Zaraz, zaraz, droga koleżanko, bo my zdaje się o dwóch różnych rzeczach opowiadamy. Ty o brzeczce, ja o już przefermentowanym piwie.
dezynfekcja sprzętu - pomysł
Collapse
X
-
-
Przy pierwszych piwach nie martwiłem się napowietrzeniem. Skoncentrowałem się na opanowaniu warsztatu - kolejność czynności, utrzymanie zadanej temp i czasu zacierania, dezynfekcja. Przelewałem gorący zacier do filtracji i brzeczkę do chłodzenia prosto z gara. Piwo i tak mi smakowało i szybko się rozchodziło.
Jak opanowałem podstawy warsztatu to zacząłem wchodzić w niuanse.
Co prawda niektórych niuansów nie wyczuwam w piwie ale staram się postępować zgodnie ze "sztuką piwowarstką".
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika zgoda Wyświetlenie odpowiedziZaraz, zaraz, droga koleżanko, bo my zdaje się o dwóch różnych rzeczach opowiadamy. Ty o brzeczce, ja o już przefermentowanym piwie.
Comment
-
-
Rozlew do butelek robię prosto z kranika delikatnie po ściance szkła. Jeżeli Marusia (na chwilę obecną dla mnie najwyższy autorytet ) twierdzi, że ta czynność bardziej napowietrza piwo niż zwykłe przelewanie to chyba bez sensu męczę się z tym wężykiem.
Może jednak jest tak, że większość z Was również niepotrzebnie się męczy?
Z czyszczeniem drutem sposób jest dobry, ale ja mam zestaw jeszcze z taką pompką harmonijkową, która sprawia, że nie muszę zaciągać piwa paszczą, a która niestety od środka nie da się już tak łatwo wyczyścić i pozostanie "wąskim gardłem".
Krótko mówiąc jak nie kijem go to pałą.
Pozdrawiam
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika AndrewZG Wyświetlenie odpowiedziRozlew do butelek robię prosto z kranika delikatnie po ściance szkła. Jeżeli Marusia (na chwilę obecną dla mnie najwyższy autorytet ) twierdzi, że ta czynność bardziej napowietrza piwo niż zwykłe przelewanie to chyba bez sensu męczę się z tym wężykiem.
Może jednak jest tak, że większość z Was również niepotrzebnie się męczy?
Z czyszczeniem drutem sposób jest dobry, ale ja mam zestaw jeszcze z taką pompką harmonijkową, która sprawia, że nie muszę zaciągać piwa paszczą, a która niestety od środka nie da się już tak łatwo wyczyścić i pozostanie "wąskim gardłem".
Krótko mówiąc jak nie kijem go to pałą.
Pozdrawiam
Ja do zaciągania używam kawałka silikonowego wężyka, który wygotowuje razem z z długim wężykiem. Ten krótki biorę do ust, zaciągam i szybko zdejmuję. Jak się zrobi to szybko to brzeczka lub piwo nie ma możliwości kontaktu ze śliną.
Co do rozlewu to do tej pory zakładałem na kranik 30cm kawałek silikonowego wężyka z metalowym zaciskiem od sokownika. Wężyk wkładałem do dna butelki i zwalniałem zacisk.
Ostatnim razem na koniec tego wężyka nałożyłem rurkę z zaworkiem grawitacyjnym a fermentor postawiłem na taborecie, który z kolei stoi na szafce w kuchni.
Swobodnie mogłem rozlewać i napowietrzenie mniejsze niż poprzednim sposobem.
Comment
-
-
Raz tylko przelewałem piwo "chlustem" miedzy fermentorami, i wyszło z tego najgorsze piwo w mojej karierze. Kartonem waliło jakbym wcinał mokrą gazetę. Mogło to wynikać z 100 innych błędów (to było moje 2 zacieranie w życiu), ale mimo wszystko od tego czasu zawsze zlewam delikatnie wężykiem. Przechowuję go zatopiony w roztworze piro, przed użyciem zalewam wrzątkiem - myślę, że to wystarczy aby nie złapać infekcji. Wcześniej wykonywałem jakieś dziwne gimnastyki, żeby nie zaciągać brzeczki/piwa ustami, ale od jakiegoś czasu olałem to i nie widzę ujemnych efektów (a "sterylizowanie" paszczy pięćdziesiątką wódki to nawet przyjemność jest )
Z napowietrzaniem przy rozlewie poradziłem sobie odcinając 15cm kawałek starego wężyka i nakładając go na kranik - wsuwam go do butelki przez co nalewam piwo "od spodu" butelki, bez kontaktu z powietrzem.
