Otwieramy browar rzemieślniczy – formalności i porady (artykuł z Piwowara)

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • coder
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2006.10
    • 1347

    Otwieramy browar rzemieślniczy – formalności i porady (artykuł z Piwowara)

    Każdy chyba piwowar domowy, któremu udało się uwarzyć dobre piwo myślał o wyjściu ze swoim produktem „do mas”, czyli o otwarciu własnego browaru komercyjnego. Jestem prawdopodobnie pierwszym szczęśliwcem w Polsce któremu udało się zrealizować taki „upgrade” - wraz z dwoma wspólnikami, także piwowarami domowymi: Darkiem Doroszkiewiczem i Jackiem Materskim udało nam się otworzyć malutki rzemieślniczy browar komercyjny, który już działa i sprzedaje piwo. Śpieszę więc, żeby podzielić się naszymi doświadczeniami z resztą środowiska piwowarskiego, w nadziei znalezienia naśladowców.

    Od razu zastrzegam, że z natury rzeczy (pierwszy taki browar - i w Polsce, i w naszej karierze) nasze doświadczenie jest dość ograniczone. Wiadomo też, że przepisy w Polsce sa niestabilne zarówno w czasie, jak i geograficznie, więc wiele spośród tego co napiszę może być nieaktualne dla czytelnika tego artykułu. Jednak póki co nikt nie ma lepszej wiedzy, więc zapraszam do lektury.

    Jaki browar?
    W tej części aktykułu chciałem się skupić na wybraniu lokalizacji browaru i przeprowadzeniu jej „legalizacji”, jednak tak czy inaczej na początku trzeba się zastanowić nad rodzajem i wielkością browaru. Nie unikniemy tego, bo od tej decyzji zależy jakiej wielkości pomieszczenia będziemy potrzebować i w jakiej lokalizacji.

    Jakie mamy opcje? Możemy otworzyć browar restauracyjny (z wyszynkiem na miejscu), lub rzemieślniczy, rozlewający piwo w opakowania, na sprzedaż. Browar restauracyjny to kusząca alternatywa, gdyż zapewnia łatwą sprzedaż dużych ilości piwa z dużą marżą, i generuje dodatkowe zyski z gastronomii. Wadą jego jest to, że mamy na głowie restaurację z całym jej inwentarzem – nawet jak zrezygnujemy z kuchni to będziemy potrzebować pomieszczenia dla klientów, zatrudnić barmanów, kelnerki itd. Takie przedsięwzięcie zapewne przerasta ambicje większości z piwowarów domowych –zwykle chcemy warzyć piwo, a nie kierować knajpą. Browar rzemieślniczy do dużo mniejszy ból głowy, można go nawet zorganizować tak, żeby zajmował nam czas tylko w weekendy, żebyśmy nie musieli rezygnować z naszej dotychczasowej pracy (o ile nie jest to praca bardzo absorbująca, bo roboty i tak będzie sporo).

    Teraz musimy zdecydować o wielkości produkcji, a co za tym idzie o rodzaju „usprzętowienia” browaru. W zasadzie należało by to wyliczyć od końca: badamy, ile piwa damy radę sprzedać w rok, na tej podstawie wyliczamy, ile potrzebujemy tanków leżakowych i jak dużych (zakładając, że każdy da się użyć 10-12 razy roku), a wielkość warzelni dobiera się zwykle jako połowę objętości tanku (warzelnie są duużo droższe niż tanki, lepiej trochę więcej popracować i napełniać tank na dwa razy). Ale przy takich obliczeniach zwykle potkniemy się na pierwszym kroku – nie da się w żaden rozsądny sposób przewidzieć ile piwa sprzedamy.

    Zaproponuję więc decyzję uproszczoną – browar może mieć wybicie 5 albo 10 hektolitrów. Dlaczego tak? Moim zdaniem nie warto robić browaru mniejszego niż 5hl, gdyż nie wygeneruje on zysku który by nam skompensował ogrom pracy związanej z jego otwieraniem i utrzymaniem. A powyżej 10hl zaczynają się już browary „przemysłowe”, to już jest inny rodzaj zabawy, już niewiele da się zrobić wiaderkiem i łopatą, wszystko musi być zaprojektowane i obsługiwane przez doświadzone osoby. Taki browar lepiej jest zamówić pod klucz, w specjalistycznej firmie.

    Załóżmy, że już wiemy co chcemy otworzyć, należy się zacząć rozglądać za odpowiednio dużym lokalem, załatwić formalności lokalowe (bardzo długotrwałe) i kupować sprzęt, w takiej kolejności.

    Lokal na browar
    Budynek browaru można wynająć lub wybudować. Wynajęcie jest prostsze i mniej kapitałochłonne, ale i przy dzierżawie, i przy budowie od zera należy zwrócić uwagę na kilka kluczowych spraw:
    Lokal powinien być on spory, minimum ze 100 m2, w zależności od wielkości wybicia, naszych ambicji i planów sprzętowych: np. rozlew w butelki wymaga bardzo dużo miejsca na skrzynki i butelki, tankofermentory zajmą mniej miejsca niż osobny fermentor + leżak itd.. Trzeba móc w nim zmieścić wszystkie wymagane pomieszczenia - minimum to: magazyn słodu + śrutownik, warzelnia, fermentornia/leżakownia, pomieszczenie do mycia kegów, pokój socjalny, WC+prysznic. A także należy przewidzieć sporo miejsca na rozwój browaru – tego się nie da potem dokupić.
    Lokal powinien już mieć w podłodze kratki ściekowe w wszystkich pomieszczeniach „produkcyjnych”, ich zamontowanie w istniejącym pomieszczeniu wiąże się ze sporym remontem. W warzelni sufit powinien mieć wysokość 3m (a może i 3.30m, zależy od interpretacji przepisów), i dostęp światła dziennego, choć od tego można ew. uzyskać odstępstwa. W każdym pomieszczeniu powinna być wentylacja grawitacyjna ew. mechaniczna, plus ew. komin spalinowy dla kotła. Podłogi i ściany do wysokości człowieka powinny być zmywalne, połączenie ścian i podłóg powinno mieć wyoblenia o wysokości min. 7 cm. W każdym pomieszczeniu musi być umywalka z ciepłą wodą, a w pomieszczeniu socjalnym jeszcze zlew. Kanalizacja bytowa i technologiczna powinny być rozdzielone.
    Co do uzbrojenia, ważne jest, żeby było wydajne przyłącze wody, o grubości „przemysłowej” – 1 cal, zwykła sieć daje zbyt małe ciśnienie, trzeba długo czekać na napełnienie tanków. Sieć elektryczna musi mieć z 5-10 kW, a gdy chcemy kocioł grzać elektrycznie, to dużo więcej, są kotły które wymagają nawet i 100kW. Sieć gazowa to duże udogodnienie, ale palnik kotła da się zasilać i z butli. Pożądana jest kanalizacja, bo szambo będzie się często zapełniać (produkcja 1000 litrów piwa generuje ok. 4 m3 ścieków). Jeżeli planujemy mieć wytwornicę pary zasilaną gazem, należy się upewnić, czy przyłącze gazu ma wystarczające parametry.
    W procesie uzyskiwania zezwoleń ważna jest opinia sąsiadów, lepiej więc, żeby lokal nie był w terenie gęsto zabudowanym. Należy też unikać sąsiedztwa terenów wrażliwych ekologicznie (las, rzeka itp.)

