No cóż, WITAM!
Wreszcie się zebrałem by opisać moje przeżycia związane z wyrobem prywatnego piffka.
Troche zwlekałem, fakt. Ale nigdy nie ma dosyć czasu na pisaninę, a jak czas jest, to wolę uwarzyć piwo. Ale dziś obowiązek ponad przyjemność. Wszystko zaczęło się w sobotę 17 I 2004 w pubie Peron 6. Tam przypadkiem dowiedziałem się od kolegi, że można tu dostać zestawy do samodzielnego warzenia piwa. Brzmiało ciekawie, więc wszedłem następnego dnia na stronę Browamatora i zostałem tam kilka godzin.
Natychmiast zrodził się plan własnej produkcji. Sprzęt nabyłem we wtorek a w czwartek warzyłem już Bavarian Lagera z ekstraktu J Bulla. Już wtedy wiedziałem że na tym nie poprzestanę. Pierwsza degustacja po tygodniu od zabutelkowania - no cóż, mieszane uczucia. Piwo "wyszło" z butli. Smak niezły ale bez rewelki. Jednak już 13 II kolejna degustacja wypadła pomyślnie. Dla porównania skonsumowałem nastepnie Heinekena i miałem wrażenie, że piję wodę.
Tymczasem idę za ciosem. 31 I - pszeniczniak - brew kit browamator + ekstrakt 1,25kg + ekstrakt pszeniczny 0,5kg. Po tygodiu był kiepski. Po 2 dał się wypić. Po 3 był niezły. Ale po 4 to już po prostur nektar i ambrozja. Wszystkie znajome, które normalnie piwa do ust nie biorą, proszą o dolewkę A najbardziej cieszy mnie, że 3 osoby, które w życiu nie próbowały pszenicznych piw, pytały mnie, czy dodawałem gożdzików I to wszystko na drożdżach z kita!!!
Wreszcie się zebrałem by opisać moje przeżycia związane z wyrobem prywatnego piffka.
Troche zwlekałem, fakt. Ale nigdy nie ma dosyć czasu na pisaninę, a jak czas jest, to wolę uwarzyć piwo. Ale dziś obowiązek ponad przyjemność. Wszystko zaczęło się w sobotę 17 I 2004 w pubie Peron 6. Tam przypadkiem dowiedziałem się od kolegi, że można tu dostać zestawy do samodzielnego warzenia piwa. Brzmiało ciekawie, więc wszedłem następnego dnia na stronę Browamatora i zostałem tam kilka godzin.
Natychmiast zrodził się plan własnej produkcji. Sprzęt nabyłem we wtorek a w czwartek warzyłem już Bavarian Lagera z ekstraktu J Bulla. Już wtedy wiedziałem że na tym nie poprzestanę. Pierwsza degustacja po tygodniu od zabutelkowania - no cóż, mieszane uczucia. Piwo "wyszło" z butli. Smak niezły ale bez rewelki. Jednak już 13 II kolejna degustacja wypadła pomyślnie. Dla porównania skonsumowałem nastepnie Heinekena i miałem wrażenie, że piję wodę.
Tymczasem idę za ciosem. 31 I - pszeniczniak - brew kit browamator + ekstrakt 1,25kg + ekstrakt pszeniczny 0,5kg. Po tygodiu był kiepski. Po 2 dał się wypić. Po 3 był niezły. Ale po 4 to już po prostur nektar i ambrozja. Wszystkie znajome, które normalnie piwa do ust nie biorą, proszą o dolewkę A najbardziej cieszy mnie, że 3 osoby, które w życiu nie próbowały pszenicznych piw, pytały mnie, czy dodawałem gożdzików I to wszystko na drożdżach z kita!!!
Comment