minibrowar u szwagra, czyli historia warzenia piwa w Rudzie Śląskiej

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • marsop
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2008.01
    • 30

    minibrowar u szwagra, czyli historia warzenia piwa w Rudzie Śląskiej

    Witam serdecznie wszystkich forumowiczów ! Postanowiłem w tym miejscu podzielić się moimi skromnymi doświadczeniami z zakresu piwowarstwa amatorskiego. Moje zainteresowanie tą dziedziną zaczęło się jakieś półtora roku temu, a konkretnie przy okazji pogawędki przy piwku ze szwagrem. Każdy z nas coś gdzieś słyszał o tym, że niby można domowym sposobem piwko warzyć, jednak tak naprawdę nie mieliśmy zielonego pojęcia jak się do tego zabrać, skąd wziąć surowce oraz niezbędny sprzęt i gdzie szukać pomocy ? Minęło chyba kilka tygodni i przez przypadek poznałem stałego już tutaj forumowicza Jacka, który się posługuje nickiem: jkocurek. On miał już wtedy pierwsze warzenie za sobą i stawiał właśnie pierwsze kroki w tym hobby. Od niego dostałem kilka podstawowych informacji na początek, adresy w sieci oraz co najważniejsze: pierwsze domowe piwo, po wypiciu, którego załapałem bakcyla !!! Jeszcze w tym samym tygodniu skontaktowałem się ze szwagrem i przypomniałem mu wcześniejszą rozmowę. Po krótkiej naradzie postanowiliśmy założyć wspólnymi siłami browar domowy. Moim wkładem w tym interesie był wolny czas oraz chęci, a szwagra jako człowieka interesu głównie finansowy. Wspominam o tym fakcie, żeby wyjaśnić tajemnicę nazwy naszego browaru. Oczywiście pierwszym zakupem był zestaw startowy Browamatora oraz brewkit: John Bull Lager. Jak to w przypadku takich gotowców bywa warzenie odbyło się bez większych problemów, wszystko zgodnie z banalnie prostą instrukcją, jedynie o czym należy wspomnieć to fakt że zamiast dodać ekstraktu słodowego jak polecają, trochę oszukałem i dodałem zwykłego cukru. Cóż na początku nie chciałem ryzykować za dużych kosztów nie będąc pewnym wyniku. Po przykazanym miesiącu otworzyłem pierwszą butelkę i fetowałem pierwszy sukces !!! Napój w środku okazał się całkiem przyzwoity w smaku i całkiem udany. Zachęciło mnie to do kolejnych eksperymentów !!!

    c.d.n.
    Last edited by marsop; 2008-03-02, 23:06.
  • jacer
    Pułkownik Chmielowy Ekspert
    • 2006.03
    • 9875

    #2
    Niech szwagier zainwestuje jeszcze troche i zacznijcie zacierać.

    Wtedy to się zacznie jazda.
    Milicki Browar Rynkowy
    Grupa STYRIAN

    (1+sqrt5)/2
    "Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
    "Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson
    No Hops, no Glory :)

    Comment

    • Tomek-Pasieka
      Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
      • 2005.10
      • 197

      #3
      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika jacer Wyświetlenie odpowiedzi
      Niech szwagier zainwestuje jeszcze troche i zacznijcie zacierać.

      Wtedy to się zacznie jazda.
      a jaka redukcja kosztów surowców (za to wzrost nakładów pracy , ale warto)

      Comment

      • jkocurek
        Major Piwnych Rewolucji
        • 2006.12
        • 1030

        #4
        Witaj Marcinie
        Zanim sie odezwiesz dla niecierpliwych podam, że:
        Marcin już zaciera... ma się ten wpływ na ludzi ;-)
        Pozdrawiam,
        Jacek
        Świentechlywiki

