Ja nabyłem woreczek jęczmienia na targu w Karczewie, ale podobno również bez problemu możma go kupić w Otwocku. Mniejsze ilości można kupować w Wawie w Hali Mirowskiej (na kilogramy) niedawno jeszcze pod Halą był stragan z ziarnami, ale niestety zlikwidowaligo, szkoda, bo było tam wszystko co potrzeba
Rozmawiamy o "zielonym słodzie" a nie o niedosuszonym jęczmieniu.
Jęczmienia również nie kupisz w supermarkecie.
Za to możesz kupić dowolną ilość na każdym targowisku.
Osobiście nie odważył bym się gotować odkiełkowanego jęczmienia, zapach jaki się rozchodzi przy suszeniu w piekarniku może przyprawić najbardziej zagorzałego browarnika o myśli rezygnacyjne. Zostawmy sprawy słodowania i zbędnych ( NORMALNE są wskazane ) eksperymentów profesjonalistom. Pozdrawiam eksperymentatorów do których też się zaliczam
Były to czasy, gdy jęczmienia nie szukałem, ale w tym kramiku była kukurydza i żyto i wszelkiego dobra dostatek, ale wewnątrz Hali jest punkt / na terenie SAM-u/ gdzie handlują ziarnem i tam nasz specifik bywa na pewno, lecz niestety nie jest w ciągłej sprzedarzy i kto wie gdyby parę osób dopytywało się o niego stale, może wywarło by to presje i sprowadzili nasze upragnione ziarno na stałe
Jeżeli skiełkowane ziarno nie jest skiszone, to zapach rozchodzi się po mieszkaniu całkiem niezły,mankamentem jest ilość suszonego słodu, w warunkach piekarnika pod kuchenką można / piekarnik musi być elektryczny, bo tylko to daje równomierną i stałą temperaturę/ można jednorazowo wysuszyć około 1 kg i trwa to przeszło 5 godzin, także ekonomia glośno protestuje przeciw takim eksperymentom
to fakt, ale może znajdzie się więcej stołeczniaków, którzy chcieliby tam kupować i trochę pokombinować ze słodowaniem jęczmienia, jak do tej pory panienka w Hali na mój widok przeważnie już z daleka krzyczy, że nie ma i rzadkością są pozytywne przywitania
Czyli tzw "słód zielony", który słodem zostaje dopiero po wysuszeniu. Chyba, że chodzi Tobie o słód wysuszony a potem zlany wodą
"Zawsze pamietaj o przewidywalności głupoty" Hare piwo, hare piwo, piwo, piwo, hare, hare
Hare sex, hare sex, sex, sex hare, hare
Hare muza, hare muza, muza, muza, hare, hare
Hare siec, hare siec, piwo, sex, muza, hare.
up :P
Jesli kogos by to interesowalo to sam sprobowałem uwarzenia piwa ze słodu zielonego... ogolnie słodowanie nie jest jakimś straszliwie tajemniczym procesem, no przynajmniej z książką Browarnictwo Władysława Dylkowskiego...
up :P
Jesli kogos by to interesowalo to sam sprobowałem uwarzenia piwa ze słodu zielonego...
Myślę, że jesteś na takim forum, że interesuje to przynajmniej kilkadziesiąt osób.
Opisz dokładniej co i jak? Jakie efekty?
Ps. A tak poza tym witaj na forum. Warto uzupełnić Profil (taki brodacz na górze po prawej) wtedy w oceanie internetu jesteś mniej anonimowy i łatwiej się rozmawia. Twoje
"nie zostanę onanistką bo jestem anarchistką" :)
Widziałem u Dori i Kopyra i też tak myślę: Browar to nie apteka :))
Poszukujesz wiedzy na temat browarnictwa amatorskiego?
Przeczytaj >>>>FAQ<<<<
Sprawdź >>>Przewodnik<<<
Pewnie wyda się Wam wszystkim to dziwne, ale zacząłem swoją jak dotąd krótką karierę amatorskiego browarnika od uważenia piwa od samego początku od jęczmienia.
Niestety był to zwykły jęczmień (pewnie paszowy) a nie taki jak powienien czyli jęczmień jary dwurzędowy, chyba jedyny do zastosowań w browarnictwie.
Wiec po lekturze kilku forum w tym i Waszego i poczytaniu rzeczonej ksiązki, wziąłem się za słodowanie...
Najpierw kilkukrotne umycie ziarna, pozbieranie spławek (ziaren uszkodzonych, które nie toną), później moczenie z przerwami, naprzemian trzy fazy 3-6 godzin moczenia pod wodą z trzema fazami ok 20 godzin bez wody.
Kiełkowanie chyba z tydzień w temp ok 15oC (piwnica), mieszanie żeby temp. w grzędzie nie była zbyt wysoka (nie może przekroczyć 20oC), plus zraszanie. Teraz wiem, że rozluźnienie słodu było troche za małe, trzeba było troche dłużej pozwolić mu kiełkować.
Masa tego jęczmienia to było ok 5 kg, tak na jedną warkę, ale w pewnym momencie stanąłem na rozdrożu; ojciec nalegał że bez sensu suszyć i czekać poźniej jeszcze 2 miesiące (zalecają w książce), tylko od razu sprobować Uważał że koszty to priorytet i on chciał, żebym sprawdził czy da się uważyć piwo minimalnym nakładem kosztów.
Z tego powodu podzieliłem jęczmień na dwie części z czego jedną przemieliłem przez maszynkę do mięsa (!) a drugą ususzyłem...
