Witam wszystkich. Jest to mój pierwszy post na forum więc chciałem wszystkich serdecznie powitac.
Moją przygodę z własnym piwem zacząłem 5 tygodni temu, kiedy to postanowiłem że zrobie piwo z gotowca. Więc trochę poczytałem szanowny forum (jak się póżniej okazało mniej więcej tzn. bardziej mniej niż więcej ) i zakupiłem Coppers Lager. Zrobiłem wszystko zgodnie z instrukcją i dałem cukier. Jak się później okazało trafniejszy byłby suchy jasny ekstrakt słodowy który nabyłem osobiście w wolsztynie w celu napełnienia nim butelek to refermentacji. Piwko fermentowało burzliwie z 13blg (takie mi wyszło) do 2blg zaledwie 2 dni w tem ok 22oC. Następnie zlałem na cichą na 7 dni. Następnie butelkowanie, dosypanie wesowskiego ekstraktu jasnego i kapslowanie. Po tygodniu od zabutelkowanie otworzyłem (pełen optymizmu) pierwszą butelkę. I co...? I fuj. Piwo z ostrym kwaskowym posmakiem jabola. Po wypiciu połowy wylałem. Minęły kolejne 2 tygodnie i już bez optymizmu otworzyłem kolejną butelkę . I co...? I znacznie lepiej Piwo o smaku piwa. Całkiem niezłe jak do tego 2 tygodnie wcześniej. Obecnie po 3 tygodniach leżakowania na balkonie ok 14 - 16 oC piwo ostatniego weekendu zrobiło furore wśród znajomych. Wypiliśmy współnymi siłami jedną skrzynkę a opinie same pochlebne. No to mnie wzięło na dobre.
Wcześniej już ok 2 tygonie temu postanowiłem skoczyń na głęboką jak dla mnie wodę.
Podobno tak najłatwiej nauczyć się pływać.
W tym celu jako moją 2 warkę postanowiłem zrobić lagera - dolnej fermentacji.
Zakupiłem 5 kg słodu jęczmiennego ześrutowanego ponieważ nie dysponuję śrutownikiem (nie wiem czym w warunkach domowych go zastąpić) oraz 1 kilogram słodu monachijskiego i 0,5 kg zakwaszającego. Chmiel lubelski granulat oraz drożdze wyeast 2000 budvar lager. Mocno przeglądając i czytając to szanowne forum przeczytałem o hodowli lub jak niektórzy wolą uprawie drożdzy na skosach agarowych. Więc postanowiłem sobie wszystko jeszcze bardziej utrudnić kupiłem agar, ezy, próbówki oraz kolbę laboratoryjną i do roboty. Skosy najpierw gotowałem w naczyniu do gotowania na parze a następnego dnia próbówki wstawiłem do naczynia napełnionego 4 cm wodą i tak gotowałem przez godzinę. Następnie z woreczka z drożdzami pobrałem szczykawką zaopatrzoną w igłę ok 2 ml drożdzy nie ruszając wewnętrznego woreczka z pożywką. Za pomocą ezy naniosłem na skosy drożdze i zakręciłem próbówki. Oczywiście pamiętałem o sterylności był spirytus, palnik gazowy i wstrzymany oddech . Po dwóch dniach na skosach ( zrobiłem 2 na te same drożdze) widać jasnawy nalot w postaci tak jagby kropeczek. Wsadziłem wszystko do lodówki.
Wracając do mojej pierwszyj przygody z zacieraniem postanowiłem jeszcze zrobić dekokt.
Tak więc niedziela 18-05-2008 wiekopomna chwila. Od rana wiedziałem co będę robić .
zacząłem od ustalenia że na 25litrów warki potrzebne mi będzie:
- 4kg słodu jęczmiennego
- 0,4 kg słodu monachijskiego
- 0,04 kg słodu zakwaszającego.
Start godzina 13.00.
Do gara 25litrowego wlałem 15 litrów Nałęczowianki ze sklepu. Podgrzałem całość do 55oC i wyspałem słód. Temperatura ok 52oC i utrzymanie jej przez 10min. Następnie podgrzałem do 64oC i utrzymanie jej przez ok 15 min. Za pomocą chocli do zupy odlałem ok 1/3 zacieru do mniejszego garnka. Duży garnek poszedł na bok. W małym garnku wszystko podgrzałem do 74oC i utrzymałem temperaturę przez 15 min i następnie gotowanie 20min. Pózniej wlałem zawartość małego garnka do dużego i po osiągnięciu temp 72oC utrzymałem zacier przez 30min. Następnie podgrzałem do 75oC. I do filtracji. Zapomniałem o próbie jodowej, ale jakoś się tym nie przejąłem bo wszystko szło bardzo dobrze. Nie miałem żadnych problemów z utzymaniem temperatury, to prawda że taka ilość wody jest dość stabilna i nie dochodzi do dużych wachań temperatury.