    Innymi słowy, warto rozglądać się za lokalizacją na terenach o przeznaczeniu inwestycyjnym, przemysłowym, z jak najlepszym uzbrojeniem. Ideałem byłoby wynajęcie lokalu już posiadającego pozwolenie na produkcję spożywczą (np. mleczarnia) – oszczędzi nam to mnóstwo papierkowej roboty.
    niezbyt daleko od naszego miejsca zamieszkania (będziemy tam jeździć dość często), z przyzwoitym dojazdem (czasem zajedzie do nas TIR, trzeba mieć jak go rozładować), i niezbyt daleko od naszego miejsca zamieszkania, bo będziemy tam musieli często zaglądać. Browar restauracyjny musi być dodatkowo w miejscu atrakcyjnym dla klienteli.

    Jak widać lista wymagań jest długa i wymogów sporo i niestety trudne byłoby otworzenie takiego browarku „przy domu” - w garażu, piwnicy czy budynku gospodarczym, choć nie jest to niemożliwe, dużo zależy od nastawienia lokalnych urzędników.

    Formalności
    Pokrótce: w zakresie biurokracji trzeba załatwić trzy duże tematy:

    - Ochrona środowiska - musimy ich przekonać, że nie stanowimy zagrożenia dla środowiska i sąsiedztwa, będzie to łatwe na terenach przemysłowych, trudne na zabudowanych i „zielonych”
    - Architektura/Sanepid – sprawdzi, czy przeróbki jakie robimy w budynku są zgodne z regułami sztuki budowlanej, a także P-Poż, BHP i nade wszystko sanitarnej (kafelki, umywalki, socjal, ścieżki „brudne” i „czyste”)
    - Urząd Celny/GUM - zadba o pobór akcyzy – zwymiarowanie zbiorników, utworzenie (lub nie) składu podatkowego

    Poza tym jest kilka mniejszych tematów: założenie firmy (to jest dobrze opisane w wielu źródłach), wyrobienie książeczek sanepidu dla pracowników, Urząd Dozoru Technicznego, pozwolenie na wytwarzanie odpadów, koncesja na sprzedaż alkoholu.

    Ostrzegam od razu, że droga ta jest długa, kosztowna, pełna frustracji i upokorzeń. Nam załatwienie wszystkich potrzebnych pieczątek zajęło 13 i pół miesiąca, wymagało 97 wizyt w urzędach i u okołourzędowych specjalistów i rzeczoznawców, musieliśmy ponieść ponad 20 tys zł różnych opłat i kosztów urzędowych i skarbowych.

    Teraz opiszmy szczegółowo te kroki, a przynajmniej te najważniejsze:

    Gdy już mamy wybraną lokalizację naszego przeszłego browaru, jako pierwsze pozwolenie (najlepiej jeszcze zanim podpiszemy umowę kupna/wynajmu) należy uzyskać:

    Decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia (DUŚ)
    Wydaje: Wydział Ochrony Środowiska w Urzędzie Gminy
    Czas oczekiwania: ok. 2 miesiące
    Ilość wizyt: 3-6
    Koszt: ok. 200 zł
    Załączniki:
    - Mapa ewidencyjna (nie musi być uaktualniana, wystarczy odbitka z Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej) – 3 egz.
    - Wypis z ewidencji dla działki i wszystkich działek sąsiednich (może być problem z uzyskaniem, w zasadzie wypisy wydaje się tylko właścicielom lub na pisemne upoważnienie właściciela)
    - Informacja o przedsięwzięciu – szczegółowy opis inwestycji