Ale po kolei. Oczywiście doszukałem się kilku wątków, były jakieś śladowe ilości porad o zielonym słodzie (pewnie nawet ten). Usunięcie kiełków jest niezbędne, ale przy niewysuszonym słodzie (jeśli można ten jeczmień już tak nazwać) praktycznie niemożliwe. Dlatego zaryzykowałem mimo groźby obcych gorzkich smaków. Przez maszynke całość przeszła bez problemu
Fakt, niedoszły słód miał dużo mazi mącznej, ale wcale mi to nie przeszkadzało w zacieraniu. Mam zapisane na innym hdd przebieg zacierania, nie będę teraz szukał, niemniej były trzy przerwy pewnie ok 30min w ok. 55oC, nie miałem I w KI więc dla pewności przytrzymałem 45min w 63oC, żeby rozłożyć skrobie i później pewnie w 72 ponad kwadrans.
Filtrowałem przez jakieś wybitnie drobne siatki, ale i tak zacier był bardzo mętny. Wysłodziłem też kilka litrów pewnie, po prostu zalewając wrzątkiem słód w kotle.
I najciekawsza rzecz ekstrakt wyniósł 12,5 Blg (balingometr po winach odziedziczony po bracie).
Warzenie własnym chmielem - od daaawna rósł na płocie, miał aromat więc czemu nie..
Ale przestraszony tym co się pisze że na pewno ma mało lupuliny i dodatkowo zebrałem go we wrześniu kiedy już troche się zezłocił, wrzuciłem za dużo co zauważyłem dopiero po fakcie. Chmieliłem to to tylko na początku a gotowałem pewnie z niecałą godzinę. A ilość chmielu? Połowa takiego dużego słoika m.in. do ogórków, ale nie 1l wecka, takiego pewnie z 3-4 litrowego...
Drożdże saflager s-23, rehydrowane wiadomo w wodzie Fermentacja burzliwa niestety w temp. ok. 20oC, bo w niższej coś wolno startowały, więc się przestraszyłem
Po ok tygodniu wylądowało na fermentacji ciechej ok 2 tygodnie, rozlew, cukier do refermentacji.
Ładna etykieta, "AW ARIA SU SZARNI", postało z 2 miesiące i musze powiedzieć, że przypominało piwo
Drożdżowy posmak, mętne, plus całkiem duża goryczka (ciężko powiedzieć czy przez ilość słodu, czy z powodu kiełków w słodzie) nawet jakas tam piana, choć bardzo mało trwała i całkiem mocne, nie rozglądałem się jak to policzyć, ale wg mnie mogło mieć z 6% alkoholu.
Po siedmiu miesiącach od zabutelkowania została ostatnia sztuka, przedostatnia butelka otwarta 6 dni temu i smak się zasadniczo nie zmienił, mimo, że liczyłem na osłabienie goryczki.
Ogólnie dało się to pić, i pytanie czy wielu by zauważyło w czym tkwi sęk w tym piwie, bez patrzenia na etykiete na której stało w składzie "słód jęczmienny<zielony>". Brat np stwierdził, że bardzo mu smakuje i żebym robił kolejne (ile było w tym czystej zachęty, tylko on wie).
Druga część słodu suszona wg zaleceń z książki Browarnictwo przez 24 godziny w piekarniku w temp ok 50-70oC. Odkiełkowane ręcznie i odsiane kiełki.
Ześrutwane starym młynkiem do chleba.
Co ciekawe przy zacieraniu tym własnym słodem wydajność bardzo spadła, troche ponad 5 Blg, załamany musiałem dodać 3,5 szklanki cukru i ostatecznie nastawiłem brzeczke 8Blg. Fermentacja niestety się przeciągnęła, bo dwa tygodnie mnie nie było i efekt pewne każdy może przewidzieć; drożdże właściwie przerobiły wszystko i zostało 1 Blg, a młode piwo bardzo wytrawne, ale w porównaniu do zielonego dużo bardziej piwne
Ogólnie myślę, że da się w warunkach domowych słodować i robić piwo od podstaw, niestety jest to całkiem pracochłonne, a efekty zawsze bedą stać pod znakiem zapytania.
Wiadomo, że parametrów takiego słodu nie ma jak zbadać samemu i w ogóle szkoda sensu żeby je porównywać ze słodem produkowanym technologicznie.
Ale kiedyś też słodowano jęczmień w słodowniach klepiskowych bez automatyki i precyzyjnie regulowanych warunków temp i wilgotności i jakoś się dało, więc jeśli zna się wytyczne jak ja np z podręcznika dla technikum można przeprowadzić to w przybliżonych warunkach i powinno się udać.
Dobra...i tak już przegiąłem z objętością tego posta, więc kończę, reszta (jeśli jakaś została) dotrze może później
Słodowałęm i jecznień i pszenicę.
Suszenie w momencie wykształcenia mocnego korzenia, najlepiej żeby kiełki nie przebiły jeszcze łuski (jęczień). Wtedy mają najwięcej enzymów.
Słodowanie robię zawsze zimą kiedy rury CO w mojej piwnicy maja 50-60*C. Tam susze słód w wąskich workach uszytych z firanek i ułożonych na rurach.
Wydajnośc warki z takiego słodu nie spadłą mi poniżej 58%.
Na tą zimę mam zarezerwowany worek 50 kg jęczmienia u znajomego rolnika
anioły śmierdzą potem
żrą kiełbasę
mają w dupie żywych
Comment