Filtrator to rurki pcv ponacinane, ułożone w kwadrat na dnie fermentatora z kranikiem.
Wszystko siup do filtratora, odczekałem jeszcze ok 20 min żeby młuto ułożyło się na dnie i puściłem filtrację. Filtracja poszła sprawnie ok 20min no może 1/2 godz. Wysłodziłem ok 12 litrami wody o tem 75oC i wszystko poszło do chmielenia. Chmiel granulat lubelski 30g 90 min, 20g 30 min i 20g 0min. Poczekałem ok 30 min i przefiltrowałem całość przez pieluche. Brzeczka klarowna o naprawde przyjemnym aromacie (dużo lepszym wg mnie niż z gotowca). Ostatecznie wyszło mi ok 20 ltr brzeczki nachmielonej 17blg. Chyba za mało wody do wysładzania. Wysładzanie przerwałem jak miałem 12blg, ale nie wziąłem pod uwagę że przez 1,5godz. chmielenia trochę wody (ok 4 ltr) odparuje. Nie wiedząc co za bardzo zrobić dolałem 5 ltr Nałęczowianki i otrzymałem ok 25 ltr (tyle zakładałem) 12,5 blg. Drożdze startowały 2 dni. 1 dzień po rozwaleniu (nie mogę inaczej tego nazwać) woreczka z pożywką dołączonego do drożdzy a następnie przelane do 1/2 ltr ekstraktu jasnego suchego z wodą. Do brzeczki dodałem drożdze wczoraj o 13 i sostawiłem w garażu temp ok 19oC. Dzisiaj rano piana jasno-brązowa na 2 cm więc wstawiłem fermentator do zaadoptowanej w tym celu "super oszczędnej" lodówki Mińsk. Temperatura w lodówce wacha się pomiędzy 9-12oC.Chyba dobrze??
Zobaczymy co będzie dalej ale jestem dobrej myśli.
Zapomniałem dodać że do rozpoczęcia przygody z zacieraniem skłoniły mnie również ostatnie warsztaty wrocławskie - pozdrawiam wszystkich uczestników, a piwa ciemne z warsztatów sprawiły że następne zrobię właśnie takie - były super.
Mam nadzieje że nie przynudziłem. Proszę o opinie i uwagi znawców na temat mojego pierwszego zacierania.
Pozdrawiam wszystkich i udaję się trochę na forum poczytać w celu poszeżania wiedzy.
Moją przygodę z własnym piwem zacząłem 5 tygodni temu, kiedy to postanowiłem że zrobie piwo z gotowca. Więc trochę poczytałem szanowny forum (jak się póżniej okazało mniej więcej tzn. bardziej mniej niż więcej ) i zakupiłem Coppers Lager. Zrobiłem wszystko zgodnie z instrukcją i dałem cukier. Jak się później okazało trafniejszy byłby suchy jasny ekstrakt słodowy który nabyłem osobiście w wolsztynie w celu napełnienia nim butelek to refermentacji. Piwko fermentowało burzliwie z 13blg (takie mi wyszło) do 2blg zaledwie 2 dni w tem ok 22oC. Następnie zlałem na cichą na 7 dni. Następnie butelkowanie, dosypanie wesowskiego ekstraktu jasnego i kapslowanie. Po tygodniu od zabutelkowanie otworzyłem (pełen optymizmu) pierwszą butelkę. I co...? I fuj. Piwo z ostrym kwaskowym posmakiem jabola. Po wypiciu połowy wylałem. Minęły kolejne 2 tygodnie i już bez optymizmu otworzyłem kolejną butelkę . I co...? I znacznie lepiej Piwo o smaku piwa. Całkiem niezłe jak do tego 2 tygodnie wcześniej. Obecnie po 3 tygodniach leżakowania na balkonie ok 14 - 16 oC piwo ostatniego weekendu zrobiło furore wśród znajomych. Wypiliśmy współnymi siłami jedną skrzynkę a opinie same pochlebne. No to mnie wzięło na dobre.
Wcześniej już ok 2 tygonie temu postanowiłem skoczyń na głęboką jak dla mnie wodę.
Podobno tak najłatwiej nauczyć się pływać.
W tym celu jako moją 2 warkę postanowiłem zrobić lagera - dolnej fermentacji.
