Wykorzystując fakt, że nawet w największe upały w podpiwnioczonym domku na dole mam 20-21 stopni i miło chłodem od cementowej podłogi “ciągnie” postanowiłem rozpocząć przygodę z piwowarstwem nie zważając na upały. Dodam, że w zanadrzu mam głęboką piwnicę u rodziców, w której nigdy nie jest więcej jak 17 C.
Do rzeczy więc…jak każdy świerzak w branży zacząłem od brewkita – kupiłem IPA i Lagera od Coopersa. Na pierwszy ogień poszło IPA.
Zainspirowany czyimś postem zamiast sypać do brewkita glukozę, wrzuciłem do garnka 2 kg słodu Pale Ale i potrzymałem toto w temperaturze oscylującej miedzy 62 – 65 C przez godzinkę. Woda z Lidla 5 L za 1,49 zł, ale czytam, że to strata pieniędzy, wiec następnym razem wezmę wodę z ujęcia głębinowego, jakie mam kilometr od domu – zawsze 6 zeta zostanie w kieszeni, w sam razik na 4 „Noteckie niepasteryzowane”.
Zlałem do pojemnika fermentacyjnego, potem pozostały słód kilkakrotnie wrzątkiem przepłukałem (tak z 5 razy po 1 L), cedziłem przez bardzo drobne metalowe sito Fakelmana. Tak przygotowany roztwór o objętości ok. 10 L miał ok. 13 Blg (o ile prawidłowo odczytałem), potem zawartość Brewkita i kolejne 10 L wody. Brzeczka miała nieco ponad 12 Blg, kolor całkiem ładny, smak też. Drożdże aktywowałem przed zadaniem, nawet się martwiłem, że za wcześnie, bo brzeczka strasznie wolno stygła. W końcu w akcie desperacji wrzuciłem do brzeczki 4 wkłady do lodówki turystycznej, poskutkowało – w 10 minut z około czterdziestu stopni do dwudziestu kilku zeszło.
Oczywiście wkłady przez wrzuceniem umyłem na wszelki wypadek w Ludwiku i wypłukałem. Ruszyło nad ranem – bulgoce przyjemnie, nawet martwię się czy nie za szybko. Temperatura w jakiej przebiega fermentacja to 21 C, a przy komputerze przy którym to piszę cholerne 27 C, wiec jak sobie zaraz nie zadam zimnego niepasteryzowanego „Kasztelana” to oszaleję.
Dodam, że sprzęt pierwszy raz używany, więc nie szalałem z ługiem sodowym, a jedynie najpierw wrzątkiem, a potem ciepłą wodą z Ludwikiem umyłem. Mam dwa zbiorniki fermentacyjne, docelowo chcę mieć ich 4 może 5 i mieć zasadniczo nieustannie minimum dwa cichej i jeden w burzliwej.
Jak się uda to z drugą puszką Coppersa chce postąpić podobnie, tylko zastanawiam się nad słodem – mam wiedeński i pilźnieński do dyspozycji (do Lagera) chyba wiedeński wybiorę…
Tak, to na razie z moim piwowarstwem wygląda – pozdrawiam wszystkich!
Do rzeczy więc…jak każdy świerzak w branży zacząłem od brewkita – kupiłem IPA i Lagera od Coopersa. Na pierwszy ogień poszło IPA.
Zainspirowany czyimś postem zamiast sypać do brewkita glukozę, wrzuciłem do garnka 2 kg słodu Pale Ale i potrzymałem toto w temperaturze oscylującej miedzy 62 – 65 C przez godzinkę. Woda z Lidla 5 L za 1,49 zł, ale czytam, że to strata pieniędzy, wiec następnym razem wezmę wodę z ujęcia głębinowego, jakie mam kilometr od domu – zawsze 6 zeta zostanie w kieszeni, w sam razik na 4 „Noteckie niepasteryzowane”.
Zlałem do pojemnika fermentacyjnego, potem pozostały słód kilkakrotnie wrzątkiem przepłukałem (tak z 5 razy po 1 L), cedziłem przez bardzo drobne metalowe sito Fakelmana. Tak przygotowany roztwór o objętości ok. 10 L miał ok. 13 Blg (o ile prawidłowo odczytałem), potem zawartość Brewkita i kolejne 10 L wody. Brzeczka miała nieco ponad 12 Blg, kolor całkiem ładny, smak też. Drożdże aktywowałem przed zadaniem, nawet się martwiłem, że za wcześnie, bo brzeczka strasznie wolno stygła. W końcu w akcie desperacji wrzuciłem do brzeczki 4 wkłady do lodówki turystycznej, poskutkowało – w 10 minut z około czterdziestu stopni do dwudziestu kilku zeszło.
Oczywiście wkłady przez wrzuceniem umyłem na wszelki wypadek w Ludwiku i wypłukałem. Ruszyło nad ranem – bulgoce przyjemnie, nawet martwię się czy nie za szybko. Temperatura w jakiej przebiega fermentacja to 21 C, a przy komputerze przy którym to piszę cholerne 27 C, wiec jak sobie zaraz nie zadam zimnego niepasteryzowanego „Kasztelana” to oszaleję.
Dodam, że sprzęt pierwszy raz używany, więc nie szalałem z ługiem sodowym, a jedynie najpierw wrzątkiem, a potem ciepłą wodą z Ludwikiem umyłem. Mam dwa zbiorniki fermentacyjne, docelowo chcę mieć ich 4 może 5 i mieć zasadniczo nieustannie minimum dwa cichej i jeden w burzliwej.
Jak się uda to z drugą puszką Coppersa chce postąpić podobnie, tylko zastanawiam się nad słodem – mam wiedeński i pilźnieński do dyspozycji (do Lagera) chyba wiedeński wybiorę…
Tak, to na razie z moim piwowarstwem wygląda – pozdrawiam wszystkich!
Comment