Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Wielki_B
Moje pierwsze grodziskie 8 Blg nie jest najwyższych lotów. Główna wada to zbytnia kwaskowatość. Można je pić, ale to nie to, czego oczekiwałem. Zajrzałem do "Dziennika Piwowara", chcąc sprawdzić ile użyłem słodu zakwaszającego lub kwasu mlekowego, bo wrażenie jest takie jakbym któregoś z tych użył i przesadził. Okazało się jednak, że użyłem żadnego z nich...
Piwo nie jest klarowne, jest opalizujące - to skutek użycia drożdży Kolesch, które potrzebują dużo czasu na skłaczkowanie. Dlatego uważam, że bez użycia żelatyny nie nadają się. Czekanie pół roku na sklarowanie, przy piwie 8 Blg, nie rokuje niczego dobrego.
Reasumując: porażka.
U mnie też porażka. Sam wędziłem słód pszeniczny i teraz piwo ma smak wędzonego boczku. Chyba niepotrzebnie użyłem wiśni do wędzenia. Na drugi raz popróbuję z bukiem.
Ja też Grodzisza uwarzyłem według receptury Mapajaka, w wersji ze słodem wędzonym Weyermanna. Właśnie spożyłem jednego i w bardzo dobry nastrój wprawił mnie zarówno zawarty tam C2H5OH jak i walory smakowe Dałem tylko więcej słodu dla uzyskania wyższego Ballinga, bo do lata daleko, a zimą wolę cięższe trunki. Uwarzyłem też wersję 8,5 Blg, z tym, że zamiast słodu pszenicznego użyłem żytniego i całkiem obiecująco to wygląda. Drożdże Wyeast 2565 Koelsch, których użyłem, uważam za dobry wybór, ale zrobię jeszcze jedną próbę na drożdżach Wyeast American Ale dla porównania.
Za Grodzisza
Mimo niskiego stężenia (8 Blg) piwo z upływem czasu jest coraz lepsze. Wczoraj piłem 4,5 miesięczne i jest znakomite, znacznie lepsze niż gdy było młode. Schowałem 4 butelki z myślą o żywieckim konkursie. Będzie miało wtedy 9 miesięcy.
Słody już ześrutowane, wieczorem - zacieranie.
W międzyczasie nastąpiła zmiana planów, powstanie klasyczna, najsłabsza wersja piwa - 7,7 Blg.
Zacieranie wg. instrukcji, krórą dostosowałem do warunków domowych, starjąc się by była jak najwierniejsza oryginałowi.
Ześrutowane słody (pszenny i jęczmienny wędzony) w ilości 2,5 kg miesza się z 5l wody o temp ok. 40 st. C. Po zmieszaniu następuje przerwa zakwaszająca 30 min w temp. 37 st. C. Potem należy zacier podgrzać poprzez dodanie ok. 2 l. gorącej wody do temp 50 St. C - następuje przerwa białkowa - 20 min.
Kolejny dodatek gorącej wody - około 3l podnosi temp. do 70 st. C. Teraz następuje przerwa cukrowa 30 min. Po scukrzeniu, co sprawdzamy za pomocą próby jodowej, kolejny dodatek gorącej wody (2 l.) i przerwa 30 min w 75 st. C po której następuje filtracja. Należy otrzymać ok. 10 l brzeczki 13 Blg.
Wysładzanie w trzech etapach wodą o temp. 72 st. C
I - 6 l wody
II - 4 l
III -3 l
Tyle teori, jak to wszystko wyjdzie w praktyce - zobaczvzymy.
Jakiś czas temu próbowałem wykonać piwo według tej receptury. Zdecydowałem się na zacieranie w lodówce turystycznej i nie obyło się bez niespodzianek.
Wymieszanie 5 litrów wody o temperaturze 40 stopni C z 2,5 kg słodów - temperatura ustabilizowała się na poziomie 38-37 stopni.
Dodatek 2 litów wrzącej wody podniósł temperaturę do 50 stopni C.
Kolejny dodatek 3 litów wrzącej wody podniósł temperaturę do 60 stopni C - spodziewałem się 70 stopni.
Kolejna porcja wrzącej wody (2 litry) która miała podnieść temperaturę z 70 do 75 stopni C, w moim przypadku spowodowała podniesienie temperatury z 60 do 64 stopni
Dalsze zacieranie postanowiłem przeprowadzić tradycyjnie w garnku.
