Skład:
5 kg słodu pilzneńskiego
garść słodu barwiącego
chmiel goryczkowy 20 g na początku gotowania
chmiel aromatyczny 25 g na 15 min. przed końcem gotowania
miód gryczny i wielokwiatowy łącznie 0,7 l 15 min. przed końcem
Zacieranie:
40 min. 62-64 st.
40 min. 72-74 st. (wg przepisu naczelnika)
Wszystko fajnie poszło, tylko przy wysładzaniu obudził się we mnie leń, nie chciało mi się ciągle przelewać z gara do gara no i przez to trochę za bardzo rozcieńczyłam brzeczkę, dlatego pod koniec gotowania dodałam miodu. Drożdże dodałam w temp. 24 st., cała akcja aż do dodania drożdży zajęła 10 godzin, przy czym ok. 3,5 godz. studzenie brzeczki.
Ostateczny balling: 14, czyli niepotrzebnie w sumie tego miodu dodałam, ale fajna czternasteczka nie jest zła
Właśnie zabutelkowany został Gotowiec "Po znajomości", piękne, bursztynowe piwko o bardzo ciekawym smaku.
Niestety, niełatwo kobicie samej butelkować - znowu narobiłam strat: przy zlewaniu do fermentora z kranikiem straciłam ok. 0,7 l, bo nie utrzymałam równowagi i zbełtałam dno, następnie zamiast do butelek do gara trafiło kolejne pół litra, niby na ballinga, ale czemu aż tyle
Wyszło więc 26 0,5 l i 18 0,33 l buteleczek, i tak więcej, niż przy zlewaniu pszenicy
Właśnie woda "dochodzi", zaraz wsypuję 5 kg słodu pilzneńskiego i miącham łyżką Nie wiem jeszcze, jakie przerwy zastosuję, zaraz przyjdzie Naczelnik to coś ustalimy. W każdym razie dziś bez żadnych dodatków, jaśniutkie piwko górnej fermentacji ma być.
Stanęło na tym, że chyba poprzednia warka to musiała być z 4 kg, bo tu patrząc na ballinga (12 przed chmieleniem ) musiało być conajmniej 6 kg, chyba mam skłonność do warzenia siekierek
Chłodzi się, ja idę spać, drożdżyki poczekają do rana...
Drożdże zadałam rano. Balling końcowy wyniósł 15.
Zacieranie takie jak poprzednio - dwie równe przerwy po 40 minut,
filtrowanie coś mi słabo szło i trochę mętna brzeczka wyszła, mam nadzieję, że nie zaszkodzi to piwku za bardzo
Chmiel: goryczkowy - pełne duże sitko, czyli ok. 35 g
aromatyczny - pełne małe sitko, czyli ok. 20 g
Tym razem bez żadnych dodatków w postaci miodu czy cukru karmelizowanego. Kolorek jaśniuteńki
Właśnie zlałam moją piątą wareczkę na fermentację cichą. Ludzie, jaka pychota! Przy okazji spróbowałam czwóreczki, którą pewnie jutro zabutelkuję - no rewelacja! Nie ma to jak zacierane, fajne smaczki, wyszło trochę słodkie, trochę gorzkie i całkowicie MOJE!!
Comment