Wczoraj po 5 dniach burzliwej fermentacji postanowiłem zobaczyć co słychać u pszeniczniaka. Zdjąłem pokrywę. Piana na jakieś 8 cm, rzadka pełna zbitek drożdży. Postanowiłem je zebrać bo spodziewałem się, że to już koniec fermentacji. Zebrałem prawie wszystko, do lustra cieczy. Wyszło prawie pół słoika litrowego. Zamknąłem wieko fermentora na zatrzask i założyłem rurkę, żeby zobaczyć czy drożdże jeszcze pracują. Okazało się, że pracują i to całkiem mocno! Co mniej niż 1 minutę przechodził CO2 w dwóch porcjach pod rząd. Dziś rano przez ścianki dało sie zauważyć, że znów na powierzchni jest piana i ma ze 3cm. Teraz urosła do 8cm Gaz przechodzi przez rurkę wolniej niż wczoraj ale drożdże ciągle pracują, są NIESAMOWITE!. Chciałem jutro przelać na cichą ale wątpię, żeby do jutra piana opadła.
Swoja drogą ciekawi mnie, czy to bardziej zaleta drożdży czy pszenicznej brzeczki?
Swoja drogą ciekawi mnie, czy to bardziej zaleta drożdży czy pszenicznej brzeczki?
Comment