No i ruszyła pierwsza warka
Ale po kolei...
Koło tematu nie chodziłem dość długo. Po raz pierwszy usłyszałem o browarnictwie domowym jakieś 4 tygodnie temu, od znanego tu Borysko. Tydzień później wypytałem go trochę dokładniej i zapaliłem się do idei. W zeszły czwartek miałem przyjemność skosztować trzy jego produkty i zapaliłem się jeszcze bardziej Tak więc dzień później, w zesżły piątek, zamówiłem duży starter w Browamatorze i cierpliwie czekałem na przesyłkę.
Paczka przyszła wczoraj i nie traciłem zbytnio czasu. Na pierwszy ogień poszedł gotowiec John Bull Bavarian Lager, choć w paczce pzyszedł też Muntons Scottish Export (zaczynam od gotowców, jednak zamierzam stopniowo się rozwijać, najpierw przyjdzie samodzielne chmielenie, a potem już normalne zacieranie, niemniej wszstko z czasem).
Do brzeczki, którą warzyło się bardzo sympatycznie, wrzuciłem dziś koło 11 drożdże. Nie spodziewałem się, że tak szybko zabiorą się do roboty, a jednak już koło 17, po powrocie do domu, zauważyłem początki piany i lekki szmer. Dobra robota, chłopaki Wiem że jest dość ciepło jak na fermentację i że temperatura oscyluje właśnie na granicy dopuszczalnej, ale póki co drożdże pracują, a od jutra ma się ochłodzić, więc jestem dobrej myśli. Po prostu nie mogłem się powstrzymać z pierwszą warką
Teraz zaczynam sie szykować psychicznie na mycie butelek w przyszłym tygodniu (ech, chyba nie jest to zbyt przyjemna część procesu) i obmyślam przyszłe warki. Kilka już dojrzewa u mnie w głowie
Ale po kolei...
Koło tematu nie chodziłem dość długo. Po raz pierwszy usłyszałem o browarnictwie domowym jakieś 4 tygodnie temu, od znanego tu Borysko. Tydzień później wypytałem go trochę dokładniej i zapaliłem się do idei. W zeszły czwartek miałem przyjemność skosztować trzy jego produkty i zapaliłem się jeszcze bardziej Tak więc dzień później, w zesżły piątek, zamówiłem duży starter w Browamatorze i cierpliwie czekałem na przesyłkę.
Paczka przyszła wczoraj i nie traciłem zbytnio czasu. Na pierwszy ogień poszedł gotowiec John Bull Bavarian Lager, choć w paczce pzyszedł też Muntons Scottish Export (zaczynam od gotowców, jednak zamierzam stopniowo się rozwijać, najpierw przyjdzie samodzielne chmielenie, a potem już normalne zacieranie, niemniej wszstko z czasem).
Do brzeczki, którą warzyło się bardzo sympatycznie, wrzuciłem dziś koło 11 drożdże. Nie spodziewałem się, że tak szybko zabiorą się do roboty, a jednak już koło 17, po powrocie do domu, zauważyłem początki piany i lekki szmer. Dobra robota, chłopaki Wiem że jest dość ciepło jak na fermentację i że temperatura oscyluje właśnie na granicy dopuszczalnej, ale póki co drożdże pracują, a od jutra ma się ochłodzić, więc jestem dobrej myśli. Po prostu nie mogłem się powstrzymać z pierwszą warką
Teraz zaczynam sie szykować psychicznie na mycie butelek w przyszłym tygodniu (ech, chyba nie jest to zbyt przyjemna część procesu) i obmyślam przyszłe warki. Kilka już dojrzewa u mnie w głowie
Comment