Ufff, kilka lat przerwy w warzeniu... I właśnie odgrzebałem swój sprzęt. Na dnie mojej lodówki piwowarskiej znalazłem kilka typów drożdży z wyeastlab i whitelabs. Rzut oka na datę przydatności: best before 03.2010... Yhmmm. A w szafce jakiś komplet Muntonsa Pale Ale (też z takiej daty). Chciałem na szybko coś uwarzyć bez zacierania. Tak więc szybciutko przygotowałem starter i siup fiolkę do kolby i na mieszadło. Jednak miałem poważne wątpliwości czy drożdże jeszcze do czegoś się nadają. Po 24 godzinach gęstość ani drgnęła. Pogodziłem się więc z faktem, że 4 lata w lodówce to jednak co nieco za dużo. Właściwie to już miałem wylać "starter" do zlewu ale tak sobie pomyślałem: a niech jeszcze się pokręci. I oto dzisiaj po około 38 godzinach gęstość z początkowych 10 blg spadła do 5 blg! A jednak się kręci! Co o tym myślicie ? Warto zaryzykować i zaszczepić brzeczkę tymi drożdżami (z czego pewnie połowa to rozkładające się zwłoki) czy to jednak jakaś anomalia i lepiej sobie odpuścić? W końcu do zestawu są dołączone jakieś suche drożdże, a brewkit to w końcu tylko brewkit.
Przeterminowane drożdże
Collapse
X
-
Kup nowe, suche to parę złotych. Szkoda pracy i słodów jak pójdzie na dzikusach.
No i pewnie w Krakowie masz kogoś ze świeżą gęstwą."nie zostanę onanistką bo jestem anarchistką" :)
Widziałem u Dori i Kopyra i też tak myślę: Browar to nie apteka :))
Poszukujesz wiedzy na temat browarnictwa amatorskiego?
Przeczytaj >>>>FAQ<<<<
Sprawdź >>>Przewodnik<<<
Comment
-
Comment