Obserwuję od dłuższego czasu osiągnięcia "Mapajaka" w zakresie produkcji piwa grodziskiego. Dzięki za doświadczenia w zakresie drożdży. Nie mogę jednak zrozumieć dlaczego jest stosowane takie dziwne zacieranie (po pół godziny w 70 i 74 st.). Według mojej wiedzy obie te temperatury to zakres działania jednego enzymu, czyli alfa-amylazy. Beta-amylaza ma optimum działania w 60-65 st. i w temp. 70 st. ulega prawie całkowitej inaktywacji. Tak więc temp. 70 st. rozpoczyna wzrost aktywności alfa-amylazy (optimum 72-75 st.) która kończy się w temp 80 st. gdzie enzym ten ulega zniszczeniu (dlatego filtruje się w bezpiecznej temp 78 st. aby wyługowana skrobia zdążyła się jeszcze scukrować). Wydaje się, że równie dobrze można zastosować jedną przerwę w temp. między 72-75 st. i wyjdzie na to samo.
Jednak potrzeba aż godzinnej przerwy na scukrowanie może oznaczać, że użyty słód był bardzo kiepskiej jakości i jego siła enzymatyczna była problematyczna.
Czy ten schemat zacierania jest oryginalny? Sam ostatnio uwarzyłem kilka warek i staram się odtworzyć zacieranie najbardziej zgodne z oryginałem. Czy ktoś dysponuje taką wiedzą?
Jednak potrzeba aż godzinnej przerwy na scukrowanie może oznaczać, że użyty słód był bardzo kiepskiej jakości i jego siła enzymatyczna była problematyczna.
Czy ten schemat zacierania jest oryginalny? Sam ostatnio uwarzyłem kilka warek i staram się odtworzyć zacieranie najbardziej zgodne z oryginałem. Czy ktoś dysponuje taką wiedzą?
Receptura domowego piwa grodziskiego została opracowana na podstawie oryginalnej receptury z browaru w Grodzisku Wlkp. Bardzo prawdopodobne, że w tamtym czasie słód był gorszej jakości niz dziś i gdyby "Grodziskie" było produkowane do dziś to receptura teraz byłaby inna.
Mnie bardziej przekonuje wersja, że "Grodziskie" jako piwo niskoekstraktowe (7,7 Blg) i niskoalkoholowe (do 2,5 %) celowo było zacierane "na słodko"
Receptura domowego piwa grodziskiego została opracowana na podstawie oryginalnej receptury z browaru w Grodzisku Wlkp. Bardzo prawdopodobne, że w tamtym czasie słód był gorszej jakości niz dziś i gdyby "Grodziskie" było produkowane do dziś to receptura teraz byłaby inna.
Mnie bardziej przekonuje wersja, że "Grodziskie" jako piwo niskoekstraktowe (7,7 Blg) i niskoalkoholowe (do 2,5 %) celowo było zacierane "na słodko"
A może jest to związane z użyciem słodu pszenicznego, który wcześniej był wędzony dymem właśnie w temp. 60-70 stopni i wstępny proces zacierania przebiegał już na etapie wędzenia?
A może jest to związane z użyciem słodu pszenicznego, który wcześniej był wędzony dymem właśnie w temp. 60-70 stopni i wstępny proces zacierania przebiegał już na etapie wędzenia?
To żart, czy nieznajomość tematu? Jeżeli słód podczas suszenia ulegałby zacieraniu, to warzelnia nie byłaby potrzebna. Nie wiem skąd informacja, że słód w Grodzisku był wędzony w temp. 60-70 st. Otóż on nie był wędzony, tylko lekko dymiony podczas normalnego suszenia. Pod siatką na suszarni były boczne dodatkowe wloty, którymi wtłaczano niewielkie ilości dymu ze spalania wiórów bukowych lub bukowo-dębowych. Niestety nie dotarłem do nikogo, kto pamiętałby jak długo podczas suszenia stosowano dodatek dymu. Mam informację, że do zacierania używano 30-70% słodu dymionego, więc to dymienie nie mogło być intensywne, bo posmak wędzonki w piwie był bardzo delikatny. Gdyby obecnie dodać tyle słodu wędzonego wtórnie na wędzarni, jak to teraz robimy, to piwo prawdopodobnie nie byłoby do picia.
Comment