Na wstępie chciałbym zaznaczyć ze jest to mój pierwszy post zaraz po tym z przywitaniem więc proszę o wyrozumiałość jeśli jest z nim coś nie tak.
Rzecz tyczy się drożdży i niezbyt sprzyjającej aury - wysoka temperatura.
Mam gęstwę którą wrzuciłem "na przechowanie" 3 tygodnie temu i mimo że bardzo chciałbym nie mogę jej wykorzystać ponieważ w pomieszczeniu w którym fermentuję nadal jest dosyć ciepło, a pojemnik ze styroduru wypełniany butelkami z lodem mam tylko 1 i do tego zostanie w najbliższą sobotę zajęty przez fermentor z porterem więc robienie kolejnej warki i liczenie na cud że temperatura nastawu w nie ucieknie to jak liczyć na 6 w totka.
Czy opłaca się zebranie jasnej żywej gęstwy i zadanie jej do brzeczki w ilości i ekstrakcie jak na starter? Myślałem żeby zostawić to bez mieszadła magnetycznego w kolbie zatkanej korkiem z rurką bulgotką. Jeśli takie rozwiązanie uratuje moją gęstwę to jak długi czas kolejne pokolenie drożdży wytrzyma ?
Dodam że bardzo chciałbym kolejny raz wykorzystać tą gęstwę bo efekt poprzedniej warki na niej zwalił mnie z nóg.
Pozdrawiam,
Evito
Rzecz tyczy się drożdży i niezbyt sprzyjającej aury - wysoka temperatura.
Mam gęstwę którą wrzuciłem "na przechowanie" 3 tygodnie temu i mimo że bardzo chciałbym nie mogę jej wykorzystać ponieważ w pomieszczeniu w którym fermentuję nadal jest dosyć ciepło, a pojemnik ze styroduru wypełniany butelkami z lodem mam tylko 1 i do tego zostanie w najbliższą sobotę zajęty przez fermentor z porterem więc robienie kolejnej warki i liczenie na cud że temperatura nastawu w nie ucieknie to jak liczyć na 6 w totka.
Czy opłaca się zebranie jasnej żywej gęstwy i zadanie jej do brzeczki w ilości i ekstrakcie jak na starter? Myślałem żeby zostawić to bez mieszadła magnetycznego w kolbie zatkanej korkiem z rurką bulgotką. Jeśli takie rozwiązanie uratuje moją gęstwę to jak długi czas kolejne pokolenie drożdży wytrzyma ?
Dodam że bardzo chciałbym kolejny raz wykorzystać tą gęstwę bo efekt poprzedniej warki na niej zwalił mnie z nóg.
Pozdrawiam,
Evito