Kilka dni temu popełniłem swoją pierwszą warkę. Długo się przymierzałem do zakupów i nie mniej do samego warzenia. Po ponad czterech miesiącach Żytnie z CP zostało wzięte na warsztat. Rzuciłem się od razu na głęboką wodę - zacieranie dekokcyjne dwuwarowe. Trochę przesadą się to okazało, niemniej jednak podołałem.
Surowce podzieliłem na pół, jako że dysponuję niedostatecznie dużym garem, więc receptura wyglądała następująco:
żytni - 1,1 kg
pilzneński - 0,5 kg
monachijski - 0,4 kg
karmelowy jasny - 0,1 kg
chmiel lubelski ok. 12 g
drożdże suche WB-06
Krok po kroku wyglądało wszystko tak:
1. Sypnąłem sam żytni do 7 litrów wody 46*C. Ustaliłem temperaturę w okolicach 44*C i dałem mu 15' przerwy ferulikowej.
2. Pozwoliłem zacierowi ostygnąć do 32*C i potrzymałem go 30' na zakwaszającej dla częściowego pozbycia się kisielowości od żyta. Zależało mi na tym głównie dlatego, że częstowani piwem tym będą również piwosze niewyrobieni jeszcze, a szczególnie pierwszą warką chciałbym się popisać.
3. Podgrzałem do 52*C i zrobiłem 5' białkowej, a następnie dodałem pilsa i monacha i ustaliłem temperaturę. Tu popełniłem pierwszy, nie wiem jak wielki, błąd - zapomniałem o karmelowym. Z racji dysponowania wagą o rozdzielczości 25 g, surowce mniej liczne postanowiłem jeszcze przed całą robotą podzielić objętościowo na połowy. I tak również karmelowy został rozsypany po równo do dwóch identycznych słoiczków, a pilzneński i monachijski czekały spokojnie na odważenie bezpośrednio przed zasypem.
4. Wybrałem gęstą część zacieru do osobnego garnka. W różnych źródłach na przemian występuje 1/3 zacieru ( co de facto daje całe gęste ) lub 1/3 gęstej części. Ja zdecydowałem się na w miarę całe gęste. Czy słusznie, nie wiem.
5. Gęste zagrzałem i potrzymałem na maltozowej 10'. Jak wcześniej wspomniałem do pierwszego dekoktu nie załapał się słód karmelowy, bo najzwyczajniej w świecie zapomniałem go wcześniej sypnąć do gara. Dopiero w tym mniej więcej momencie przypomniałem sobie o nim i powędrował do rzadkiej części.
6. Dekokt potrzymałem 5' na dekstrynującej i przez 10' gotowałem.
7. Pierwszy war ogrzał mi zacier do 58*C, gazem doprawiłem do 64* i w tych okolicach miało 20' przerwy.
8. Wybrałem drugi raz gęstą część zacieru. W 72*C 15' i trochę ponad 10 gotowania.
9. Drugi war ogrzał do 71*C. Odczynnika do próby jodowej nie kupowałem więc dla pewności dekstrynującej było ponad 30'.
10. Podgrzałem do 80*C i przelałem do fermentora z podpiętym pod kranik filtrem z oplotu. Przez 30' się ustawało. Wydawało mi się, że brzeczki jest bardzo mało. Była gęsta i sięgała ledwie z 5 mm nad poziom młóta. Zapewne dlatego, że z zacieraniem walczyłem prawie 5 godzin to i odparować sporo mogło. Od razu więc dolałem 2 l ciepłej wody.
11. Filtracja szła bardzo powoli i dużo brzeczki trzeba było zawracać. Pierwsza którą uznałem za dostatecznie klarowną miała 22 BLG w 22*C. Wysładzałem na bierząco dolewając po trochu wodę. Razem z wcześniejszą poszło jej 8 litrów. Na koniec miałem 13 BLG w 29*C więc rozcieńczyłem wodą i zacząłem grzać. Filtracja pochłonęła bite 4 godziny.
12. Chmieliłem godzinę lubelskim. Przy grzaniu pojawiło mi się kilka białych płatków - przełom?
13. Po półtoragodzinnym studzeniu brzeczkę o mocy 11,5 BLG ( jednak za dużo wody chlusnąłem lub innymi słowy za mało odparowałem żeby było 12 jak w przepisie ) zaszczepiłem drożdżami. Temperatura brzeczki - 24*C, powietrza - 22*C. Zostawiłem fermentor samemu sobie, sprzątnąłem i po 14 godzinach roboty poszedłem odpocząć.