    Decyzję tę muszą uzyskiwać zakłady produkcyjne szczególnie szkodliwe dla środowiska. Mini-browar jest szkodliwy dla środowiska w równym stopniu jak duża kosiarka do trawy, ale w odnośnym rozporządzeniu ministra nie ma pozycji „mini-browary”, więc urzędnicy klasyfikują go do kategorii „Browary i słodownie” (par. 3 ust. 1 pkt. 99) i DUŚ zwykle musimy uzyskać. Warto ją uzyskać przed podjęciem ostatecznej decyzji o lokalizacji browaru, bo ryzyko, że coś pójdzie nie tak jest wysokie. A ryzyko polega nie tyle na otrzymaniu decyzji odmownej, ale na niebezpiecznym wydłużeniu procesu otrzymania decyzji.
    Po pierwsze – standardowo dostarcza się jako załącznik informację o przedsięwzięciu – należy się do tego naprawdę dobrze przyłożyć. Wykonujemy w miarę szczegółowy opis przedsięwzięcia, z oceną rozmiaru produkcji, emisji zanieczyszczeń, zagospodarowania odpadów, opis szaty roślinnej, sąsiedztwa, drzew itp. (można łatwo znaleźć „gotowiec” w sieci, gdyż te dokumenty są publicznie dostępne). Jeżeli urzędnik uzna, że nie orientuje się w temacie (a zwykle tak jest) może na wszelki wypadek zażądać sporządzenia pełnego raportu o oddziaływaniu na środowisko. To wydłuża proces, a raport taki raczej powinien sporządzić specjalista (koszt: kilka tysięcy złotych), z wykonaniem pomiarów hałasu, emisji itd. Przed wydaniem decyzji, gmina zasięga opinii Sanepidu i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, ale ostateczna decyzja i tak należy do Wójta/Burmistrza, który nawet gdy te opinie są negatowne może wydać DUŚ bez zlecania sporządzenia pełnego raportu o oddziaływaniu na środowisko.
    Po drugie – nawet w przypadku otrzymania pozytywnej dla nas decyzji, zainteresowane strony (m.in. sąsiedzi działki) mają 2 tygodnie na wniesienie odwołania. Złożenie takiego odwołania w zasadzie kończy inwestycję, gdyż rozpatrywane jest przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze gdzie czas oczekiwania na rozpatrzenie sprawy to parę albo parenaście miesięcy, a decyzja zapewne będzie bezpieczna dla urzędników – tzn. i tak każą sporządzić pełen raport o oddziaływaniu na środowisko. Widać więc, że warto lokalizować browar w terenach przemysłowych, ew. przed złożeniem wniosku odwiedzić wszystkich sąsiadów (z dobrym piwem) i poinformować ich o rodzaju swojej inwestycji.

    Chodzą plotki, że możliwe jest ominięcie konieczności uzyskania DUŚ ale nie wypróbowaliśmy tej ścieżki, więc niewiele mam do powiedzenia w tym zakresie.

    Architektura i Sanepid
    Jak już mamy DUŚ, możemy skierować swe kroki do powiatowego Wydziału Architektury, który zadba (na nasz koszt) o to, żeby budynek browaru nie zwalił się nam na głowę, gdy rozpoczniemy produkcję, i żebyśmy nie wytworzyli piwa z salmonellą. W tym celu musimy uzyskać pozwolenie na budowę (jeżeli budujemy go od zera), lub - jak w naszym przypadku - pozwolenie na zmianę sposobu użytkowania, gdy tylko adaptujemy pomieszczenie na browar. Ważnym elementem obu pozwoleń jest uzgodnienie projektu pod względem sanitarnym w Sanepidzie (tzn. u uprawnionego przez Sanepid projektanta), a przy odbiorze budowy tenże Sanepid sprawdzi, czy wszystko zostało wykonane zgodnie z wymogami projektu i różnych przepisów regulujących sprawy produkcji spożywczej.

    Zgoda na zmianę sposobu użytkowania budynku lub Pozwolenie na budowę
    Wydaje: Wydział Architektury w Urzędzie Powiatowym
    Czas załatwiania: 2 do 12 miesięcy
    Ilość wizyt: 20-30
    Koszt: 4 do 10+ tys zł (głównie gaża architekta i rzeczoznawców)
    Załączniki:
    Umowa dzierżawy/własności lokalu lub działki
    Projekt budynku + uzgodnienia branżowe
    Zaświadczenie o zgodności z Planem Zagospodarowania (gdy plan istnieje) lub Warunki zagospodarowania działki
    Inne dokumenty, zależne od regionu

