Wojenne warzenie

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • rozbor
    Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
    • 2004.05
    • 186

    Wojenne warzenie

    Jak napisałem w dziale "Przedstaw się", jestem początkującym piwowarem z baaardzo długim stażem.

    Moje pierwsz warzenie odbyło się mianowicie jeszcze w czasach stanu wojennego - lipiec-sierpień 1982.
    Wszystko zaczęło się w bibliotece, gdzie dorwałem książkę z połowy XIX wieku pt. "Browarnictwo" (a może "Piwowarstwo"). Był tam bardzo dokładnie opisany proces produkcji słodu i piwa, co prawda w przemysłowych ilościach (cetnary, hektolitry) ale jakoś to poprzeliczałem.

    Postanowiłem spróbować.
    Nie było wtedy oczywiście mowy o zakupieniu czegokolwiek - słód, drożdże, chmiel nie istniały w handlu.
    Słód zrobiłem sam: 3 kilo jęczmienia moczone w dużej kuwecie pięknie zakiełkowało, zostało wysuszone w piekarniku i ześrutowane w młynku do kawy (młynek szlag trafił).
    Dziki chmiel zbierałem w pięknych okolicach Kielc.
    Z braku laku musiałem zastosować drożdże winiarskie.
    Potem przeprowadziłem zacieranie. Nie pamiętam już niestety jakie robiłem przerwy ale jakieś robiłem. Filtracja, warzenie, chmielenie - wszystko wg notatek z tej starej książki.
    Fermentacja odbyła się w 15-litrowym balonie.

    Efekty były katasrofalne.
    To co wyszło najpiękniej określił mój przyjaciel: cytuję "Wygląd moczu z mlekiem, a zapach świeżego gówna" koniec cytatu.
    Cała warka poszła w kanalizację.

    Teraz po przeczytaniu wielu opracowań i postów na Forum jestem przekonany, że błąd popełniłem już na etapie produkcji słodu. Przegrzałem go w trakcie suszenia i enzymy diabli wzięli.
    No cóż pierwsze koty za płoty.

    Po 22 latach popijam piwko z mojej drugiej warki (gotowiec Coopers Real Ale) i w myślach snuję dalsze plany warzelnicze (zacieranie).

    Zdrowie wszystkich piwowarów
    N 50°58'47,9"
    E 20°50'34,7"
Przetwarzanie...
X