Stało się. A stało się z przypadku, aczkolwiek myśli o samodzielnym uwarzeniu piwa chodziły za mną od dawna. Ale wiecznie a to kasy nie było na fermentator (oczywiście na piwo w sklepie była - hipokryzją obciekam jak buldog śliną) a to czasu brakowało...
A przypadek szczęśliwy wyglądał tak, że dostałem puchę gotowca Coopers Real Ale. Stała sobie w kuchni na parapecie i codziennie poklatkowo dawała o sobie znać przy parzeniu porannej kawy. Skutecznie na tyle, że któregoś dnia w pracy doznałem przymusu warzenia Sklep BIOWINU mam pod ręką, kupiłem tedy osprzęt niezbędny do szczęśliwego ropoczęcia. Szczęśliwa data, 9 października br., godzina zero, czyli siedemnasta, po zapodaniu drożdży zamknąłem kubełek szczęścia. W nocy wstawałem co pół godziny, cały w nerwach i pełen niepokoju o życie drożdży. W końcu się zaczęło! A w następny weekend spokój w rurce fermentacyjnej zasugerował rozlanie - no to rozlałem. Na razie butelki stoją w kuchni pod stołem wystawiając mnie na ciężką próbę cierpliwości - i tak nie dało rady i wczoraj jedną odkapslowałem. Wrażenia - nirwana, szczęśliwy byłem jak szczeniak, a rezultat przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. I po tym, co czytałem na tutejszym forum, doczekać się nie mogę: primo - aż pifko dojrzeje, secundo - własnej warki bez gotowca.
NIECH MOC BĘDZIE Z NAMI, PIWOWARAMI!!
A przypadek szczęśliwy wyglądał tak, że dostałem puchę gotowca Coopers Real Ale. Stała sobie w kuchni na parapecie i codziennie poklatkowo dawała o sobie znać przy parzeniu porannej kawy. Skutecznie na tyle, że któregoś dnia w pracy doznałem przymusu warzenia Sklep BIOWINU mam pod ręką, kupiłem tedy osprzęt niezbędny do szczęśliwego ropoczęcia. Szczęśliwa data, 9 października br., godzina zero, czyli siedemnasta, po zapodaniu drożdży zamknąłem kubełek szczęścia. W nocy wstawałem co pół godziny, cały w nerwach i pełen niepokoju o życie drożdży. W końcu się zaczęło! A w następny weekend spokój w rurce fermentacyjnej zasugerował rozlanie - no to rozlałem. Na razie butelki stoją w kuchni pod stołem wystawiając mnie na ciężką próbę cierpliwości - i tak nie dało rady i wczoraj jedną odkapslowałem. Wrażenia - nirwana, szczęśliwy byłem jak szczeniak, a rezultat przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. I po tym, co czytałem na tutejszym forum, doczekać się nie mogę: primo - aż pifko dojrzeje, secundo - własnej warki bez gotowca.
NIECH MOC BĘDZIE Z NAMI, PIWOWARAMI!!
Comment