Po kilku miesiącach od zarejestrowania moje pierwsze piwko już fermentuje.
Pomysł narodził się w momencie gdy przeczytałem w miesięczniku "Focus" krótką notatkę na temat domowego warzenia piwa, gdzie między innymi był adres browaru.biz. Wcześniej do głowy mi nie przyszło, że można warzyć w domu.
A więc po kolei:
Na początek zamierzałem zrobić piwo jasne z gotowca. Zamówiłem w biowinie-Coopersa bavarian lager. Po tygodniu dostarczono mi surowiec z samego rana. Po dokształceniu się jeszcze-wziąłem się do pracy.
czwartek 5.02.2004
Od samego rana zabrałem się do mycia i dezynfekcji swojej aparatury do warzenia. Zajęło mi to trochę czasu bo dysponuję narazie tylko gąsiorem do wina o pojemności 40 l, w którym to znajdowało się mnóstwo osadów winnych. Zużyłem w tym celu pół butelki ACE. Wszystkie osady "puściły". W tym samym czasie przegotowałem 20 litrów kranówki i wystawiłem na balkon do wystygnięcia.
Następnie z trudem powstrzymując emocje otworzyłem puszkę brew-kita i wszystko wymieszałem z 2 litrami wrzątku i 1 kilogramem cukru (narazie cukier bo nie zamówiłem ekstraktu, a i trochę niewiedzy i niedoświadczenia) Zapach był ekscytujący-już nie mogę doczekać się zacierania.
W tym samym czasie woda wystygła do ok 40 stopni C. Postanowiłem już w tej chwili przelać wszystko do baniaka. I popełniłem błąd, gdyż brzeczka po paru godzinach nie schłodziła się wcale(miała 37 stopni!)
Z obawy o zakażenie wystawiłem baniak na balkon i odczekałem następne 2 godz.
Uff. temperatura spadła do 28. W akcie desperacji dodałem jeszcze kostek lodu co dało 26 stopni i mogłem zadać drożdże. Zmierzyłem jeszcze Blg i wyszło 6 Blg. Znowu stres: z wyliczeń i z instrukcji miało być 11-12 (chyba muszę sprawdzić cukromierz).
No i dodałem drożdże prosto z paczuszki i zamieszałem całością.
Zamknąłem korkiem z rurką ferm. (ale rurka nie przylega szczelnie do korka). I poszedłem spać.
piątek
Rano sprawdziłem baniak - nic się nie działo ale temp. była 26 stopni mimo, że w pokoju było 20. Musze dodać, że gąsior stał w koszyku wypełnionym wiórami. I wywaliłem te wióry w cholere.
Wieczorem pojawiły się pierwsze plamy piany.
sobota
Rano piwko pięknie fermentowało - piana 1 cm na całej powierzchnii.
niedziela
W pokoju zrobiło się 18 stopni i piana zaczęła opadać przymknąłem okno. Mam nadzieję że nic się nie stało
poniedziałek
Piany już nie ma ale piwko jeszcze nieźle gazuje
Powoli szykuję się do butelkowania
P.S. Rozpisałem się nico ale traktuję to trochę jako własne notatki, proszę doświadczonych o wytknięcie błędów, o dalszych perypetiach mego piwa poinformuję. Na razie nie mam nazwy dla minibrowaru proszę o propozycje (sugestia "szyszka")
Pomysł narodził się w momencie gdy przeczytałem w miesięczniku "Focus" krótką notatkę na temat domowego warzenia piwa, gdzie między innymi był adres browaru.biz. Wcześniej do głowy mi nie przyszło, że można warzyć w domu.
A więc po kolei:
Na początek zamierzałem zrobić piwo jasne z gotowca. Zamówiłem w biowinie-Coopersa bavarian lager. Po tygodniu dostarczono mi surowiec z samego rana. Po dokształceniu się jeszcze-wziąłem się do pracy.
czwartek 5.02.2004
Od samego rana zabrałem się do mycia i dezynfekcji swojej aparatury do warzenia. Zajęło mi to trochę czasu bo dysponuję narazie tylko gąsiorem do wina o pojemności 40 l, w którym to znajdowało się mnóstwo osadów winnych. Zużyłem w tym celu pół butelki ACE. Wszystkie osady "puściły". W tym samym czasie przegotowałem 20 litrów kranówki i wystawiłem na balkon do wystygnięcia.
Następnie z trudem powstrzymując emocje otworzyłem puszkę brew-kita i wszystko wymieszałem z 2 litrami wrzątku i 1 kilogramem cukru (narazie cukier bo nie zamówiłem ekstraktu, a i trochę niewiedzy i niedoświadczenia) Zapach był ekscytujący-już nie mogę doczekać się zacierania.
W tym samym czasie woda wystygła do ok 40 stopni C. Postanowiłem już w tej chwili przelać wszystko do baniaka. I popełniłem błąd, gdyż brzeczka po paru godzinach nie schłodziła się wcale(miała 37 stopni!)
Z obawy o zakażenie wystawiłem baniak na balkon i odczekałem następne 2 godz.
Uff. temperatura spadła do 28. W akcie desperacji dodałem jeszcze kostek lodu co dało 26 stopni i mogłem zadać drożdże. Zmierzyłem jeszcze Blg i wyszło 6 Blg. Znowu stres: z wyliczeń i z instrukcji miało być 11-12 (chyba muszę sprawdzić cukromierz).
No i dodałem drożdże prosto z paczuszki i zamieszałem całością.
Zamknąłem korkiem z rurką ferm. (ale rurka nie przylega szczelnie do korka). I poszedłem spać.
piątek
Rano sprawdziłem baniak - nic się nie działo ale temp. była 26 stopni mimo, że w pokoju było 20. Musze dodać, że gąsior stał w koszyku wypełnionym wiórami. I wywaliłem te wióry w cholere.
Wieczorem pojawiły się pierwsze plamy piany.
sobota
Rano piwko pięknie fermentowało - piana 1 cm na całej powierzchnii.
niedziela
W pokoju zrobiło się 18 stopni i piana zaczęła opadać przymknąłem okno. Mam nadzieję że nic się nie stało
poniedziałek
Piany już nie ma ale piwko jeszcze nieźle gazuje
Powoli szykuję się do butelkowania
P.S. Rozpisałem się nico ale traktuję to trochę jako własne notatki, proszę doświadczonych o wytknięcie błędów, o dalszych perypetiach mego piwa poinformuję. Na razie nie mam nazwy dla minibrowaru proszę o propozycje (sugestia "szyszka")
Comment