Witam
W ostatni piątek (przedwczoraj) pierwszy raz w życiu warzyłem piwko
Użyłem słodów:
3 kg pilzneńskiego
1 kg monachijskiego
0,5 kg carared
30 g Marynki - 1h
30 g Lubelskiego 5min przed końcem gotowania + 18h po gotowaniu
drożdże safale s-04
Wrzuciłem słód do zimnej wody (ok. 18l) i najpierw podgrzałem do 65st. C na pół godziny a potem do 72 st. Po dziesięciu minutach od podwyższenia temp. wykonałem próbę jodową i wyszło, że już skrobi nie ma!!! Zdziwiłem się, bo zawsze podaje się, żeby wykonać dwie przerwy po pół godziny. Kiedy zobaczyłem, że skrobi w roztworze już nie ma przelałem brzeczkę do filtracji. (podziw dla kobiet, które same przelewają 20 l. wrzątku z gara do gara)
Na początku mialem problem z kadzią filtracyjną - wywierciłem za małe dziurki - 1,2 mm w ilości ok 800 i brzeczka bardzo wolno płynęła by po chwili wogóle przestawała płynąć. Nie myśląc długo - było już późno - przelałem brzeczkę z młócinami (tak to się nazywa?) z powrotem do gara zaciernego i wywierciłem ok 500 dodatkowych dziurek 1,5 mm (niby nie wielka różnica a jednak...) i brzeczka płynęła bardzo wartko- aż zbyt - wyszła trochę mętna (ale następnym razem będzie klarowna ) Wysładzałem 6 litrami wody podgrzanej do 72 st. (w czasie warzenia "zniknęły" 3 l. wody: 18+6 l. dały 21l. warki). Po przefiltrowaniu gotowałem przyszłe piwo godzinkę z chmielem goryczkowym i pięć z aromatycznym. Jako, że gotowanie przedłużyło się ponad przewidywania pod koniec (5 min) wrzuciłem chmiel lubelski (oba w granulacie w gazie złożonej na cztery i zawiązanej) a po gotowaniu wyjąłem marynkę przelałem piwo do fermentora i... położyłem się spać (była 1. w nocy a ja wypiłem przy warzeniu 3 porterki żywca i 3 zwykłe żywczyki jasne) jak wstałem po sześciu godzinach piwo miało jeszcze 40 st. C więc wstawiłem fermentor do wanny z zimną wodą i po godzinie miałem breczkę o temp. 27 st C. Wsypałem na powierzchnię drożdże i po 20 min zamieszałem. O 11 zaczęły pojawiać się bąbelki na powierzchni brzeczki a po dalszych kilku godzinach była już gęsta piana. Dzisiaj, po 36 godzinach piana zmniejszyła się i wygląda jakby niedługo miała zniknąć (tego nie da się wyjaśnić - po prostu wygląda na opadającą pianę ) zmierzyłem balling (można tak odmieniać?) i z 12 st. spadł do 4. Brzeczka, mimo, że lekko gazowana smakuje jak wygazowane piwo
Zobaczę jak jutro będzie wyglądała brzeczka, ale jeśli nie będzie piany i bąbelkowanie będzie słabe przeleję ją na cichą fermentację.
Pozdrawiam!
W ostatni piątek (przedwczoraj) pierwszy raz w życiu warzyłem piwko
Użyłem słodów:
3 kg pilzneńskiego
1 kg monachijskiego
0,5 kg carared
30 g Marynki - 1h
30 g Lubelskiego 5min przed końcem gotowania + 18h po gotowaniu
drożdże safale s-04
Wrzuciłem słód do zimnej wody (ok. 18l) i najpierw podgrzałem do 65st. C na pół godziny a potem do 72 st. Po dziesięciu minutach od podwyższenia temp. wykonałem próbę jodową i wyszło, że już skrobi nie ma!!! Zdziwiłem się, bo zawsze podaje się, żeby wykonać dwie przerwy po pół godziny. Kiedy zobaczyłem, że skrobi w roztworze już nie ma przelałem brzeczkę do filtracji. (podziw dla kobiet, które same przelewają 20 l. wrzątku z gara do gara)
Na początku mialem problem z kadzią filtracyjną - wywierciłem za małe dziurki - 1,2 mm w ilości ok 800 i brzeczka bardzo wolno płynęła by po chwili wogóle przestawała płynąć. Nie myśląc długo - było już późno - przelałem brzeczkę z młócinami (tak to się nazywa?) z powrotem do gara zaciernego i wywierciłem ok 500 dodatkowych dziurek 1,5 mm (niby nie wielka różnica a jednak...) i brzeczka płynęła bardzo wartko- aż zbyt - wyszła trochę mętna (ale następnym razem będzie klarowna ) Wysładzałem 6 litrami wody podgrzanej do 72 st. (w czasie warzenia "zniknęły" 3 l. wody: 18+6 l. dały 21l. warki). Po przefiltrowaniu gotowałem przyszłe piwo godzinkę z chmielem goryczkowym i pięć z aromatycznym. Jako, że gotowanie przedłużyło się ponad przewidywania pod koniec (5 min) wrzuciłem chmiel lubelski (oba w granulacie w gazie złożonej na cztery i zawiązanej) a po gotowaniu wyjąłem marynkę przelałem piwo do fermentora i... położyłem się spać (była 1. w nocy a ja wypiłem przy warzeniu 3 porterki żywca i 3 zwykłe żywczyki jasne) jak wstałem po sześciu godzinach piwo miało jeszcze 40 st. C więc wstawiłem fermentor do wanny z zimną wodą i po godzinie miałem breczkę o temp. 27 st C. Wsypałem na powierzchnię drożdże i po 20 min zamieszałem. O 11 zaczęły pojawiać się bąbelki na powierzchni brzeczki a po dalszych kilku godzinach była już gęsta piana. Dzisiaj, po 36 godzinach piana zmniejszyła się i wygląda jakby niedługo miała zniknąć (tego nie da się wyjaśnić - po prostu wygląda na opadającą pianę ) zmierzyłem balling (można tak odmieniać?) i z 12 st. spadł do 4. Brzeczka, mimo, że lekko gazowana smakuje jak wygazowane piwo
Zobaczę jak jutro będzie wyglądała brzeczka, ale jeśli nie będzie piany i bąbelkowanie będzie słabe przeleję ją na cichą fermentację.
Pozdrawiam!
Comment