        Comment

        • marsop
          D(r)u(c)h nieuchwytny
          • 2008.01
          • 30

          #5
          Bardzo dziękuję za okazane zainteresowanie, jestem mile zaskoczony faktem, że ktoś zechciał przeczytać moje wypociny W związku z uwagą Jacka jestem winny pewne wyjaśnienie, mianowicie jak słusznie zauważył jestem już po kilku warkach zacieranych, obecnie siódma stoi na cichej. Moja pierwsze warzenie, które opisuję powyżej miało miejsce ponad rok temu czyli dokładnie 27 stycznia 2007 roku. Jednak chciałem zachować chronologiczną kolejność swoich poczynań więc piszę po kolei. Mam nadzieję, ze w ciągu kilku najbliższych dni dotrę do aktualnej daty. Powyższy post chciałem jeszcze uzupełnić informacją, że na początek swojej przygody zakupiłem zestaw BA Eko Start uzupełniając go dodatkowo o ręczna kapslownicę GRETA, fermentor 30 l z rurką fermentacyjną oraz komplet kapsli. Na tamten okres wyszło taniej niż kolejny zestaw w ofercie BA start, który zawierał dodatkowo kilka zbędnych gadżetów jak np. reduktor osadów. Kocioł warzelny znalazłem w piwnicy teściowej - nieużywany od lat 22 litrowy emaliowany garnek.
          W takim razie lecimy dalej. Kolejnym krokiem w mojej piwnej karierze był wyższy stopień wtajemniczenia czyli gotowy ekstrakt słodowy niechmielony, w syropie "Prawdziwe Ale".
          Niestety woda w moim wodociągu nie wzbudza mojego zaufania, więc podobnie jak w przypadku pierwszej warki użyłem wody niegazowanej zakupionej w 5 litrowych baniaczkach w sieci "Plus" o tajemniczej nazwie: "TAQUA". Wody tej używam do dnia dzisiejszego i nie mam żadnych zastrzeżeń. Tutaj taka mała dygresja, a właściwie pytanko do mojego krajana o nicku mwa (jeśli to czyta), czy ma jakieś doświadczenia z naszą rudzką kranówą ? Wracając do tematu w tym przypadku znowu wszystko poszło jak z płatka, piwko wyśmienite o bardzo intensywnej goryczce. Po raz pierwszy zrozumiałem co mieli na myśli starzy piwowarzy domowi twierdząc, że piwa sklepowe są w zasadzie wszystkie na jedno kopyto. Stworzone przeze mnie piwo było jakże inne od tych, które znałem dotychczas, a uważałem się o ironio za piwosza. Zrozumiałem, że od tego dnia tajemniczy świat piw o jakim nie miałem pojęcia stanął przede mną otworem. Jedynym minusem drugiej warki były olbrzymie koszty, wszak taki niechmielony ekstrakt wychodzi chyba nawet drożej od brewkitów. Czytając fora piwne i słuchając porad Jacka powoli dojrzewałem do odważnej decyzji rzucenia się na głębokie wody browarnictwa domowego czyli warki z zacieraniem.

          c.d.n.

          Comment

          • jacer
            Pułkownik Chmielowy Ekspert
            • 2006.03
            • 9875

            #6
            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika marsop Wyświetlenie odpowiedzi
            Po raz pierwszy zrozumiałem co mieli na myśli starzy piwowarzy domowi twierdząc, że piwa sklepowe są w zasadzie wszystkie na jedno kopyto. Stworzone przeze mnie piwo było jakże inne od tych, które znałem dotychczas, a uważałem się o ironio za piwosza. Zrozumiałem, że od tego dnia tajemniczy świat piw o jakim nie miałem pojęcia stanął przede mną otworem.
            hehe

            Też sie za takiego uważałem. Baaa, jeździłem do NL 10 lat temu w celach zarobkowych i kupując piwo z różnych półek nie wiedziałem co tak naprawdę pije.

