Warka 7, RUDEs, warzone w dn. 9.02.2010
- pszeniczny 3,2kg
- pilzneński 2,3kg
- Carapils 0,15kg
- Carawheat 0,12kg
- Marynka 10g
- lubelski 15g
- Wyeast 3068 Weihenstephan Weizen (starter z ”mrożonki”)
- woda źródlana z Biedronki 40l
45C – wsypanie słodów
44C – 30min.
64C – 30min.
72C – 30min.
76C – filtracja
Gotowanie 60min., cały chmiel od początku, wyszło ok. 29l – 13blg, burzliwa 9dni, bez cichej, temperatura fermentacji 22-26C, odfermentowało do 4blg.
Butelkowanie w dn. 18.02.2010 z dodatkiem ok. 4-5g cukru bezpośrednio do każdej butelki.
I stało się!!! W zamyśle miało być powtórzeniem warki 1, ale się nie udało .
Piwo wyszło ”małopijalne”… Żeby chociaż skwaśniało, to by człowiek płakał i wylewał w kanalizację. Smak permanentnie drożdżowy i… jabłkowy, mocno kwaskowate, nie czuć w ogóle goryczki ani aromatu chmielu. Po dwóch tygodniach od zabutelkowania dodałem ok. 2-3ml silnego wywaru z Marynki. Po poru dniach spróbowałem – smakowało jak Reds rok po terminie ważności, bleeeeeeeee!!! No cóż niech sobie stoi i ”dojrzewa”, napiszę wrażenia, gdy w desperacji zdecyduję się powtórzyć degustację. Niewypijalność zawdzięczam któremuś (lub którymś) z czynników: fermentacja z osadami bezpośrednio w garze, mało chmielu, za wysoka temperatura fermentacji, autoliza drożdży, zbyt częste zaglądanie do gara, zła kondycja lub mutacja drożdży z ”mrożonki”, brak cichej, schłodzenie przed rozlewem (10 godzin na balkonie w okolicach 0C)… niepotrzebne skreślić .
- pszeniczny 3,2kg
- pilzneński 2,3kg
- Carapils 0,15kg
- Carawheat 0,12kg
- Marynka 10g
- lubelski 15g
- Wyeast 3068 Weihenstephan Weizen (starter z ”mrożonki”)
- woda źródlana z Biedronki 40l
45C – wsypanie słodów
44C – 30min.
64C – 30min.
72C – 30min.
76C – filtracja
Gotowanie 60min., cały chmiel od początku, wyszło ok. 29l – 13blg, burzliwa 9dni, bez cichej, temperatura fermentacji 22-26C, odfermentowało do 4blg.
Butelkowanie w dn. 18.02.2010 z dodatkiem ok. 4-5g cukru bezpośrednio do każdej butelki.
I stało się!!! W zamyśle miało być powtórzeniem warki 1, ale się nie udało .
Piwo wyszło ”małopijalne”… Żeby chociaż skwaśniało, to by człowiek płakał i wylewał w kanalizację. Smak permanentnie drożdżowy i… jabłkowy, mocno kwaskowate, nie czuć w ogóle goryczki ani aromatu chmielu. Po dwóch tygodniach od zabutelkowania dodałem ok. 2-3ml silnego wywaru z Marynki. Po poru dniach spróbowałem – smakowało jak Reds rok po terminie ważności, bleeeeeeeee!!! No cóż niech sobie stoi i ”dojrzewa”, napiszę wrażenia, gdy w desperacji zdecyduję się powtórzyć degustację. Niewypijalność zawdzięczam któremuś (lub którymś) z czynników: fermentacja z osadami bezpośrednio w garze, mało chmielu, za wysoka temperatura fermentacji, autoliza drożdży, zbyt częste zaglądanie do gara, zła kondycja lub mutacja drożdży z ”mrożonki”, brak cichej, schłodzenie przed rozlewem (10 godzin na balkonie w okolicach 0C)… niepotrzebne skreślić .
Comment