną różnicę ciśnień "w" oraz "poza" pojemnikiem).
Po przegooglowaniu dowiedziałem się, że może być to wina nieszczelności pojemnika, dlatego postanowiłem ją poprawić używając sprytnej tasiemki. Jednak w dalszym ciągu bulgot pojawiał się tylko w momencie delikatnego naciśnięcia ręką na wieczko.
Przez brak cierpliwości postanowiłem ostrożnie zajrzeć pod przykrywkę. Okazało się, że na wierzchu jest ok. dwu-centymetrowa biała piana, a areometr wskazał troszkę ponad 7Blg. Jako, że zapomniałem zmierzyć zawartości cukru na samym początku, nie miałem z czym porównać tej wartości. Były jedynie domysły, że w sumie początkowo prawdopodobnie było trochę więcej.
Dlatego też następnego dnia (czyli dzisiaj) kolejny raz wykonałem pomiar, który wykazał 4Blg. Piany było trochę mniej, bo niecały centymetr, ale zapach był już zdecydowanie przystępniejszy i bardziej "piwopodobny" niż na samym początku.
Dodam, że fermentator stoi w pokoju, w którym temperatura utrzymuje się na poziomie 22-24 stopnie, a termometr przyklejony na ściance wskazuje cały czas wartość między 24, a 25.
Koniec przydługiej historii, więc nadszedł czas na pytania:
1. Czy to możliwe, że drożdże jednak się nie obraziły i fermentacja następuje, ale jest na tyle grzeczna, że nie bulgocze? Może jednak faktycznie jest gdzieś nieszczelność (choć zachowanie wody w rurce wskazuje na to, że to nie ona jest problemem)?
2. Brewkit przez jakiś tydzień przed użyciem stał mniej więcej tydzień w temp. 22 stopni. Czy nie są to złe warunki przechowywania? Może to źle wpłynęło na drożdże?
3. Nie jestem pewien czy dobrze używam areometru. Czy po pobraniu próbki do probówki powinienem dać jej się "wygazować"? Dopiero wtedy pomiar wydawał się być poprawny, bo przynajmniej przy każdym poruszeniu areometrem w probówce wartość wskazywana wracała na wcześniej wskazywaną.
4. Chciałbym zapytać jeszcze o piankę, która wskazuje na to, że drożdże pracują. Czy taka jaką zastałem dziś, czyli jasna (biało-przezroczysta), wysokość < 1cm i powierzchnia nie pokrywająca ściśle lustra płynu nie jest złym omenem? Nie do końca rozumiem "biały kożuch na powierzchni" zawarty w instrukcji Coopers'a. Mam nadzieję, że to nie to, bo ponoć oznacza to zakażenie.
Być może jestem przewrażliwiony, ale to że nie usłyszałem choćby jednego bulgotnięcia źle wpływa na moją psychikę .
Bardzo proszę o rozwianie chociaż części moich wątpliwości i... wyrozumiałość, bo na chwilę obecną moje chęci po stokroć przewyższają moją wiedzę.
Serdecznie pozdrawiam i z góry dziękuję za każdą odpowiedź.
Comment