Zakupiłem 5 kg słodu jęczmiennego ześrutowanego ponieważ nie dysponuję śrutownikiem (nie wiem czym w warunkach domowych go zastąpić) oraz 1 kilogram słodu monachijskiego i 0,5 kg zakwaszającego. Chmiel lubelski granulat oraz drożdze wyeast 2000 budvar lager. Mocno przeglądając i czytając to szanowne forum przeczytałem o hodowli lub jak niektórzy wolą uprawie drożdzy na skosach agarowych. Więc postanowiłem sobie wszystko jeszcze bardziej utrudnić kupiłem agar, ezy, próbówki oraz kolbę laboratoryjną i do roboty. Skosy najpierw gotowałem w naczyniu do gotowania na parze a następnego dnia próbówki wstawiłem do naczynia napełnionego 4 cm wodą i tak gotowałem przez godzinę. Następnie z woreczka z drożdzami pobrałem szczykawką zaopatrzoną w igłę ok 2 ml drożdzy nie ruszając wewnętrznego woreczka z pożywką. Za pomocą ezy naniosłem na skosy drożdze i zakręciłem próbówki. Oczywiście pamiętałem o sterylności był spirytus, palnik gazowy i wstrzymany oddech . Po dwóch dniach na skosach ( zrobiłem 2 na te same drożdze) widać jasnawy nalot w postaci tak jagby kropeczek. Wsadziłem wszystko do lodówki.
Wracając do mojej pierwszyj przygody z zacieraniem postanowiłem jeszcze zrobić dekokt.
Tak więc niedziela 18-05-2008 wiekopomna chwila. Od rana wiedziałem co będę robić .
zacząłem od ustalenia że na 25litrów warki potrzebne mi będzie:
- 4kg słodu jęczmiennego
- 0,4 kg słodu monachijskiego
- 0,04 kg słodu zakwaszającego.
Start godzina 13.00.
Do gara 25litrowego wlałem 15 litrów Nałęczowianki ze sklepu. Podgrzałem całość do 55oC i wyspałem słód. Temperatura ok 52oC i utrzymanie jej przez 10min. Następnie podgrzałem do 64oC i utrzymanie jej przez ok 15 min. Za pomocą chocli do zupy odlałem ok 1/3 zacieru do mniejszego garnka. Duży garnek poszedł na bok. W małym garnku wszystko podgrzałem do 74oC i utrzymałem temperaturę przez 15 min i następnie gotowanie 20min. Pózniej wlałem zawartość małego garnka do dużego i po osiągnięciu temp 72oC utrzymałem zacier przez 30min. Następnie podgrzałem do 75oC. I do filtracji. Zapomniałem o próbie jodowej, ale jakoś się tym nie przejąłem bo wszystko szło bardzo dobrze. Nie miałem żadnych problemów z utzymaniem temperatury, to prawda że taka ilość wody jest dość stabilna i nie dochodzi do dużych wachań temperatury.
Filtrator to rurki pcv ponacinane, ułożone w kwadrat na dnie fermentatora z kranikiem.
Wszystko siup do filtratora, odczekałem jeszcze ok 20 min żeby młuto ułożyło się na dnie i puściłem filtrację. Filtracja poszła sprawnie ok 20min no może 1/2 godz. Wysłodziłem ok 12 litrami wody o tem 75oC i wszystko poszło do chmielenia. Chmiel granulat lubelski 30g 90 min, 20g 30 min i 20g 0min. Poczekałem ok 30 min i przefiltrowałem całość przez pieluche. Brzeczka klarowna o naprawde przyjemnym aromacie (dużo lepszym wg mnie niż z gotowca). Ostatecznie wyszło mi ok 20 ltr brzeczki nachmielonej 17blg. Chyba za mało wody do wysładzania. Wysładzanie przerwałem jak miałem 12blg, ale nie wziąłem pod uwagę że przez 1,5godz. chmielenia trochę wody (ok 4 ltr) odparuje. Nie wiedząc co za bardzo zrobić dolałem 5 ltr Nałęczowianki i otrzymałem ok 25 ltr (tyle zakładałem) 12,5 blg. Drożdze startowały 2 dni. 1 dzień po rozwaleniu (nie mogę inaczej tego nazwać) woreczka z pożywką dołączonego do drożdzy a następnie przelane do 1/2 ltr ekstraktu jasnego suchego z wodą. Do brzeczki dodałem drożdze wczoraj o 13 i sostawiłem w garażu temp ok 19oC. Dzisiaj rano piana jasno-brązowa na 2 cm więc wstawiłem fermentator do zaadoptowanej w tym celu "super oszczędnej" lodówki Mińsk. Temperatura w lodówce wacha się pomiędzy 9-12oC.Chyba dobrze??
Zobaczymy co będzie dalej ale jestem dobrej myśli.
Zapomniałem dodać że do rozpoczęcia przygody z zacieraniem skłoniły mnie również ostatnie warsztaty wrocławskie - pozdrawiam wszystkich uczestników, a piwa ciemne z warsztatów sprawiły że następne zrobię właśnie takie - były super.
Mam nadzieje że nie przynudziłem. Proszę o opinie i uwagi znawców na temat mojego pierwszego zacierania.
Pozdrawiam wszystkich i udaję się trochę na forum poczytać w celu poszeżania wiedzy.
Comment