    Tę decyzję należy uzyskać, gdy budynek w którym instalujemy browar miał dotychczas inne przeznaczenie niż do produkcji spożywczej, np był to garaż, sklep, magazyn itp. Jeżeli była to np. mleczarnia, masarnia, produkcja pierogów, może i restauracja, to być może nie będą od nas tego wymagać, należy się upewnić w Wydziale Architektury.
    Podobno uzyskanie tej decyzji jest formalnością, ale nas przepuszczono przez całą maszynkę biurokratyczną identyczną jak przy uzyskiwaniu pozwolenia na budowę. Problemem jest już skompletowanie załączników – sporządzenie projektu i uzyskanie wszystkich uzgodnień. Należy wynająć uprawnionego architekta (należy uważnie wybrać sprawdzonego architekta, liczne inwestycje ślimaczą się tylko z powodu ich nierzetelności), który zrobi inwentaryzację (obmiar) budynku, sporządzi projekt na który wspólnie naniesiemy lokalizację urządzeń i opracujemy technologię produkcji tzn. opis skąd będzie dowożony słód, którym wyjściem będą wywożone KEG-i itd. Należy zadbać o zaprojektowanie technologii w ten sposób, aby ścieżki „brudne” i „czyste” się nie krzyżowały, surowiec czy nie powinien spotkać się z produktem gotowym, nawet jeżeli ten ostatni jest hermetycznie zamknięty w kegu czy butelce. Nie należy wnosić brudnych KEG-ów tymi samymi drzwiami, którymi wynosimy KEGi napełnione piwem, nie należy przenosić worków ze słodem przez fermentownię itd. Jak widać dobrze by było, żeby pomieszczenie browaru było obszerne, miało dużo pomieszczeń i osobnych wejść.
    Co najważniejsze architekt załatwi też uzgodnienia branżowe, których zakres może być różny. W naszym przypadku projekt musieliśmy uzgodnić z uprawnionymi specjalistami w zakresie: Sanepid, P-POŻ, BHP, i z konstruktorem (odnośnie obciążeń konstrukcji budynku). Najważniejsze są uzgodnienia z rzeczoznawcą Sanepidu. Jeżeli uzyskamy jego pieczątkę, nie będzie można już projektu zakwestionować przy odbiorze, np. jeżeli on przyklepie, że wystarczy wysokość pomieszczeń 3m, to przy odbiorze nie mogą nam kazać nagle ich podwyższyć do 3,30 itd.
    Musimy też ew. uzyskać zgodę na odstępstwo od wymaganej wysokości pomieszczeń (powinna mieć min. 3 m, a np. u nas jest 2.70 m). Jeżeli budynek nie ma okien, trzeba by też wystąpić o odstępstwo – zgodę na prace przy sztucznym świetle. Zgodę na odstępstwa wydaje Wojewódzka Stacja Sanepidu, zwykle jedno odstępstwo da się uzyskać, ale dwa – tu już może być problem.
    W naszym przypadku udało się to obejść - proces warzenia da się tak zorganizować, że nie zajmie w sumie więcej niż ustawowe 2 godziny przebywania w sztucznym świetle na dzień (wsypujemy słód, włączamy mieszadło (10 minut), i idziemy odpoczywać do pomieszczenia socjalnego, po zacieraniu przepompowujemy brzeczkę (10 min), idziemy odpoczywać… itd). Drugi potencjalnie problematyczny załącznik to zaświadczenie o zgodności z miejscowym Planem Zagospodarowania. Np. jeżeli w Planie Zagospodarowania na danym terenie przewidziano tylko usługi, trzeba udowodnić, że nasz browar prowadzi działalność usługową, nie produkcyjną, np. jest dodatkiem do pubu, restauracji, robi piwa na zmówienie itp. Poważniejszy problem pojawia się, gdy Planu Zagospodarowania nie ma dla tego terenu (nader częsta sytuacja). Wtedy należy uzyskać Decyzję o Warunkach Zagospodarowania Działki (WZ). Jej uzyskanie jest czasochłonne, trwa 1-4 miesięcy, dlatego warto wystąpić o nią jak najszybciej. W zasadzie jednym z załączników jaki dostarczamy do podania o WZ jest DUŚ, ale możemy spróbować złożyć podanie o WZ jeszcze przed uzyskaniem DUŚ, może się uda. Warto na wniosku zrobić przyzwoity opis inwestycji, aby urzędy nie odniosły wrażenia, że mają do czynienia z jakimś wielkim browarem. Anegdotka: nasza działka przylegała do drogi wojewódzkiej, więc w toku uzgodnień Zarząd Dróg Wojewódzkich zażyczył sobie dosłania koncepcji zagospodarowania i obsługi komunikacyjnej działki i informacji odnośnie rodzaju i wielkości taboru obsługującego przedsięwzięcie, co poważnie wydłużyło czas oczekiwania na decyzję, pomimo, że cały nasz „tabor” składa z dostawczaka przyjeżdżającego na działkę 2-3 razy na tydzień.
    Gdy już uzyskamy pozwolenie na budowę i odczekamy parę tygodni na uprawomocnienie należy zgłosić budowę/przebudowę u Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego (jeżeli zakres prac budowlanych jest duży, konieczne jest zatrudnienie Kierownika Budowy), i po 7 dniach możemy zacząć prace. Po ich ukończeniu zgłaszamy zakończenie budowy do Sanepidu i do Straży Pożarnej z prośbą o zrobienie odbioru.
    Straż Pożarna to zwykle formalność, u nas nawet nie pojawili się na odbiorze. Ale Sanepid to poważny problem. W zależności od regionu mogą nam przed odbiorem kazać wykonać różne dodatkowe kosztowne ekspertyzy: kominiarską, pomiar wentylacji, pomiar hałasu, audyt sieci elektrycznej itd. Lepiej nie robić niczego, dopóki nie okaże się, co naprawdę na poważnie jest konieczne. Warto zrobić te rzeczy które są wymagane przez projekt, a także wszystko co może nam być przydatne przy produkcji, i poczekać na pierwszy odbiór. W jego trakcie wyjdą ewentualne rzeczy do poprawy i uzupełnienia, a pełnej zgodności z przepisami i tak nie zdołamy uzyskać, bo przepisy są rozległe a wymagania kosmiczne, utworzone z myślą o koncernach i fabrykach a nie zakładach rzemieślniczych.
    Jednym z załączników przy zgłoszeniu odbioru budowy w Sanepidzie jest pozwolenie na wytwarzanie odpadów – musimy je uzyskać je w Powiatowym Wydziale Ochrony Środowiska na 30 dni przez rozpoczęciem produkcji, jest to formalność. Ponadto musimy mieć umowę o wywóz śmieci i ew. szamba, dobrze jest też mieć umowę z jakimś rolnikiem na odbiór młóta. Ścieki z browaru to delikatny temat i potencjalny problem – oczyszczalnie ścieków boją się ich jak ognia, chociaż np. nasze ścieki z łatwością mieszczą się w najniższych normach oczyszczalni. Inny wymagany załacznik to mikrobiologiczne badanie wody z kranu w browarze – można to zrobić w Sanepidzie lub szybciej i taniej w uprawnionym laboratorium. Ponadto każdy pracownik browaru musi mieć też wyrobioną książeczkę Sanepidu z ważnymi badaniami.
    Pozytywny odbiór Sanepidu i wpis do rejestru zakładów prowadzących produkcję spożywczą kończy naszą walkę na tym froncie, my czekaliśmy na ten moment 9 miesięcy od momentu złożenia pierwszego wniosku w Architekturze.

    CDN
    Na tym kończymy pierwszą część poradnika, w kolejnej opiszemy sprawy bardziej frapujące: porady odnośnie doboru sprzętu i możliwości jego taniego zakupu, formalności w Urzędzie Celnym związane z legalizacją sprzętu, rozkręcenie produkcji i sprzedaży, finanse.
  • coder
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2006.10
    • 1347

    #2
    Otwieramy browar rzemieślniczy cz.2 - Sprzęt

    Nie czuję się na siłach przeanalizować wszystkich opcji wyposażenia browaru rzemieślniczego, więc opiszę głownie to, co my zaimplementowaliśmy w naszym browarze Artezan, co sprowadza się do porady, jak otw
    orzyć poprawnie działający browar łatwo i tanio. Opowiem też o wszystkich formalnościach i zezwoleniach potrzebnych, aby sprzęt ten z grubsza przynajmniej spełnił wymagania urzędników.