            Mój Boże, gdybym wtedy wiedział co to jest Bo(c)k, Oud Bruin, Wiezen, Dubbel itd.
            Milicki Browar Rynkowy
            Grupa STYRIAN

            (1+sqrt5)/2
            "Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
            "Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson
            No Hops, no Glory :)

            Comment

            • mwa
              Pułkownik Chmielowy Ekspert
              • 2003.01
              • 5071

              #7
              Witam Cię,
              Robiłem analizę jakiś czas temu w tym poście.
              Jacek tyż załatwił mi pH'metr i od czasu do czasu sprawdzam też szczególnie zacier.
              Wydaje mi się że do pilsów, dolniaków woda jest ok, lecz zaś do pszenicznego nie zabardzo (Marusia też wspominała w swoich postach że do pszenicznego tylko z 5l butelek).
              Pozdrawiam Cię !!!!

              Comment

              • marsop
                D(r)u(c)h nieuchwytny
                • 2008.01
                • 30

                #8
                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika mwa Wyświetlenie odpowiedzi
                Witam Cię,
                Robiłem analizę jakiś czas temu w tym poście.
                Jacek tyż załatwił mi pH'metr i od czasu do czasu sprawdzam też szczególnie zacier.
                Wydaje mi się że do pilsów, dolniaków woda jest ok, lecz zaś do pszenicznego nie zabardzo (Marusia też wspominała w swoich postach że do pszenicznego tylko z 5l butelek).
                Moje wątpliwości dotyczące jakości wody budziły przede wszystkim jej cechy organoleptyczne. Nie wiem w jakiej dzielnicy mieszkasz ale na Bykowinie woda w kranie bardzo często przypomina kolorem żur, a wysoka mętność jest zauważalna już gołym okiem.

                Comment

                • mwa
                  Pułkownik Chmielowy Ekspert
                  • 2003.01
                  • 5071

                  #9
                  Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika marsop Wyświetlenie odpowiedzi
                  Nie wiem w jakiej dzielnicy mieszkasz ....
                  No, po logo powinienieś sie kapnąć, że to Fryna City.
                  Pozdrawiam Cię !!!!

                  Comment

                  • marsop
                    D(r)u(c)h nieuchwytny
                    • 2008.01
                    • 30

                    #10
                    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika mwa Wyświetlenie odpowiedzi
                    No, po logo powinienieś sie kapnąć, że to Fryna City.
                    Dopiero teraz się bliżej przyjrzałem, faktycznie wierne odwzorowanie zegara słonecznego z kamienicy na głównym skrzyżowaniu tej dzielnicy
                    Ale wracając dalej do mojego warzenia to tak jak wspomniałem powyżej postanowiłem zaryzykować zacieranie. Zakupiłem niezbędny sprzęt czyli wkład filtrujący Browamator oraz termometr (roztwór jodku potasu dostałem od Jacka) . Na pierwszy ogień wybrałem gotowy ześrutowany zestaw BA Porter. Mówią do trzech razy sztuka, ale w moim przypadku było trochę inaczej bo za trzecim razem udało mi się ale spieprzyć ! Na dzień dzisiejszy wiem, że byłem wtedy dość słabo przygotowany teoretycznie do tego procesu, a trzeba było zacząć od dogłębnej lektury tego forum. Wiadomo, że najlepiej uczyć się na cudzych błędach, ale cóż jak powiadają mądry Polak po szkodzie Ale co poszło nie tak ? Myślę, że na ogólny skutek nałożyło się kilka pomniejszych błędów. Po pierwsze zdecydowałem się zastąpić niezawodny dotychczas środek do dezynfekcji Browamatora o nazwie Chemipro OXI zwykłym wybielaczem o nazwie Bielinek, dość często spotykanym w sklepach chemicznych. Tutaj skusiły mnie jak zwykle niskie koszty takiego zamiennika. Choć wiem, że niektórzy z powodzeniem stosują tego typu środki to mają one dla mnie jedną zasadniczą wadę, mianowicie wymagają spłukania czystą wodą (o moich wątpliwościach do swojej kranówki pisałem post wyżej). Drugim błędem choć może mniej istotnym było przelewanie świeżego filtratu bezpośrednio z fermentora z kranikiem do garnka poniżej ze znacznej wysokości bez specjalnej rurki co powodowało niepotrzebne natlenienie brzeczki (ten błąd powtórzyłem jeszcze w dwóch kolejnych warkach). Trzecią i moim zdaniem najważniejszą przyczyną tej nieudanej warki była moja całkowitą nieświadomość zgubnego wpływu zbyt wysokiej temperatury przy procesie fermentacji. Ponieważ tą warkę przeprowadzałem z początkiem maja to w końcowych dniach fermentacji cichej dopadły mnie pierwsze tegoroczne upały, gdzie skala termometra poszybowała w górę znacznie powyżej 25 stopni Celsjusza. Jak nietrudno przewidzieć podczas pierwszej degustacji po nakazanych trzech tygodniach przeżyłem swoje pierwsze (daj Boże jedyne!) rozczarowanie gdyż piwo było kwaśne jak jasna cholera !!! Cóż tu począć z tym fantem ? Ano nic wypiło się, a jakże no bo jak tu wylać owoc tak ciężkiej i żmudnej pracy

