Po przeczytaniu artykułu w gazeie (nie pamiętam jakiej) o warzeniu piwa w domowych warunkach (i ilościach) decyzja była krótka - czemu nie spróbować można i przy minimalnym nakładzie finansowym - bo gdy nie wyjdzie i sie zrażę to strata minimalna- Postanowiłem zostać jak ja to nazywam browamatorem.
Przy pomocy kolegi z pracy załatwiłem z dużego i bardzo szanowanego browaru potrzebne półprodukty do produkcji -słód, chmiel, drożdże. I do dzieła.
Zmieliłem słód, gotowałem według wczesniej poznanej receptury, choć czasy poszczególnych faz w różnych publikacjach były różne więc postanowiłem je wypośrodkować, następnie po całej ceremoni odsączania i przelewania dodałem drożdży przykryłem pokrywę a następnie postanowiłem odpocząć po trudach całego dnia zakończonego ważeniem. Następnego dnia rano ku memu zdziwieniu po uniesieniu pokrywki wyłoniła się gęsta piana znak pracy drożdży i oczywiscie niły aromacik. Po około 3 tygodniach dojrzewania (postanowiłem przyjąć drogę wygazowania piwa i nastęnej fermentacji w butelkach przy uzyciu cukru- wystraszyły mnie opowieści o pękajacych butelkach) Następnie piwko (bo ten produkt można już było tak nazwać po degustacji pozostawionej odrobiny w garnku) rozlałem do butelek - pierwszej degustacji dokonałem po około dwóch tygodniach i efekt piorunujący :
gęsta biała piana, klarowność zadowalająca, smak i zapach piwa.
Jednak nie było tak rewelacyjnie, choć teraz podejrzewam co zrobiłem źle. A mianowicie piwo było zbyt cienkie (nie zachowałem proporcji woda -słód miałem około 3 kg/15 litrów wody -pazerność), oraz miało nadmierną goryczkę spowodowaną chmielem w granulacie - nie wiedziałem jaki to chmiel i nie doczytałem ile trzeba użyć granulatu. Jednak w śród osób degustujących mój wytwór browarniczy były osoby którym odpowiadał taki smak, natomiast ja jestem niespełniony. Co również mnie cieszy po udanym "eksperymencie" że przychylność mojej żony zaczeła być coraz bardziej pozytywna by przerobić pomieszczenie gospodarcze (składzik) na mini-browar by nie zajmować kuchni, gdzie przecież Ona żądzi.
Nawiązałem już wstepny kontakt z małym browarem i surowce - słód i chmiel mam załatwione, pozostaje jesdynie temat drożdży i zastanawiam sie choć nie chętnie nad użyciem proszkowych. Jeśli moge to proszę czytających o opinię na temat drożdży suchych i w jakich prowporcjach używać ekstrakt chmielowy.
Niebawem następna warka - postaram się również podzielić wrażeniami.
Przy pomocy kolegi z pracy załatwiłem z dużego i bardzo szanowanego browaru potrzebne półprodukty do produkcji -słód, chmiel, drożdże. I do dzieła.
Zmieliłem słód, gotowałem według wczesniej poznanej receptury, choć czasy poszczególnych faz w różnych publikacjach były różne więc postanowiłem je wypośrodkować, następnie po całej ceremoni odsączania i przelewania dodałem drożdży przykryłem pokrywę a następnie postanowiłem odpocząć po trudach całego dnia zakończonego ważeniem. Następnego dnia rano ku memu zdziwieniu po uniesieniu pokrywki wyłoniła się gęsta piana znak pracy drożdży i oczywiscie niły aromacik. Po około 3 tygodniach dojrzewania (postanowiłem przyjąć drogę wygazowania piwa i nastęnej fermentacji w butelkach przy uzyciu cukru- wystraszyły mnie opowieści o pękajacych butelkach) Następnie piwko (bo ten produkt można już było tak nazwać po degustacji pozostawionej odrobiny w garnku) rozlałem do butelek - pierwszej degustacji dokonałem po około dwóch tygodniach i efekt piorunujący :
gęsta biała piana, klarowność zadowalająca, smak i zapach piwa.
Jednak nie było tak rewelacyjnie, choć teraz podejrzewam co zrobiłem źle. A mianowicie piwo było zbyt cienkie (nie zachowałem proporcji woda -słód miałem około 3 kg/15 litrów wody -pazerność), oraz miało nadmierną goryczkę spowodowaną chmielem w granulacie - nie wiedziałem jaki to chmiel i nie doczytałem ile trzeba użyć granulatu. Jednak w śród osób degustujących mój wytwór browarniczy były osoby którym odpowiadał taki smak, natomiast ja jestem niespełniony. Co również mnie cieszy po udanym "eksperymencie" że przychylność mojej żony zaczeła być coraz bardziej pozytywna by przerobić pomieszczenie gospodarcze (składzik) na mini-browar by nie zajmować kuchni, gdzie przecież Ona żądzi.
Nawiązałem już wstepny kontakt z małym browarem i surowce - słód i chmiel mam załatwione, pozostaje jesdynie temat drożdży i zastanawiam sie choć nie chętnie nad użyciem proszkowych. Jeśli moge to proszę czytających o opinię na temat drożdży suchych i w jakich prowporcjach używać ekstrakt chmielowy.
Niebawem następna warka - postaram się również podzielić wrażeniami.
Comment