Będę bardzo wdzięczny jeśli ktoś zechciałby konstruktywnie skomentować te moje poczynania. Jeżeli ktoś przez moje wypociny przebrną, bardzo proszę o rzeczowy komentarz i uwagi.
Surowce podzieliłem na pół, jako że dysponuję niedostatecznie dużym garem, więc receptura wyglądała następująco:
żytni - 1,1 kg
pilzneński - 0,5 kg
monachijski - 0,4 kg
karmelowy jasny - 0,1 kg
chmiel lubelski ok. 12 g
drożdże suche WB-06
Krok po kroku wyglądało wszystko tak:
1. Sypnąłem sam żytni do 7 litrów wody 46*C. Ustaliłem temperaturę w okolicach 44*C i dałem mu 15' przerwy ferulikowej.
2. Pozwoliłem zacierowi ostygnąć do 32*C i potrzymałem go 30' na zakwaszającej dla częściowego pozbycia się kisielowości od żyta. Zależało mi na tym głównie dlatego, że częstowani piwem tym będą również piwosze niewyrobieni jeszcze, a szczególnie pierwszą warką chciałbym się popisać.
3. Podgrzałem do 52*C i zrobiłem 5' białkowej, a następnie dodałem pilsa i monacha i ustaliłem temperaturę. Tu popełniłem pierwszy, nie wiem jak wielki, błąd - zapomniałem o karmelowym. Z racji dysponowania wagą o rozdzielczości 25 g, surowce mniej liczne postanowiłem jeszcze przed całą robotą podzielić objętościowo na połowy. I tak również karmelowy został rozsypany po równo do dwóch identycznych słoiczków, a pilzneński i monachijski czekały spokojnie na odważenie bezpośrednio przed zasypem.
4. Wybrałem gęstą część zacieru do osobnego garnka. W różnych źródłach na przemian występuje 1/3 zacieru ( co de facto daje całe gęste ) lub 1/3 gęstej części. Ja zdecydowałem się na w miarę całe gęste. Czy słusznie, nie wiem.
5. Gęste zagrzałem i potrzymałem na maltozowej 10'. Jak wcześniej wspomniałem do pierwszego dekoktu nie załapał się słód karmelowy, bo najzwyczajniej w świecie zapomniałem go wcześniej sypnąć do gara. Dopiero w tym mniej więcej momencie przypomniałem sobie o nim i powędrował do rzadkiej części.
6. Dekokt potrzymałem 5' na dekstrynującej i przez 10' gotowałem.
7. Pierwszy war ogrzał mi zacier do 58*C, gazem doprawiłem do 64* i w tych okolicach miało 20' przerwy.
8. Wybrałem drugi raz gęstą część zacieru. W 72*C 15' i trochę ponad 10 gotowania.
9. Drugi war ogrzał do 71*C. Odczynnika do próby jodowej nie kupowałem więc dla pewności dekstrynującej było ponad 30'.
10. Podgrzałem do 80*C i przelałem do fermentora z podpiętym pod kranik filtrem z oplotu. Przez 30' się ustawało. Wydawało mi się, że brzeczki jest bardzo mało. Była gęsta i sięgała ledwie z 5 mm nad poziom młóta. Zapewne dlatego, że z zacieraniem walczyłem prawie 5 godzin to i odparować sporo mogło. Od razu więc dolałem 2 l ciepłej wody.
11. Filtracja szła bardzo powoli i dużo brzeczki trzeba było zawracać. Pierwsza którą uznałem za dostatecznie klarowną miała 22 BLG w 22*C. Wysładzałem na bierząco dolewając po trochu wodę. Razem z wcześniejszą poszło jej 8 litrów. Na koniec miałem 13 BLG w 29*C więc rozcieńczyłem wodą i zacząłem grzać. Filtracja pochłonęła bite 4 godziny.
12. Chmieliłem godzinę lubelskim. Przy grzaniu pojawiło mi się kilka białych płatków - przełom?
13. Po półtoragodzinnym studzeniu brzeczkę o mocy 11,5 BLG ( jednak za dużo wody chlusnąłem lub innymi słowy za mało odparowałem żeby było 12 jak w przepisie ) zaszczepiłem drożdżami. Temperatura brzeczki - 24*C, powietrza - 22*C. Zostawiłem fermentor samemu sobie, sprzątnąłem i po 14 godzinach roboty poszedłem odpocząć.
Będę bardzo wdzięczny jeśli ktoś zechciałby konstruktywnie skomentować te moje poczynania. Jeżeli ktoś przez moje wypociny przebrną, bardzo proszę o rzeczowy komentarz i uwagi.
Comment