    Opcje sprzętowe
    Na początek nie unikniemy pewnego ogólnego wprowadzenia. Browar powinien mieć przynajmniej 3 części: magazyn słodu ze śrutownikiem, warzelnię i część fermentacyjną, często rozbitą na osobną fermentownię i leżakownię.
    Co do warzelni, mamy opcje wyboru browar w stylu angielskim (kadź warzelno-filtracyjna, zwykle bez opcji grzania, i osobny kocioł warzelny) lub niemieckim (kocioł zacierno-warzelny i osobny filtrator). Warzelnia w stylu angielskim jest rozwiązaniem nieco tańszym, ale dużo mniej elastycznym.
    W fermentowni możemy użyć osobnych tanków do fermentacji piwa i osobnych do leżakowania (podział podobny jak fermentacja burzliwa i cicha w piwowarstwie domowym) lub stożkowych unitaków , w których możemy przeprowadzać i fermentację, i leżakowanie, dzięki temu, że po fermentacji burzliwej można można z nich pozbyć się drożdży, spuszczając je zaworem w stożku. Unitanki są wygodniejsze w użyciu, zajmują mniej miejsca, ale są dużo droższe.

    Śrutownik
    Nie ma co wiele o nim mówić – należy kupić profesjonalny śrutownik piwowarski, z napędzanymi obydwoma wałkami i regulowaną szczeliną. Są one niestety drogie, ale nie należy dać się skusić tańszej opcji gniotownika owsa dla koni, gdyż dają one śrutę słabej jakości. Jeżeli już, to można kupić jak najtańszy gniotownik, z planem szybkiego zakupienia porządnego sprzętu, gdy już browar zacznie przynosić dochody.

    Warzelnia
    W warzelni potrzebujemy przynajmniej dwa naczynia: kocioł i filtrator. Każde z nich może spełniać dwie funkcje: kocioł zacierny może też służyć do gotowania brzeczki przy chmieleniu, filtrator może spełniać (po wyjęciu sita) funkcję whirlpoola. Dla rozsądnej gospodarki gorącą wodą (potrzebnej chociażby do wysładzania) dobrze jest mieć jeszcze jedno naczynie – np. specjalny zbiornik ciepłej wody – pozwoli przechować i wykorzystać ciepłą wodę pozyskaną przy chłodzeniu, a po wyposażeniu w prostą grzałkę przygotuje nam nam przez noc gorącą wodę do zacierania.
    Warzelnia to bardzo kosztowny element browaru, ale jednocześnie nie tak bardzo istotny, jeżeli chodzi o jakość produktu, dlatego to tu właśnie trzeba szukać oszczędności. Nasz kocioł zacierno-warzelny powstał z wyszperanego na złomie 1000 litrowego reaktora chemicznego, z dość grubej 2mm blachy, wyposażonego w solidne mieszadło. Dodaliśmy izolację, i został domontowany 40kW palnik kuchenny. Wydajny i niedrogi palnik do kotła to odrębny problem, którego nie udało nam się jeszcze efektywnie rozwiązać, 40kW ledwo wystarcza do zagotowania 5hl. Filtrator także nie jest skomplikowanym urządzeniem, można go zrobić z dowolnego zbiornika, tylko trzeba dodać fałszywe dno, z możliwie jak najlepszym sitem – na sicie nie warto oszczędzać, bo przy filtracji będziemy spędzać bardzo dużo czasu. Nasz filtrator powstał z używanego schładzalnika do mleka, trzeba było dodać dodatkowe zawory i głowicę CIP, a także wyjmowalne szczelinowe sito.
    Jest też kwestia połączenia urządzeń warzelnych: wygodnie jest mieć wszystko połączone na stałe pospawanymi rurami, wtedy tylko przestawia się zawory. Tańszym i prostszym rozwiązaniem jest użycie osobnej pompy i elastycznych węży. Warzelnia „samoróbka” ma ta wadę, że wymaga większego wkładu pracy ręcznej przy zacieraniu, zakładam jednak, ze piwowar – pasjonat nie boi się ubrudzić sobie rąk.

    Fermentownia
    Z fermentorem jest jak z kobietą – nie należy zwracać uwagi na powierzchowność, liczy się wnętrze. Jeżeli wewnątrz jest gładki i ma ładne, wyszlifowane spawy, to można brać. Warto, by miał spożywcze, klapowe zawory, płaszcz chłodzący, właz ciśnieniowy, płynowskaz, izolację, ale te drobiazgi można domontować samemu z małą pomocą kwalifikowanego spawacza. Można spotkać kuszące oferty zbiorników „inline”, ale trzeba pamiętać, że do każdej warki potrzebny jest do nich specjalny jednorazowy worek wyściełający wnętrze, gdyż nie mają one spawów higienicznych. Najlepszym wyborem byłby fermentor stożkowy, ale one nie są tanie, a co gorsza trudno kupić używany, bo browary rzadko się ich pozbywają. Dużo większa jest podaż tanich fermentorów zaadoptowanych z pojemników transportowych lub wyszynkowych, z płaskim lub lekko stożkowym dnem. W takim fermentorze fermentację trzeba przeprowadzać dwustopniowo, trzeba dokupić tanki leżakowe, w ilości 2-3 leżaki na jeden fermentor. Tanki leżakowe nie muszą mieć płaszcza chodzącego, o ile umieścimy je w osobnym chłodzonym pomieszczeniu - leżakowni. Warto, by tanki fermentacyjne i leżakowe były ciśnieniowe (dla lagerów ok. 1.5 bara, dla górnej fermentacji 2-3 bary), gdyż inaczej trudno nam będzie nagazować piwo – trzeba będzie robić bardzo kłopotliwą refermentację w kegach i butelkach, która wymaga przeznaczenia na magazyn kegów dodatkowego, ogrzewanego pomieszczenia.
    Z fermentownią wiąże się układ chłodzący, czyli wytwornica wody lodowej. Prawdziwa wytwornica wody lodowej to duży wydatek, możemy zamiast jej użyć schładzarki do mleka (sprzęt bardzo w Polsce popularny i łatwy do zakupienia na rynku wtórnym), ale musimy wtedy pogodzić się z niższą wydajnością chłodzenia. Do chłodzenia fermentorów nie potrzeba dużo chłodziwa, prawdziwym wyzwaniem jest dopiero chłodzenie brzeczki w wymienniku, szczególnie, gdy musimy zejść do temperatur lagerowych. Jak już jesteśmy przy chłodzeniu brzeczki – potrzebny jest do tego wymiennik ciepła. Na początek mogą nam wystarczyć zwykłe tanie wymienniki ze stali nierdzewnej używane do CO lub grzania wody użytkowej, ale ich nie da się przyzwoicie wyczyścić, więc po niedługim czasie trzeba zaplanować ich wymianę na higieniczny, spożywczy wymiennik, w przeciwnym razie mogą stać się źródłem infekcji.

