Dostałem kilka pytań, dlaczego dewastuję historyczne atlasy wyciągając z nich kartę w widokiem mojego miasta. Zatem wyjaśniam: kompletne atlasy, całe księgi map, to ewenement na rynku antykwarycznym. Zwykle są w dużych, bogatych bibliotekach z tradycjami. Przedmiotem obrotu są obecnie poszczególne mapy z rozprutego atlasu. Ja to rozumiem. Atlas Brauna, jeden tom, może kosztować np. 50 tysięcy euro. Zawiera około 100 widoków. Pojedyncze widoki są w cenach bardzo zróżnicowanych - od 300 do 5000 euro. Świebodzin, kupiony w Niemczech przy wybitnej pomocy Piwowara, to właśnie 300 euro, Paryż, Kolonia, Wenecja 1500 euro. Przepiękny, dwupłytowy miedzioryt Krakowa, to jakieś 3000 euro. To są ceny z zachodu Europy, w Polsce ceny wynoszą 3000 zł dla Świebodzina i 24 tysiące dla Krakowa. Spokojnie można przyjąć, że atlas Brauna po rozpruciu zyskuje na wartości 100%. Każdy inny starożytny atlas tak samo zyskuje na wartości. Stąd powszechna, trwająca od stuleci praktyka rozmieniania atlasów na drobne. Wydaje się też, że poszczególne mapy z atlasu mają większą trwałość niż cała księga. Łatwiej płonie jedna książka niż 100 oddzielnych stron umieszczonych w różnych krańcach świata.
Tyle wyjaśnień w sprawie mojego wandalizmu.
Tyle wyjaśnień w sprawie mojego wandalizmu.
Comment