Witam,
po dość długim czasie od zarejestrowania się i przywitania w serwisie w browar.biz zacząłem przygodę z warzeniem a po jeszcze pewnej ilości czasu postanowiłem co nieco tu opisać o swoich dokonaniach.
Na dzień dzisiejszy mam za sobą cztery warki i lekturę postów z kołyski piwowarskiej do 2004 roku, dalej mi się nie chciało juz czytać. Zacząłem oczywiście od brew kitów (pierwsze trzy). Pierwszy to Irish Stout John Bull 3kg. Z tego co pamiętam, bo było to już ze trzy miechy temu, większość czynności poszło całkiem łatwo (bo żona z dzieckiem była poza domem i nikt nie "pomagał"). Brew kita doprowadziłem do wrzenia po czym wymieszałem w fermentorze z wodą z kranu. Pierwszy zonk pojawił się gdy przyszeedł czas na zadanie drożdży (bo żona z dzieckiem wróciła ). Wtedy z racji zamieszania nie spojrzałem na temperaturę i dodałem zrehydratowane drożdże do brzeczki aby mieć "temat" już zamknięty, dosłownie i w przenośni. No i po chwili zbladłem jak zobaczyłem że na termometrze ciekłokrystalicznym że temperatura jest poza skalą. Niemniej fermentacja ruszyła, temperatura musiała być ok 30*C bo rano rurka dawała znać, że fermentacja ruszyła. Wtedy też przecholowałem z wodą, w sumie wyszło 24 litry brzeczki. Druga warka to był tego samego producenta 3kg brew kit - Export Pilsener (górner fermentacji , czyli prawie jak pilsener). Tutaj scenariusz był podobny, z tym że już pilnowałem się z temperaturą brzczki i drożdże książkowo zadałem poniżej 30*C. Ponadto dodałem wody mniej niż zalecał producent (21l) Obie warki trzymałem na fermentacji burzliwej 7 dni i cichej po 5 dni. Leżakowały po 2 tygodnie . Już mi pozostały po nich wspomnienia - jak najbardziej pozytywne i nie tylko moje, ale i znajomych. Wszystkim smakowały a export pilsener przede wszystkim, więc mimo, że już mam za sobą pierwsze zacieranie to drugi brew kit powtórzę. Trzecia warka to też był brew kit - Coopersa, niestety z dodatkiem cukru trzcinowego gdyż kupowałem go w Leroy Merlin a tam nie ma suchego ekstraktu a nie chciałem zmarnować weekendu aby czegoś nie uwarzyć. Aczkolwiek po próbowaniu próbek do mierzenia ballingu stwierdzam, że może nie będzie tak źle, ale fajerwerków się nie spodziewam. Załączam fotke stouta z pierwszej warki. W następnym poście o pierwszym zacieraniu.
po dość długim czasie od zarejestrowania się i przywitania w serwisie w browar.biz zacząłem przygodę z warzeniem a po jeszcze pewnej ilości czasu postanowiłem co nieco tu opisać o swoich dokonaniach.
Na dzień dzisiejszy mam za sobą cztery warki i lekturę postów z kołyski piwowarskiej do 2004 roku, dalej mi się nie chciało juz czytać. Zacząłem oczywiście od brew kitów (pierwsze trzy). Pierwszy to Irish Stout John Bull 3kg. Z tego co pamiętam, bo było to już ze trzy miechy temu, większość czynności poszło całkiem łatwo (bo żona z dzieckiem była poza domem i nikt nie "pomagał"). Brew kita doprowadziłem do wrzenia po czym wymieszałem w fermentorze z wodą z kranu. Pierwszy zonk pojawił się gdy przyszeedł czas na zadanie drożdży (bo żona z dzieckiem wróciła ). Wtedy z racji zamieszania nie spojrzałem na temperaturę i dodałem zrehydratowane drożdże do brzeczki aby mieć "temat" już zamknięty, dosłownie i w przenośni. No i po chwili zbladłem jak zobaczyłem że na termometrze ciekłokrystalicznym że temperatura jest poza skalą. Niemniej fermentacja ruszyła, temperatura musiała być ok 30*C bo rano rurka dawała znać, że fermentacja ruszyła. Wtedy też przecholowałem z wodą, w sumie wyszło 24 litry brzeczki. Druga warka to był tego samego producenta 3kg brew kit - Export Pilsener (górner fermentacji , czyli prawie jak pilsener). Tutaj scenariusz był podobny, z tym że już pilnowałem się z temperaturą brzczki i drożdże książkowo zadałem poniżej 30*C. Ponadto dodałem wody mniej niż zalecał producent (21l) Obie warki trzymałem na fermentacji burzliwej 7 dni i cichej po 5 dni. Leżakowały po 2 tygodnie . Już mi pozostały po nich wspomnienia - jak najbardziej pozytywne i nie tylko moje, ale i znajomych. Wszystkim smakowały a export pilsener przede wszystkim, więc mimo, że już mam za sobą pierwsze zacieranie to drugi brew kit powtórzę. Trzecia warka to też był brew kit - Coopersa, niestety z dodatkiem cukru trzcinowego gdyż kupowałem go w Leroy Merlin a tam nie ma suchego ekstraktu a nie chciałem zmarnować weekendu aby czegoś nie uwarzyć. Aczkolwiek po próbowaniu próbek do mierzenia ballingu stwierdzam, że może nie będzie tak źle, ale fajerwerków się nie spodziewam. Załączam fotke stouta z pierwszej warki. W następnym poście o pierwszym zacieraniu.
Comment