Minęła właśnie rocznica bitwy o Monte Cassino. Pomyślałem, że przy tej okazji warto przypomnieć o Adolfie Bocheńskim, ostatnim właścicielu niewielkiego Browaru Dóbr Ponikwa (woj. tarnopolskie).
Po klęsce wrześniowej Bocheński przedostał się do Francji. Walczył pod Narwikiem, jako saper brał udział w bitwie o Monte Cassino. Zginął niedługo później pod Anconą, zabity wybuchem niemieckiej miny. Został opisany przez Wańkowicza:
Szedł spiesznie przed swymi, czyszcząc drogę z min. Miał rękę na temblaku,
bo właśnie wrócił nie wygojony ze szpitala po ranie, otrzymanej przy przeprawie nad Mussone. Spieszył bardzo. Kiedy w chwilę potem na innej bocznej drodze otrzymaliśmy tę wiadomość z wysokiej wieży staghound od ppor. Tarnowskiego, trudno było uwierzyć, taki był jasny dzień, takie oczywiste zwycięstwo, takie naręcza kwiatów, którymi ludność
zarzucała wozy. Na drugi dzień grzebaliśmy go w Loreto. Pułk był w pościgu i kilka tylko było osób. Brat, dominikanin, nie zdążył z Rzymu. Trzeba było spieszyć – był upał, w trumnie skleconej pospiesznie leżały zebrane porwane członki. Biskup Gawlina szerokim krzyżem przeżegnał grób, wykopany w rzędzie innych grobów żołnierskich. Leży w nim
jeden z najtęższych intelektów, który sformułowała już całkowicie Polska Niepodległa. Powtarzał, że żaden porządny człowiek nie może przeżyć tej wojny.
Po klęsce wrześniowej Bocheński przedostał się do Francji. Walczył pod Narwikiem, jako saper brał udział w bitwie o Monte Cassino. Zginął niedługo później pod Anconą, zabity wybuchem niemieckiej miny. Został opisany przez Wańkowicza:
Szedł spiesznie przed swymi, czyszcząc drogę z min. Miał rękę na temblaku,
bo właśnie wrócił nie wygojony ze szpitala po ranie, otrzymanej przy przeprawie nad Mussone. Spieszył bardzo. Kiedy w chwilę potem na innej bocznej drodze otrzymaliśmy tę wiadomość z wysokiej wieży staghound od ppor. Tarnowskiego, trudno było uwierzyć, taki był jasny dzień, takie oczywiste zwycięstwo, takie naręcza kwiatów, którymi ludność
zarzucała wozy. Na drugi dzień grzebaliśmy go w Loreto. Pułk był w pościgu i kilka tylko było osób. Brat, dominikanin, nie zdążył z Rzymu. Trzeba było spieszyć – był upał, w trumnie skleconej pospiesznie leżały zebrane porwane członki. Biskup Gawlina szerokim krzyżem przeżegnał grób, wykopany w rzędzie innych grobów żołnierskich. Leży w nim
jeden z najtęższych intelektów, który sformułowała już całkowicie Polska Niepodległa. Powtarzał, że żaden porządny człowiek nie może przeżyć tej wojny.