                    p.s. Właściwie to dopiero niedawno doczytałem się, ze trzeba było dać temu piwu szansę i odczekać kilka miesięcy może jeszcze wyszło by na ludzi

                    c.d.n.
                    Last edited by marsop; 2008-03-05, 21:54.

                    Comment

                    • mwa
                      Pułkownik Chmielowy Ekspert
                      • 2003.01
                      • 5071

                      #11
                      Ja zaś miałem do 5 warki ok, później kwasy chyba do 29 warki z paroma udanymi.
                      To, że masz mało warek, ale doświadczenie coraz większe wiec tylko do przodu.
                      Ja dzięki Jackowi porzuciłem kwasy dzięki wybielaczom ale używam obecnie CIO i nie wątpliwości co do nie dokładnego wypłukania (a płukać się dało a woda u mnie jest spoko-wtedy tyczyło to Wirku, obecnie warzę na Frynie).
                      Opisuj dalej co i jak.
                      Pozdrawiam Cię !!!!

                      Comment

                      • marsop
                        D(r)u(c)h nieuchwytny
                        • 2008.01
                        • 30

                        #12
                        Po pierwszej warzelniczej porażce przyszły wakacje i czas do przemyśleń i uzupełnienia fachowej wiedzy. Na kolejną czwartą już warkę zdecydowałem się dopiero w listopadzie, gdy miałem już całkowitą pewność, że letnie upały odeszły definitywnie wraz z końcem lata. Przyznam się szczerze, ze do tej warki podeszłem pełen obaw ale również z wielkim pragnieniem rewanżu i odbudowania wiary we własne możliwości. Tym razem wybrałem zestaw browamatora A'la Grodziskie, przypuszczając, że będzie to dość łatwe w wykonaniu piwo. Aby ułatwić sobie zadanie zmodyfikowałem sobie dostarczony z zestawem przepis tzn. nie robiłem zalecanych 4 postojów tylko ograniczyłem proces zacierania do klasycznej jednej przerwy w temperaturze 67 st. Celsjusza. Cały proces zacierania, filtracji jak również warzenia z chmieleniem obszedł się bez żadnych niespodzianek. Otrzymałem zapowiadany zacier o gęstości 8 st. BLG. Następnie 5 dni fermentacji burzliwej, potem 8 cichej i tu małe zaskoczenie: gęstość zeszła jedynie do 4,5 BLG. Cóż słabo, ale najwyżej otrzymam piwo małoprocentowe myślę sobie. Przy zlewaniu zielonego piwa z cichej nastąpił niespodziewany incydent, mianowicie przy otwieraniu górnej pokrywy fermentora z rurką fermentacyjną dość mocno wzruszyłem cały pojemnik w efekcie czego piwo straciło już uzyskaną klarowność. Czy Wy też macie problem ze ściąganiem tej cholernej pokrywy ? Jak szczelnie zaskoczy to później kłopot z jej odciągnięciem, a przez podważanie niszczymy brzegi fermentora. Być może ktoś ma jakiś patent ? No ale w końcu po operacji otwarcia pokrywy rozlałem wszystko ładnie do butelek, do refermentacji używając glukozy. Zakapslowałem potrzymałem jeszcze ze dwa dni w domu po czym wyniosłem do piwnicy i z ogromną niecierpliwością czekam !!! Trzy tygodnie wloką się w nieskończoność ale w końcu przychodzi ten dzień. Otwieram pierwszą butelkę, drżącymi rękami nalewam butelkę do kufla, chyba każdy piwowar odczuwa największą tremę przed tym pierwszym łykiem W końcu zdobywam się na odwagę próbuję i cóż: piwko niczego sobie, całkiem zdatne do picia aczkolwiek nie pozbawione wad. Po pierwsze dość mętne (co już pisałem), po drugie niestety dość wyczuwalny smak drożdży. Prawdopodobnie ten posmak powinien zniknąć po kilku miesiącach leżakowania, przynajmniej tak wyczytałem. Mam odstawione jeszcze 2 butelki zobaczymy ? Reasumując to mimo wszystko z tej warki jestem zadowolony i z wielką ochotą składam kolejne zamówienie w Browamatorze.

