Błażejowy Domowy

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • shitman6
    Szeregowy Piwny Łykacz
    • 2007.10
    • 10

    Błażejowy Domowy

    Witam forumowiczów!

    Na forum do tej pory się nie udzielałem, ale regularnie przeglądam od dłuższego czasu. Dzisiaj uwarzyłem swoje szóste piwo i odczuwam wewnętrzną potrzebę żeby się tym z Wami podzielić. Pomimo, że pierwsze piwko uwarzyłem pod koniec 2011 r. to jestem dopiero na etapie szóstej warki (ciąża żony i jej silna wrażliwość na zapachy, a później narodziny córki spowodowały dłuższą przerwę). Do tej pory wszystkie piwa robię z zestawów CP.

    Pierwsza warka to było IPA warzone w wielkim stresie przez 9 godzin ale wyszło całkiem nieźle. Porównywałem z Atakiem Chmielu z Pinty i ku mojemu zdziwieniu wyszło bardzo podobne.

    Jako drugie zrobiłem Irish Red Ale. Z tego byłem bardzo zadowolony, a jeszcze bardziej gdy po roku od warzenia znalazłem w piwnicy jeszcze jedną butelkę - było świetne, zdecydowanie lepsze niż wcześniej.

    Następne to 6 zbóż. Niby nie było złe ale czegoś mi brakowało. Z pewnością nie przypominało warnijskiego.

    Jako, że jestem fanem piw pszenicznych, to postanowiłem jako piąte piwko zrobić dunkela. To nie był dunkel. Nie wiem co, ale ze smakiem psznicznego nie miało zbyt wiele wspólnego. Do tego przegazowałem i butelki musiałem otwierać nad wanną. W każdym razie pijalne.

    W tej chwili w piwnicy leżakuje koelsch. Warzony 14 grudnia. Blg przed zadaniem drożdży 11. Burzliwa tydzień, blg zeszło do 2,5, zlane na cichą i 10 stycznia rozlew. Czekam.

    Dzisiaj postanowiłem powrócić do Irish Red Ale. Zaczęło się dobrze. Słód wsypałem do 13 litrów wody o temp. 64 st. 15 minut w 62 st., później podgrzałem do 72 i zostawiłem na 45 min. Podgrzałem do 78 st. i przeniosłem czerpakiem na filtrację. W czasie kiedy zacier się układał postanowiłem trochę uprzątnąć i przy myciu termometru zauważyłem, że wskazówka spada do minus 4 st. Po wrzuceniu do wrzątku wskazywał 45 stopni więc poszedł w śmietnik. Niestety nie miałem innego termometru o takim zakresie temperatur więc musiałem sobie radzić inaczej. Nie będę się teraz zagłębiał ale wyszło idealnie.
    Jakby tego było mało to filtrator z oplotu zapchał się w trakcie i musiałem wszystko "zruszyć". Po wysładzaniu otrzymałem około 26 litrów brzeczki o blg 9. Na początku gotowania dałem 20 gramów marynki a na 10 minut przed końcem 15 g lubelskiego. Ja praktykuję zlewanie gorącej brzeczki do fermentatora. Po zdekantowaniu otrzymałem około 22 litry brzeczki o blg 12,5. Poszło na balkon. Po 5 godzinach na mrozie schłodziło się do temperatury pokojowej. O północy zadałem drożdże. Jutro po powrocie z pracy sprawdzę czy pracują i wieczorem postaram się dać znać.

    Pozdrawiam
  • shitman6
    Szeregowy Piwny Łykacz
    • 2007.10
    • 10

    #2
    Rano przed wyjściem do pracy nie było śladu fermentacji, ale jak wróciłem po 17 to przywitała mnie piękna piana na ok. 10 cm i cudowny zapach. Pozostaje czekać Aha, drożdże jakie zastosowałem to safale s-04.

    Comment

    • michal44
      Kapral Kuflowy Chlupacz
      • 2013.10
      • 78

      #3
      Jak to możliwe:
      26 litrów o ekstrakcie 9% (zawartość cukru 2,34kg)
      po gotowaniu zostało 22 litry o ekstrakcie 12,5 (zawartość 2,75kg cukru).

      Czy dokonujesz korekty odczytu ze względu na temperaturę?

      Comment

      • shitman6
        Szeregowy Piwny Łykacz
        • 2007.10
        • 10

        #4
        Oczywiście dokonuję. Sam się zdziwiłem wynikiem i dla pewności zmierzyłem jeszcze drugim ballingometrem. Wynik ten sam. Przy pomiarze temperatury skorzystałem z termometru ´pogodowego´ z sondą zewnętrzną (z racji tego, że jak już wspomniałem termometr mi padł przed wysładzaniem, a ten sprzęt jest sprawdzony i dokładny). W trakcie gotowania nie żałowałem gazu i dosyć mocno parowało. W sumie odparowało na pewno ok. 4 l. Niemniej jednak wynik mnie też lekko zaskoczył.

        Comment

        • shitman6
          Szeregowy Piwny Łykacz
          • 2007.10
          • 10

          #5
          Po 3 tygodniach leżakowania koelsch doczekał się pierwszego spróbowania. Na pierwszy ogień poszedł "granat" 0,33. Zapach raczej słodowy, chmiel ledwo wyczuwalny, wysycenie w sam raz, piana mało obfita i dość szybko znika ale kożuszek zostaje do końca. W smaku dominuje jeszcze nieułożona goryczka chmielowa, czuć lekko drożdże, moim zdaniem jeszcze powinno poleżakować. Ma potencjał.
          Attached Files

          Comment

          Przetwarzanie...
          X