Pierwszą warkę uwarzyłem gdzieś tak w maju 2008. Kupiłem zestaw startowy z garnkiem, kapslami do tego ekstrakt słodowy Jasny 200g i Prawdziwe "Ale" 11°Blg.
Wszystko fajnie wyszło, piwko pyszne więc szybko wypite. Po tym dopiero to się podjarałem. Więc zakupiłem składniki na dwie następne: 1.Muntons, Scottish Export 1,5 kg, klasa Perfect Pint + ekstrakt słodowy 2.PILS 12°Blg- zestaw surowców (wersja śrutowana) + ekstrakt słodowy. Po pewnym czasie przystąpiłem do warzenia warki nr.2.
Więc warka nr 2. Hmmm. Coś poszło nie tak. Doszedłem po czasie co. Troszkę instrukcja mnie wprowadziła w błąd i w czasie gotowania dodałem cukru. A później jeszcze przed rozlewem do butelek ekstrakt. Teraz "proces" otwierania butelki piwa trwa ze 5 minut. A to dlatego, że jak otworzyłbym od razu, to piwo samo by wyszło. I to od razu na sufit. Podobno u kumpla tak się stało. Ale pretensji do mnie nie miał. U szwagra też pierdykło - na ściany i sufit. Ale na szczęście w pomieszczeniu nieużytkowanym. Też nic nie powiedział. Dziwne. Nakręcę filmik jak otwieram butelkę, to może uda mi się tu wstawić. W smaku nie specjalne. Gorzkie dosyć i pije się bez przyjemności, ale szkoda wylać. A i rozdać też jakoś głupio. Więc męczę je powoli. Dużo już nie zostało. Tymczasem przymierzam się do warki nr. 3. Muszę jakiś filtrator zrobić i dokupić jodowy wskaźnik skrobi. Więc zaczynam na dniach...
Wszystko fajnie wyszło, piwko pyszne więc szybko wypite. Po tym dopiero to się podjarałem. Więc zakupiłem składniki na dwie następne: 1.Muntons, Scottish Export 1,5 kg, klasa Perfect Pint + ekstrakt słodowy 2.PILS 12°Blg- zestaw surowców (wersja śrutowana) + ekstrakt słodowy. Po pewnym czasie przystąpiłem do warzenia warki nr.2.
Więc warka nr 2. Hmmm. Coś poszło nie tak. Doszedłem po czasie co. Troszkę instrukcja mnie wprowadziła w błąd i w czasie gotowania dodałem cukru. A później jeszcze przed rozlewem do butelek ekstrakt. Teraz "proces" otwierania butelki piwa trwa ze 5 minut. A to dlatego, że jak otworzyłbym od razu, to piwo samo by wyszło. I to od razu na sufit. Podobno u kumpla tak się stało. Ale pretensji do mnie nie miał. U szwagra też pierdykło - na ściany i sufit. Ale na szczęście w pomieszczeniu nieużytkowanym. Też nic nie powiedział. Dziwne. Nakręcę filmik jak otwieram butelkę, to może uda mi się tu wstawić. W smaku nie specjalne. Gorzkie dosyć i pije się bez przyjemności, ale szkoda wylać. A i rozdać też jakoś głupio. Więc męczę je powoli. Dużo już nie zostało. Tymczasem przymierzam się do warki nr. 3. Muszę jakiś filtrator zrobić i dokupić jodowy wskaźnik skrobi. Więc zaczynam na dniach...
Comment