pierwsze koty za płoty, wczoraj moja pierwsza warka poszła do butelek, nie obyło się bez przygód ale mam nadzieję, że coś z tego będzie...
Swoje piwowarskie doświadczenie postanowiłam rozwijać powoli krok po kroku. Zaczęło się od degustacji . Chcąc dowiedzieć się dlaczego jedne piwa mi smakują a inne nie, sięgnęłam po literaturę, czytałam fora. W końcu dojrzała we mnie decyzja aby zostać amatorem piwowarstwa.
Kupiłam brew-kit Coopersa pilsener oraz słód płynny Wesa, butelki pozbierałam od znajomych, a resztę sprzętu sprawił mi los.
10 maja nadszedł dzień rozwiązania
zaczęłam od mycia i dezynfekowania, tak mnie wszyscy straszyli tymi zanieczyszczeniami w piwie że wszystko było płukane w ACE i dwa razy przelewane wrzącą wodą [aż się boję rachunku za wodę]. Najgorzej było z butelkami, moi dobroczyńcy nie mają zwyczaju płukać butelek, więc walczyłam z istnym ogrodem pleśni [ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby].
Następnie podgrzałam brew-kit ze słodem i dwoma litrami wody. Później przelałam to do fermentatora i dodałam 20 litrów wody. Brzeczka stygła całą noc, nad ranem dodałam drożdże, przy temperaturze 23 stopni. Fermentacja trwała ok 4 dni, w 21 stopniach, gdy zabrałam się za butelkowanie piany już prawie nie było, cukromierz wskazał mi 2 blg.
Butelkowanie sprawiło mi najwięcej trudności. Zaraz przed używaniem butelek i kapsli znowu w ruch poszedł wrzątek. Do każdej butelki dodałam 4g cukru.
Brzeczka stała w fermentatorze z kranikiem, ale miałam pewne obawy czy kranik ów nie jest umieszczony za nisko i nie ścagnie osadu z dna. Postanowiłam użyć tradycyjnej rurki do przelewania, mam taką po nalewkach. Trochę było z tym chrzanienia, trochę się rozlało i dalej nie wiem czy kranik można używać do zlewania do butelek.
Rozlewałam i kapslowałam sama i trwało to około 5 godzin z "wrzątkowaniem".
Wyszło 39 butelek zobaczymy jak będzie dalej.
Swoje piwowarskie doświadczenie postanowiłam rozwijać powoli krok po kroku. Zaczęło się od degustacji . Chcąc dowiedzieć się dlaczego jedne piwa mi smakują a inne nie, sięgnęłam po literaturę, czytałam fora. W końcu dojrzała we mnie decyzja aby zostać amatorem piwowarstwa.
Kupiłam brew-kit Coopersa pilsener oraz słód płynny Wesa, butelki pozbierałam od znajomych, a resztę sprzętu sprawił mi los.
10 maja nadszedł dzień rozwiązania
zaczęłam od mycia i dezynfekowania, tak mnie wszyscy straszyli tymi zanieczyszczeniami w piwie że wszystko było płukane w ACE i dwa razy przelewane wrzącą wodą [aż się boję rachunku za wodę]. Najgorzej było z butelkami, moi dobroczyńcy nie mają zwyczaju płukać butelek, więc walczyłam z istnym ogrodem pleśni [ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby].
Następnie podgrzałam brew-kit ze słodem i dwoma litrami wody. Później przelałam to do fermentatora i dodałam 20 litrów wody. Brzeczka stygła całą noc, nad ranem dodałam drożdże, przy temperaturze 23 stopni. Fermentacja trwała ok 4 dni, w 21 stopniach, gdy zabrałam się za butelkowanie piany już prawie nie było, cukromierz wskazał mi 2 blg.
Butelkowanie sprawiło mi najwięcej trudności. Zaraz przed używaniem butelek i kapsli znowu w ruch poszedł wrzątek. Do każdej butelki dodałam 4g cukru.
Brzeczka stała w fermentatorze z kranikiem, ale miałam pewne obawy czy kranik ów nie jest umieszczony za nisko i nie ścagnie osadu z dna. Postanowiłam użyć tradycyjnej rurki do przelewania, mam taką po nalewkach. Trochę było z tym chrzanienia, trochę się rozlało i dalej nie wiem czy kranik można używać do zlewania do butelek.
Rozlewałam i kapslowałam sama i trwało to około 5 godzin z "wrzątkowaniem".
Wyszło 39 butelek zobaczymy jak będzie dalej.
Comment