    Rozlew
    W małym browarze z konieczności trzeba większość produkcji rozlewać w kegi, bo rozlew butelki to albo ogromna inwestycja w linię rozlewniczą, albo ogromny wkład pracy ręcznej. Do rozlewu w kegi nie potrzebujemy wiele sprzętu (głowica, przewody, butla CO2), potrzebujemy natomiast kegi. Możemy zdecydować się na kegi jednorazowe – ich koszt jest spory, rzędu 40 zł, ale za to odpada nam ich mycie i transport z pubów. Kegi wielorazowe też tanie nie są, ale używane można dostać w cenie 150-250 zł za sztukę, a potrzebujemy ich naprawdę sporo – ok. 2-3 sztuk na każdy nalewak w pubie, który obsługujemy, a w praktyce jeszcze więcej. Do kegów potrzebna będzie też myjka, która można samemu sklecić niewielkim kosztem.
    Rozlew w butelki można robić ręcznie – tak jak w domu, nalewaczką przeciwciśnieniową, albo większą ręczną nalewaczką na 4-6 butelek, albo możemy zakupić jakąś maszynę półautomatyczną (np. polska XRB-16 za 15-25 tys.) lub nawet w pełni zautomatyzowany monoblok (100-250 tys.), przy czym poza ceną problemem jest też miejsce – i na maszynę i na skrzynki z butelkami i gotowym produktem, łatwo może nam to zająć więcej przestrzeni niż warzelnia i fermentownia razem wzięte. Mycie i dezynfekcję butelek można ominąć, kupując w hucie sterylne jednorazowe butelki.

    Gdzie kupić?
    Istnieje kilka firm w Polsce i za granicą gdzie można zakupić nowe, profesjonalne wyposażenie browaru, a nawet cały browar pod klucz. Ale jest to wydatek rzędu miliona lub więcej, z pewnością poza zasięgiem większości czytelników. A należy pamiętać, że sam „gruby” sprzęt to tylko część wydatków – zadziwiająco dużo kosztują akcesoria i dodatki: zawory, filtry, pompy, węże, a także prace budowlane i adaptacyjne. Należy też przewidzieć zapas finansów na zatowarowanie browaru i przeżycie do czasu wpłynięcia pierwszych przelewów – można bezpiecznie założyć, że browar nie zacznie sam się finansować przed upływem 6, a nawet i 12 miesięcy – przez ten czas cały czas trzeba do niego dokładać i jeszcze z czegoś żyć.

    Nam udało się postawić browar naprawdę „po taniości”, oszczędzając, na czym się da, za niecałe 200 tys. zł (w tym są już policzone opłaty urzędowe, budowlane, czynsz, media itd.). Tyle, że był to browarek z wyposażeniem szkieletowym, obecnie musimy wydać jeszcze prawie drugie tyle, żeby doprowadzić go do w miarę rozsądnych rozmiarów produkcji.

    Oto kilka przykładowych źródeł taniego sprzętu:
    W Łowiczu jest skład-złomowisko specjalizujące się w zbiornikach nierdzewnych (www.zbiorniki.cba.pl) można tam przy odrobinie szczęścia znaleźć skorupę nadającą się na kadź warzelną i sporo innej różnorakiej nierdzewnej armatury.
    Schładzalniki na mleko można kupić w wielu podobnych składach w Polsce, można też tam znaleźć ciekawy kocioł gastronomiczny, są też firmy handlujące używanymi maszynami spożywczymi.
    W firmie Keg Exchange (www.keg-exchange.com) można zakupić duże ilości używanych kegów, lub oddać kegi do remontu.
    Tanki fermentacyjne warto w miarę możliwości kupić nowe, a jeżeli mają być używane, to najlepiej sprowadzać je z Niemiec. Polecam trzy firmy niemieckie – prawdziwe „szroty” używanego sprzętu piwowarskiego:
    Eurolux – firma zajmująca się produkcją i handlem sprzętu z niższej półki cenowej http://www.eurolux-ag.com/
    Halbritter – duże składowisko używanego sprzętu browarniczego http://www.halbritter.eu/
    Hochholzer – mniejsze składowisko, raczej z drobną armaturą, http://hochholzer.com/

    Można też zamówić zbiorniki robione od podstaw w jakiejś firmie spawalniczej, najlepiej pracującej na potrzeby przemysłu spożywczego - należy upewnić się, że potrafią robić przyzwoite spawy higieniczne. Zwykle najtaniej jest kupić jakiś używany zbiornik i dać im do przeróbki.