                        c.d.n.
                        Last edited by marsop; 2008-03-06, 23:07.

                        Comment

                        • marsop
                          D(r)u(c)h nieuchwytny
                          • 2008.01
                          • 30

                          #13
                          Tym razem postanowiłem zwrócić się w kierunku piw pszenicznych, w których ostatnimi czasy zasmakowałem. Tradycyjnie sięgnąłem po sprawdzone gotowe zestawy Browamatora, na pierwszy ogień poszedł ten pod nazwą pszeniczne hafe-weizen.
                          Skład:
                          słód pszeniczny Weyermann 2,5 kg
                          słód pilzneński Weyermann 1,6 kg
                          słód Carahell 0,2 kg
                          Zacieranie zgodne z przepisem czyli:
                          10 " w 44 st. C
                          15 " w 53 st. C
                          30" w 63 st. C
                          następnie podgrzałem do 72 st. C i trzymałem jakieś 45 minut do otrzymania negatywnej próby jodowej, zresztą chyba nawet deczko za długo z tym czekałem. Filtracja przeszła bez większego problemu choć była to ostatnia filtracja podczas której niepotrzebnie napowietrzałem brzeczkę (brak wężyka odprowadzającego).Chmielenie to 80 minut i 25 g chmielu aromatycznego Lubelskiego dodawanego w porcjach: 15 g po 10", 10 g po 50" oraz 10 g na koniec po 75 ". Na koniec imprezy dodałem do brzeczki o temperaturze pokojowej drożdże suche Safale WB-06, które wcześniej poddałem zabiegowi rehydratacji. Po 6 dniach burzliwej gdy BLG spadło z początkowych 12 do 4 przelałem na 3 dni cichej. Przed rozlewem do butelek odlałem tym razem do wyparzonego słoika gęstwę z dna fermentora aby spróbować jej użyć następnym razem. Cóż tu więcej napisać o tej warce, ano najważniejsze: to było najlepsze jak do tej pory moje warzenie. Piwo wyszło rewelacyjne w smaku !!!! Gdy poczęstowałem znajomych amatorów piwa z pracy to stwierdzili, że moje piwko bije na głowę te sklepowe pszeniczniaki. Tak więc moja piąta warka okazała się najszczęśliwsza i przysporzyła mi największej jak do tej pory satysfakcji. Poniżej prezentuję kilka zdjęć z tego warzenia.