Comment
-
-
1. Napowietrzenie gorącej brzeczki nastawnej znaczenie ma, bo może zmienić smak piwa.
2. Napowietrzenie zimnej brzeczki nastawnej jest konieczne, żeby rozmnożyć drożdże i zainicjować fermentację.
3. Napowietrzenie zielonego piwa przy rozlewie do butelek znaczenia nie ma, bo cały tlen zeżrą drożdże, pozostające w piwie. Zabiegi typu "rurka na kraniku" czy "zaworek grawitacyjny" mogą mieć wpływ na wygodę rozlewu, ale żadnego na jakość piwa w butelce.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika TomX Wyświetlenie odpowiedzi"sterylizowanie" paszczy pięćdziesiątką wódki to nawet przyjemność jest
Krzysiu - dosyć rewolucyjne twierdzenia w obliczu dotychczasowych poglądów panujących na forum, ale poczekajmy - może jeszcze inni piwowarscy weterani się wypowiedzą.
Najbardziej interesują mnie doświadczenia osób stosujących metodę "z wiadra do wiadra".
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika AndrewZG Wyświetlenie odpowiedziNajbardziej interesują mnie doświadczenia osób stosujących metodę "z wiadra do wiadra".
To jest różnica.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika mareks Wyświetlenie odpowiedziBrzeczki gorącej, zimnej czy młodego piwa?
To jest różnica.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysiu Wyświetlenie odpowiedzi1. Napowietrzenie gorącej brzeczki nastawnej znaczenie ma, bo może zmienić smak piwa.
Napowietrzenie zacieru spowoduje:
- ciemniejszą barwę brzeczki i piwa
- bardziej szeroki smak piwa (mniej przyjemny)
- mniejszą stabilność smakową
- wolniejszą filtrację zacieruMoje piwo jest bezcenne.
Schizma miodowa.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysiu Wyświetlenie odpowiedzi3. Napowietrzenie zielonego piwa przy rozlewie do butelek znaczenia nie ma, bo cały tlen zeżrą drożdże, pozostające w piwie. Zabiegi typu "rurka na kraniku" czy "zaworek grawitacyjny" mogą mieć wpływ na wygodę rozlewu, ale żadnego na jakość piwa w butelce.
Jestem za chlustem
A brzeczkę gorącą ostatnio traktuję następująco:
- po gotowaniu z chmielem (szyszki luzem + czasem dodatkowo granulat) przekładam całość małym garnkiem do fermentora z filtratorem z oplotu
- czekam kilka minut na ustalenie się złoża filtracyjnego
- podłączam rurkę silikonową do kranika i delikatnie go otwieram - czyściutka brzeczka wolno spływa do fermentora, bez napowietrzania, a wszystkie gluty zostają w wiaderku z filtratorem
Oprócz fermentora docelowego niczego nie dezynfekuję, bo brzeczkę przelewam gorącą.Last edited by Marusia; 2011-01-14, 16:54.
Comment
-
-
Moim zdaniem przelewanie "jednym chlustem" na cichą może mieć wpływ negatywny,
przelewanie przed rozlewem do butelek nie ma znaczenia przy refermentacji w butelkach, drożdże zredukują zawarty w piwie tlen.
Wężyk mozna przemywać roztworem NAOH (kret) następnie dużo wody i na koniec środek dezynfekcyjny. NIe ma sensu przepychać drutów bo to rysuje powierzchnię i tak szybciej się bedzie osadzać i coraz trudniej wyczyścić. Warto też często wymieniać wężyki (nie jet to drogie).
Comment
-
-
Szorowanie wężyka od środka uważam za sporą przesadę. Używam tego samego od ok 20 warek i nie miałem jeszcze kwacha. Przed przelewaniem zimnej brzeczki do fermentora zatapiam wężyk w ACE (pompuje też chlor do środka - wężyk z pompką) i zostawiam na jakiś czas. Nie jest to uciążliwe, bo fermentor też musi być w tym czasie zalany Następnie wyciągam wężyk, wkładam do garnka, zalewam wrzątkiem i po chwili przelewam jeszcze przez ten wężyk wrzątek, żeby na pewno całe ACE poszło do aniołków. Jak na razie żadnego kwacha.
Co do przelewania młodego piwa - wężyk zalewam wrzątkiem. Moim zdaniem to wystarczy. Piwo nie jest już tak narażone na infekcje jak brzeczka pełna cukrów.
Poruszono tu temat napowietrzania gorącej brzeczki - jak to naprawdę jest? Jeżeli nie mam węża silikonowego i leje prosto do garnka, to jak bardzo szkodzi to piwu? Przecież w browarach faktycznie do takiego korytka gorąca brzeczka leci ze sporej wysokości i z większą prędkością - napowietrzenie jest chyba znaczniejsze niż w domowym browarze. Niedługo się okaże, że większość czynności wykonuję niepotrzebnie :P
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika hasintus Wyświetlenie odpowiedziWarto też często wymieniać wężyki (nie jet to drogie).
Comment
-
Comment