    Urząd Celny – pobór akcyzy
    Sprzęt w browarze musi spełniać pewne wymagania, żeby umożliwić Urzędowi Celnemu naliczenie akcyzy. Akcyzę możemy płacić na dwa sposoby: w formie przedpłaty lub zakładając skład podatkowy. W każdym przypadku musimy mieć obmierzony kocioł warzelny, aby móc zmierzyć wybicie. Jeżeli zakładamy skład podatkowy, musimy w browarze przeznaczyć na to odrębne pomieszczenie, i akcyzę będziemy płacić dopiero w momencie, gdy piwo (np. w kegach) opuści skład. W tym przypadku w zasadzie wszystkie zbiorniki w składzie muszą być certyfikowane i obmierzone. Gdy płacimy akcyzę w formie przedpłaty, przed rozpoczęciem miesiąca płacimy zaliczkę, a po zakończeniu miesiąca rozliczamy się z ilości wyprodukowanego piwa i korygujemy wpłatę. W takiej formie w zasadzie wystarczyłoby legalizowanie wyłącznie kotła warzelnego, możemy płacić akcyzę od samego wybicia, wszystkie dalsze straty technologiczne (osady chmielowe i fermentacyjne, straty przy przelewaniu itp.) biorąc na swoje konto – w małym browarze są to niewielkie sumy. Ale ostatnie słowo należy do Urzędu Celnego – trzymając się ściśle litery prawa mogą sobie zażyczyć, że certyfikowane i wywzorcowane mają być wszystkie tanki w browarze, gdyż jest przepis, że Urząd Celny musi mieć możliwość zrobienia w każdej chwili inwentaryzacji całego zapasu piwa znajdującego się w browarze. Przy odrobinie dobrej woli można to zinterpretować tak, że browar musi posiadać przynajmniej jeden wywzorcowany tank, do którego można przepompować piwo i pomierzyć jego objętość, a nawet czasem wystarcza posiadanie certyfikowanego przepływomierza (jest to stosunkowo tanie i łatwo dostępne urządzenie). W naszym przypadku skończyło się na wzorcowaniu kadzi warzelnej i fermentorów, zbiorniki leżakowe już nie musiały być wzorcowane. Wszystko zależy od miejscowego Urzędu Celnego, mają one dość szeroką autonomię i przy odrobinie szczęścia można wynegocjować dobre warunki.

    Certyfikacja zbiorników – GUM i OUM
    Jak wygląda procedura certyfikacji zbiornika? To jest prawdziwie cenna wiedza, i najciekawsza część tego artykułu. Przede wszystkim nie może być to byle jaki zbiornik, ale zbiornik z serii posiadającej zatwierdzenie typu uzyskane przez producenta w polskim Głównym Urzędzie Miar. Taki zbiornik można wstawić do browaru i zgłosić do Okręgowego Urzędu Miar z prośbą o wykonanie obmiaru, wzorcowania (tzw. legalizacji pierwotnej). Z OUM przybywa inspektor, który precyzyjnie wywzorcuje skalę zbiornika wlewając do niego wodę z kolby pomiarowej lub przepływomierzem, a dla zbiorników ciśnieniowych dodatkowo skontroluje, czy trzymają ciśnienie robocze (musimy do tego celu uprzednio nabyć i wywzorcować manometr) i po paru tygodniach dostarcza nam papiery legalizacji.
    A co jeżeli zbiornik jest niewiadomego pochodzenia, „bez papierów”, – czyli zatwierdzenia typu nie posiada? Wtedy musimy takie zatwierdzenie wyrobić – jest to procedura skomplikowana, długotrwała (kilka miesięcy) i kosztowna (ok. 4-5 tysięcy za typ), ale możliwa do przeprowadzenia.
    Jak się za to zabrać: prawo do uzyskania zatwierdzenia typu ma producent lub importer zbiornika, więc jeżeli się da, trzeba ich do tego zmusić. Uwaga – zatwierdzenia zbiorników (kegów zresztą też) nie są „transgraniczne” nawet w ramach Unii, czyli trzeba uzyskać polskie zatwierdzenie w GUM nawet, gdy zbiornik jest certyfikowany np. w Niemczech. Ponadto taki zbiornik musimy zakupić u posiadacza zatwierdzenia typu – nawet jak mamy zbiornik identyczny, ale kupiony gdzie indziej „bez papierów”, to nie ma on zatwierdzania typu.
    A co zrobić, gdy mamy pojedynczy zbiornik niewiadomego pochodzenia i nieznanego producenta? Możemy sami wystąpić jako jego producent – nie ma co do tego żadnych ograniczeń, trzeba mieć tylko odnośny wpis w rejestracji wykonywanej działalności gospodarczej. Dodam, że nie można zalegalizować pojedynczego egzemplarza, zawsze legalizujemy typ - jakby prototyp całej serii zbiorników, które niby zamierzamy produkować.
    Do GUM trzeba dostarczyć komplet materiałów – rysunki techniczne zbiornika, instrukcję obsługi (po polsku), opis i szkice urządzenia do poziomowania (pion, libelka), do odczytu objętości (przymiar, płynowskaz), metodę oplombowania tabliczki, poziomicy, przymocowania do podłoża, rysunek tabliczki znamionowej. itp. Po zaakceptowaniu kompletu dokumentów przez pion prawny, GUM zleca OUM obmiar – wzorcowanie zbiornika. Wszystko odbywa się jak przy legalizacji pierwotnej, tylko, że jest to robione jakby dla jednego przykładowego zbiornika z całej serii. Warto w tym momencie, żeby nasz zbiornik stał już w swoim docelowym miejscu, wtedy przy właściwej legalizacji pierwotnej inspektor OUM tylko sprawdzi plomby, czy zbiornik nie był przesuwany (każde przesunięcie zbiornika skutkuje utratą legalizacji) i nie musi lać do niego ponownie wody. Po opracowaniu wyników pomiaru i ponownym ich sprawdzeniu przez pion prawny GUM uzyskamy zatwierdzenie typu i możemy dokonać legalizacji pierwotnej tego i pozostałych zbiorników danego typu, jeżeli mamy ich więcej.

    Urząd Dozoru Technicznego
    Jeżeli w browarze posiadamy wytwornicę pary, lub jakikolwiek zbiornik ciśnieniowy o ciśnieniu roboczym powyżej 0.5 bara, należy je zgłosić do Urzędu Dozoru Technicznego, podlegają one dozorowi inspektorów UDT i corocznym przeglądom. My nie mamy u nas takich urządzeń, więc nie mamy żadnych doświadczeń z UDT. Możemy tylko poradzić, że nawet jak mamy zakupione zbiorniki ciśnieniowe, to warto im wymienić zawory bezpieczeństwa na 0.5 bara, i nie zgłaszać ich do UDT, bo to jest spory ból głowy. Piwo można zawsze dogazować w kegach.