                          c.d.n.
                          Attached Files

                          Comment

                          • marsop
                            D(r)u(c)h nieuchwytny
                            • 2008.01
                            • 30

                            #14
                            Na szóstą warkę również wybrałem piwko z rodziny pszenicznych, głównie dlatego żeby wypróbować możliwość powtórnego wykorzystania gęstwy drożdżowej, którą odlałem z poprzedniej warki do słoiczka i trzymałem w lodówce. Zakupiłem więc jak zwykle w Browamatorze gotowy ześrutowany zestaw Dunkel Weizen oraz przy okazji wreszcie dodatkowy wężyk do zlewania filtratu. Wieczorem dzień wcześniej zanim zabrałem się do pracy wyciągnąłem słoik z gęstwą z lodówki aby powoli ogrzał się wraz z zawartością do temperatury pokojowej. Na drugi dzień gdy otworzyłem słoik wyczułem przyjemny zapach drożdży, zlałem warstwę poprzedniego piwa, skosztowałem , było dobre, więc słusznie przypuszczałem, ze drożdże nadają się do powtórnego użytku. Przystąpiłem więc do warzenia, na początku odłożyłem sobie na bok słód pszeniczny czekoladowy żeby się nie pomylić gdyż należy go dodać na samym końcu po negatywnej próbie jodowej. Przystąpiłem do zacierania według dołączonego do zestawu przepisu:
                            - przerwa ferrulikowa 10" w 46 ° C
                            - przerwa białkowa 15" w 53 ° C
                            - przerwa maltozowa 30" w 63 ° C
                            - przerwa do uzyskania negatywnej próby jodowej w 72 ° C (wyszło około pół godziny)
                            Po stwierdzeniu, że zacier nie zawiera już skrobii dodałem odłożony wcześnie słód pszeniczny czekoladowy, podgrzałem na chwilę gorący zacier do 78 ° C i przystąpiłem do filtracji. Pierwszą część uzyskanego filtratu czyli brzeczkę przednią odlałem pół szklanki, rozcieńczyłem wodą do pełna i zagotowałem. Gdy tak przygotowany "starter" się wystudził dolałem go do gęstwy, żeby szybciej wystartowały drożdże. Gdy nachmieloną już brzeczkę wlałem do fermentora i zadałem drożdże ze zdziwieniem zauważyłem, ze na parapecie okna została mi jakaś paczuszka słodu. O mamamija !!! Okazało się, ze ze mnie gapa do potęgi n-tej lub po prostu dopada mnie już skleroza. Otóż dwukrotnie odłożyłem sobie na bok słód czekoladowy, o ironio, żeby się nie pomylić !!! Oczywiście słód czekoladowy był tylko za pierwszym razem, za drugim był to słód karmelowy Carawheat, który później na końcu dodałem mniemając, że jest to pszeniczny czekoladowy. No cóż oryginalnego Dunkel Weizena z receptury już nie otrzymam, ale powinno wyjść jakieś piwko pszeniczne na pewno znacznie jaśniejsze od zamierzonego. Pobudzenie drożdży było dobrym pomysłem (ukłon w stronę j.kocurka ) gdyż na drugi dzień rano miałem piękną obfitą pianę, która utrzymywała się przez kilka dni burzliwej. Fermentację cichą skróciłem do zaledwie trzech dni i rozlałem do butelek przy okazji po raz drugi już odlewając do słoika gęstwę drożdżową gdyż miałem wobec niej jeszcze inne plany, o czym napiszę w kolejnej części moich wspominek. Po tygodniu otwarłem pierwszą butelkę i stwierdziłem, ze wyszło mi kolejne udane piwo, choć nie było tak dobre jak poprzednie i na pewno kwaśniejsze w smaku. Choć myślę, że ta kwaskowatość jest jeszcze w granicach akceptowalnych.

                            c.d.n.

                            Comment

                            • marsop
                              D(r)u(c)h nieuchwytny
                              • 2008.01
                              • 30

