Mojego syna (lat 18) zmęczyło kręcenie korbą śrutownika [a nie męczy go siedzenie na siłowni] i zmusił mnie dzisiaj do radosnej twórczości.
Wpierw podpiąłem wiertarkę i kawałek śruby, ale jak zacząła się rzeczona wiertarka dymić to sobie dałem spokój. Po czym z szuflady we warsztacie wyciągnąłem starą maszynkę do mięsa, nagwintowałem końcówkę i wersja ręczna gotowa. Wszystko gotowe w 6 minut. Śrutuje powoli i pewnie. Są niejakie problemy ze współosiowością ale na tym etapie można je zaniedbać.
Niestety pojawił się problem z podajnikem ślimakowym w miejscu wkręcenia śruby (fot.). Na razie myślę jak to obejść.
Wpierw podpiąłem wiertarkę i kawałek śruby, ale jak zacząła się rzeczona wiertarka dymić to sobie dałem spokój. Po czym z szuflady we warsztacie wyciągnąłem starą maszynkę do mięsa, nagwintowałem końcówkę i wersja ręczna gotowa. Wszystko gotowe w 6 minut. Śrutuje powoli i pewnie. Są niejakie problemy ze współosiowością ale na tym etapie można je zaniedbać.
Niestety pojawił się problem z podajnikem ślimakowym w miejscu wkręcenia śruby (fot.). Na razie myślę jak to obejść.
Comment