    Jeszcze muszę wspomnieć o kilku dokumentach niemieszczących się w kategorii sprzęt:

    Koncesja na sprzedaż alkoholu
    Jeżeli chcemy sprzedawać nasze piwo tylko do hurtowni, nie potrzebujemy żadnej koncesji. Jeżeli chcemy sprzedawać bezpośrednio piwoszom, musimy mieć koncesję detaliczną, wydawaną przez Urząd Gminy – jej otrzymanie wymaga spełnienia dodatkowych warunków tzn. zachowania odpowiedniej odległości od szkół, dworców, kościołów, i posiadania odpowiednio przystosowanego do sprzedaży detalicznej pomieszczenia. Jeżeli chcemy sprzedawać do sklepów, pubów i restauracji, musimy mieć koncesję hurtową, wydawaną przez Marszałka województwa, jest bardziej kosztowna, ale łatwiejsza do uzyskania:

    Koncesja hurtowa na sprzedaż alkoholu
    Wydaje: Urząd Marszałkowski
    Czas oczekiwania: ok. 1 miesiąca
    Ilość wizyt: 4-6
    Koszt: ok. 4000 zł
    Załączniki:
    - odpis z rejestru przedsiębiorców, REGON, umowa spółki cywilnej
    - zaświadczenia z ZUS i US o niezaleganiu
    - tytuł prawny/umowa dzierżawy lokalu
    - zaświadczenie z gminy o zgodności z planem zagospodarowania
    - oświadczenie, że dotąd nie handlowaliśmy alkoholem

    Książeczki sanepidu
    Każdy pracownik browaru musi mieć książeczkę sanepidu. W najbliższej stacji sanepidu musimy oddać do zbadania próbki kału, a następnie udać się z wynikami badania do dowolnego lekarza medycyny pracy, który nam zrobi wpis w książeczce.

    Powyżej opisane dokumenty wystarczają do otwarcia browaru i uruchomienia produkcji. Jest jeszcze wiele innych dokumentów, które trzeba by załatwić, aby być w zgodzie z prawem - ktoś kiedyś wyliczył, że polskie prawo przewiduje dla przedsiębiorców ponad 4000 obowiązków informacyjnych. Mogę tylko służyć radą, żeby się nadmiernie tym nie przejmować, i dalej robić swoje.

    Powodzenia.

    Comment

    • BobBrewer
      Szeregowy Piwny Łykacz
      • 2016.11
      • 1

      #3
      Bardzo dobry i wyczerpujący post. Wielkie dzięki za podzielenie się tak cennymi informacjami. Pozdrawiam

      Comment

      • e-prezes
        Generał Wszelkich Fermentacji
        🥛🥛🥛🥛🥛
        • 2002.05
        • 19261

        #4
        Wiele rzeczy, o których tu napisano są jako wzorzec, ale często da się zrobić mniejsze, tańsze, etc. Najgorsze jest to, że już nie co urząd to decyzja, ale co urzędnik to inna decyzja.

        Dziś nie trzeba kafelkować całego pomieszczenia produkcyjnego, w ogóle nie trzeba! Wystarczy farba zmywalna do "spożywki". Wyoblenia to też wymysł nadgorliwego urzędnika. Można postawić zwykły rzemieślniczy browar przydomowy na mniejszej powierzchni niż 100 m2 (choć te 100 m2 jest optymalne choćby pod kątem rozbudowy czy większym powierzchni magazynowych).

        Comment

        • bart_inz
          Szeregowy Piwny Łykacz
          • 2017.08
          • 5

          #5
          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika coder Wyświetlenie odpowiedzi
          Drugi potencjalnie problematyczny załącznik to zaświadczenie o zgodności z miejscowym Planem Zagospodarowania. Np. jeżeli w Planie Zagospodarowania na danym terenie przewidziano tylko usługi, trzeba udowodnić, że nasz browar prowadzi działalność usługową, nie produkcyjną, np. jest dodatkiem do pubu, restauracji, robi piwa na zmówienie itp. Poważniejszy problem pojawia się, gdy Planu Zagospodarowania nie ma dla tego terenu (nader częsta sytuacja). Wtedy należy uzyskać Decyzję o Warunkach Zagospodarowania Działki (WZ). Jej uzyskanie jest czasochłonne, trwa 1-4 miesięcy, dlatego warto wystąpić o nią jak najszybciej. W zasadzie jednym z załączników jaki dostarczamy do podania o WZ jest DUŚ, ale możemy spróbować złożyć podanie o WZ jeszcze przed uzyskaniem DUŚ, może się uda. Warto na wniosku zrobić przyzwoity opis inwestycji, aby urzędy nie odniosły wrażenia, że mają do czynienia z jakimś wielkim browarem
          Czyli jeśli nie ma Planu Zagospodarowania dla mojego terenu pod przyszły browar , to wnioskować o warunki zagospodarowania jako działalność usługową czy produkcyjną lepiej ?
          Zastanawiam się właśnie nad najlepszym nadaniem tytułu inwestycji dla nowego mini browaru.

          Comment

          • coder
            Major Piwnych Rewolucji
            • 2006.10
            • 1347

            #6
            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika bart_inz Wyświetlenie odpowiedzi
            Czyli jeśli nie ma Planu Zagospodarowania dla mojego terenu pod przyszły browar , to wnioskować o warunki zagospodarowania jako działalność usługową czy produkcyjną lepiej ?
            Zastanawiam się właśnie nad najlepszym nadaniem tytułu inwestycji dla nowego mini browaru.
            Browar jest niewątpliwie działalnością produkcyjną, ale jak masz pewność, że na produkcję nie dadzą tam pozwolenia, możesz wprowadzić elementy działalności usługowej, np. browar z wyszynkiem na miejscu.

            Comment

            • bart_inz
              Szeregowy Piwny Łykacz
              • 2017.08
              • 5

              #7
              dzięki za odpowiedź. Jeszcze zastanawiam się nad dokładnym wskazaniem przeznaczenia budynku. W moim przypadku akurat to będzie zmiana sposobu użytkowania z gospodarczego.
              Czy powinno się wskazać konkretnie jaka produkcja ? Czyli browar ? Czy może to być tak ogólniej , np. produkcja spożywcza napojów ?

              Comment

              Przetwarzanie...
              X