                              #15
                              Po ostatnich trzech dość udanych warkach postanowiłem przy siódmym warzeniu popuścić wodze fantazji i zaszaleć. Nie wiem czy nie za wcześnie porwałem się na piwo własnej receptury ale co tam Dużo nie ryzykowałem gdyż część składników już miałem po poprzednich warzeniach, a słód tym razem zdecydowałem się kupić nieześrutowany. Ale po kolei ! A więc ułożyłem sobie w główce taki oto przepis na zacier:
                              - 1 kg słodu pilzneńskiego Weyermann,
                              - 2 kg słodu pszenicznego jasnego Weyermann,
                              - 1 kg słodu pszenicznego ciemnego Weyermann,
                              - 0,05 kg słodu pszenicznego czekoladowego (to ten woreczek, który zapomniałem użyć w poprzedniej warce)
                              Gęstwę drożdżową miałem zebraną z poprzedniego warzenia i postanowiłem ją zaryzykować po raz trzeci. Poza tym 25 g chmielu lubelskiego zostało mi jeszcze z zestawu hafe-weizen, gdyż całego nie zużyłem, a w lodówce miałem kilka garści szyszek chmielowych marynka (prezent od j.kocurek). Postanowiłem też spróbować zacierania dekokcyjnego. Na samym początku jednak musiałem ześrutować ziarna słodu, do tego celu znakomicie się nadał stary niemiecki młynek do kawy pamiętający jeszcze chyba czasy przedwojenne. Jak na porządny niemiecki wyrób przystało wyposażony był nawet w płynną regulację grubości mielenia. To zapewne już zabytkowe urządzenie prezentuje na załączonym zdjęciu.
                              Zacieranie zacząłem od podgrzania 15 litrów wody do 47° C, następnie dodałem zmieloną śrutę (oczywiście oprócz słodu czekoladowego). Zrobiłem 10 minutową przerwę po czym podniosłem temperaturę zacieru do 53° C. Następna przerwa to 15 minut i podgrzanie do
                              63° C, wtedy z całości odebrałem 5 litrów dekoktu, resztę zaś opatuliłem szczelnie w koce. Odebrany dekokt podgrzałem do 72° C i po 10 minutach postoju zagotowałem i trzymałem tak przez kolejne 10 minut. Na koniec wlałem to do reszty zacieru i zrobiłem półgodzinną przerwę w temperaturze 72° C do otrzymania negatywnej próby jodowej po czym dodałem słód czekoladowy, podniosłem na chwilę temperaturę do 78° C i przystąpiłem do filtracji. Oczywiście pisząc zawsze że przystąpiłem do filtracji nie wspominam już, że przed przystąpieniem do właściwego procesu zostawiam wszystko na jakieś 45 minut, żeby utworzyło się solidne złoże filtracyjne. Chmielenie zaplanowałem sobie całkowicie dowolnie i bez żadnej konsultacji, a więc całkowity czas gotowania to 80 pełnych minut, gdzie po 10 minutach dodałem na oko garść (nie mam wagi) szyszek marynki, następnie po 25 minutach 15 g lubelskiego, którego ostatnią partię 10 g dołożyłem jeszcze na dwadzieścia minut przed końcem gotowania. Osiągnąłem gęstość wyjściową 11 BLG, która po 6 dniach burzliwej spadła do 3 BLG. Całość przelałem jeszcze na 8 dni cichej i przystąpiłem do butelkowania. Nie pochwaliłem się na początku, że tym razem pokusiłem się o zakup zestawu wężyka z rurką do rozlewu butelkowego, niestety gdy rurkę włożyłem do dezynfekcji gorącym roztworem Chemipro OXI to z rurki zrobił się ładny łuk, który nie chciał już pasować do żadnych butelek Wyprostowałem go znowu we wrzątku ale już po rozlaniu piwa, użyje go przy następnym rozlewie tylko muszę się zastanowić w jaki sposób go dezynfekować na zimno. Piwo na dzień dzisiejszy leżakuje i czeka na wielką premierę w najbliższą sobotę, sam jestem ciekaw czy z tego w ogóle coś wyjdzie ?
                              W ten oto sposób udało mi się w kilka dni na tym forum nadrobić zaległości w opisywaniu mojej przygody piwowara i dogonić czas rzeczywisty. Następne moje dokonania będę opisywał już na bieżąco. Na koniec chciałem jeszcze dodać, że od początku mojego warzenia zawsze swoją pomocą i radą służył mi kolega Jacek (j.kocurek), jednak nie zawsze o tym fakcie wspominałem.
                              Attached Files

                              Comment

                              Przetwarzanie...
                              X